Cecelia Ahern "Kiedy cię poznałam"
Niedawno mieliście okazję zapoznać się z moją recenzją książki "Love,Rosie" Cecelii Ahern. Nie jest to jedyna powieść tej autorki, jaką miałam okazję czytać. Było ich kilka, ale pierwszą, którą poznałam i która jednocześnie najbardziej zapadła mi w pamięć, była "PS Kocham Cię". Trzeba przyznać, że Cecelia Ahern potrafi tworzyć piękne i bardzo wzruszające historie. 6 maja będzie miała miejsce premiera najnowszej powieści autorki – "Kiedy cię poznałam". Podejrzewam, że nie brakuje osób, które już się nie mogą doczekać tej książki. Ja miałam to szczęście, że mogłam przeczytać ją prawie dwa tygodnie przed premierą i chętnie podzielę się moją opinią na jej temat.
"Miałam pięć lat, kiedy dowiedziałam się, że umrę".
Takim zdaniem, trzeba przyznać, że bardzo mocnym, zaczyna się ta książka. Główna bohaterka wcale nie cierpiała na jakąś nieuleczalną chorobę i nie musiała się jeszcze żegnać z życiem. Po prostu wcześniej nie zdawała sobie sprawy, że każdy żywot ludzki kiedyś się kończy. Wiedziała, że rybki, ptaszki i pieski umierają i dawno się z tym pogodziła. Nad własną przemijalnością już nie było tak łatwo przejść do porządku dziennego. Jednak to było dawno temu...
Jasmine od dawna jest dorosłą kobietą. Odnosi sukcesy zawodowe. Tworzy od podstaw firmy, pracuje nad ich sukcesem, po czym je sprzedaje. Tak było przynajmniej dotychczas, bo jej ostatni interes skończył się zupełnie inaczej. Spółka z Larrym polegała na tym, że on dał pomysł, ona dopracowała biznes, dbała o niego jak własne dziecko. Gdy interes rozkwitł, stwierdziła, że czas go sprzedać. Niestety Larry się na to nie zgodził, z czym Jasmine nie potrafiła się pogodzić. Za jego plecami próbowała sprawdzić, jakie są możliwości sprzedaży. Jej partner w interesach niestety się o tym dowiedział, więc postanowił ją zwolnić. Teraz Jasmine jest na rocznym tak zwanym urlopie ogrodniczym, czyli jej poprzedni pracodawca nadal jej płaci, ale ona nie może podjąć żadnej innej pracy u konkurencji. Dla kobiety czynu takiej jak Jasmine jest to mordęga. Wcześniej żyła w ciągłym pędzie, teraz nie wie, co zrobić z czasem. Wcześniej zupełnie nie zwracała uwagi na sąsiadów, teraz z nudów podgląda ich przez okno. W sumie głównie Matta Marshalla, który mieszka na przeciwko... Mężczyzna jest prezenterem radiowym i dawno temu jeden z jego programów bardzo zdenerwował Jasmine, która do dnia dzisiejszego pielęgnuje tę urazę. Jednak nie o to chodzi. Matt niemal codziennie robi w nocy straszne sceny przed własnym domem, bo nie może się do niego dostać. Zapomina, że ma klucze i mógłby z nich skorzystać. Zamiast tego dzwoni, łomocze do drzwi, wrzeszczy i trąbi aż ktoś mu otworzy...
Książka "Kiedy cię poznałam" dotyka wielu ciekawych tematów. Jest o przyjaźni, życiowych wyborach, tym, że czasami warto trochę zwolnić i rozejrzeć się wokół siebie, o miłości i poszukiwaniu własnego szczęścia. Jest o trudnych relacjach ojca z córkami, o zespole Downa, o siostrzanej miłości i nadopiekuńczości. O tym, że chronienie najbliższych powinno mieć pewne granice, bo inaczej przestaje być dobre. Jest o życiu na podmiejskiej uliczce i o ogrodowych dokonaniach jej mieszkańców...
Narracja książki jest pierwszoosobowa. Poznajemy historię z perspektywy Jasmine, która to opowiada ją swojemu sąsiadowi – Mattowi. Początkowo trochę mnie dziwiła taka właśnie forma, ale z czasem się do niej przyzwyczaiłam. Dodatkowo biorąc pod uwagę, że dziewczyna nie przepada za swoim sąsiadem, fakt, że to właśnie do niego zwraca się w książce, jest bardzo zastanawiający. Tę dwójkę bardzo wiele dzieli, ale później okazuje się, że też sporo łączy. Oboje nie mają łatwych charakterów, oboje są na sporym życiowym zakręcie i muszą podjąć decyzję, jak ma wyglądać ich przyszłość. Niekiedy się uzupełniają, jednak zazwyczaj walczą ze sobą i to bardzo zacięcie. Pytanie, gdzie ich to zaprowadzi...
Muszę przyznać, że od pierwszego zdania wsiąkłam w tę lekturę. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak ważne jest to, jak się zaczyna powieść, że kilka pierwszych słów może wzbudzić aż taką ciekawość, utwierdzić w przekonaniu, że dobrze trafiliśmy. Tu doskonale to odczułam. Mimo iż nasza bohaterka zaczyna od wspominania przeszłości, to wcale nie nudzi, a tylko sprawie, że możemy ją lepiej poznać, stworzyć sobie jakiś jej obraz, który potem przez całą powieść możemy uzupełniać. Spędziłam z tą książką jeden weekend i podejrzewam, że gdyby nie obowiązki domowe, to spokojnie uporałabym się z nią w jeden wieczór, bo czytało mi się ją wyśmienicie. Pokochałam Jasmine, jej pokrętną naturę, jej waleczność i opiekuńczość. Była to lektura pełna emocji i refleksji, ale nie obyło się też bez kilku wybuchów śmiechu. Dla mnie to idealny przepis na książkę.
Cecelia Ahern potrafi wyrwać czytelnika z szarej rzeczywistości i zabrać go do swojego niezwykłego świata, w którym z łatwością można się zatopić. Tak z pewnością było w przypadku tej książki, dlatego gorąco Wam ją polecam!
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Akurat.
Cecelia Ahern, Kiedy cię poznałam, Wydawnictwo Akurat, 2015,
ISBN: 978-83-287-0020-8,
Str. 416.
Cytat pochodzi z recenzowanej książki.
Książka bierze udział w wyzwaniach: "Klucznik", "Historia z trupem" oraz "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu" (2,1 cm, razem 72,4 cm).
Książka bierze udział w wyzwaniach: "Klucznik", "Historia z trupem" oraz "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu" (2,1 cm, razem 72,4 cm).
Muszę przeczytać. Ale najpierw ,,Love, Rosie", które długo na mnie czeka, może w przyszłym tyg w końcu po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńŻyczę przyjemnego czytania!
UsuńWspaniała historia o przyjaźni i miłości. Niebawem opublikuję swoją recenzję.
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam. :)
UsuńO kurczę, pokochałam "Love, Rosie", więc z niecierpliwością czekam na premierę tej książki :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tę książkę też pokochasz. :)
UsuńLubię tę autorkę i jej nowa powieść jest na mojej liście MUST READ :-) Zazdroszczę czytania przed premierą. <3
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że miałam taką szansę. :)
UsuńLove, Rosie i dwie inne powieści Ahern mam już za sobą, dlatego najnowszemu tytułowi na pewno nie odmówię :). Jej historie potrafią zauroczyć.
OdpowiedzUsuńW stu procentach się z Tobą zgadzam. :)
UsuńMoże spróbuję :). I tak chciałam spróbować coś innego tej Autorki
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Twoich refleksji po lekturze. :)
UsuńCzyta lam niedawno "Love,Rosie" tej autorki, ale niestety książka nie przypadła mi do gustu. Mimo to jeszcze raz chce dać szansę Ahern i sięgnąć po powyższą książkę, bo zapowiada się naprawdę obiecująco.
OdpowiedzUsuńTa podobała mi się bardziej niż "Love, Rosie". Tradycyjna forma jednak bardziej mi odpowiada. :)
UsuńJeszcze "Love, Rosie" nie przeczytałam więc na razie podziękuje. :)
OdpowiedzUsuńNa wszystko przyjdzie czas. :)
UsuńA ja wsiąkłam z kolei w Twoją recenzję :) i to tak skutecznie, że chociaż książka, o której piszesz nie zainteresowałaby mnie, to teraz... kusi, kusi :) Lubię dobrze napisane książki, a już wiem, że Twojemu osądowi mogę zaufać.
OdpowiedzUsuńTeraz jestem w trakcie świetnie napisanej przez Macieja Karpińskiego powieści "Maria i Paul" (bardzo, bardzo polecam), ale gdy ją skończę to chętnie sięgnę po tę przez Ciebie proponowaną.
Pozdrawiam ciepło :)
Dziękuję! Takie komplementy z Twoich ust to dla mnie podwójna radość. :) Czasami dobrze jest sięgnąć po coś ciekawego i dobrego, jednocześnie lżejszego gatunkowo. Gorąco polecam, a sama z chęcią sięgnę po powieść Macieja Karpińskiego. Serdeczności. :)
UsuńAhern ma to do siebie, że albo rozkochuje w sobie czytelników, albo wręcz przeciwnie. Znam co najmniej kilkanaście osób, które opowiedziałyby się po obu stronach. Mnie osobiście ona inspiruje do przemyśleń. Z jednej strony bywa bardzo subtelna, a z drugiej uderza w naprawdę czułe punkty człowieka.
OdpowiedzUsuńFaktycznie tak to bywa z Ahern i jej twórczością. Sama jestem jej fanką od momentu, kiedy przeczytałam "PS Kocham Cię". W każdej z jej książek coś udało mi się odnaleźć. Albo mnie one wzruszają, albo dają materiał do przemyśleń. Zawsze jest to mile spędzony czas.
UsuńWitaj Korciu:) Przede wszystkim bardzo podoba mi się imię Jasmin...a tak na poważnie, to tematy, których dotyka książka nurtują mnie od dawna, Twoja recenzja bardzo zachęcająca, choć przyznam, że okładka trochę banalna jak dla mnie;) ale liczy się treść:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWitaj Kochana! Mi również imię bardzo przypadło do gusty. Wiąże się z nim pewna historia, ale nie zdradzę jaka. Natomiast jeżeli chodzi o okładkę, to w pełni się z Tobą zgadzam. Po przeczytaniu tej historii wybrałabym na nią zupełnie inne zdjęcie. Na szczęście zawartość nie jest banalna. Gorąco polecam i mocno ściskam!
UsuńKurczę, ja pokochałam twórczość autorki za sprawą tylko jednej książki, aż się boję, co ze mną zrobi Ahern, gdy będę brnęła dalej w jej powieści :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że wpadniesz po uszy. :)
UsuńUwielbiam Ahern i jej powieści :) Ta na pewno znajdzie się wśród moich lektur.
OdpowiedzUsuńŻyczę więc emocjonującej lektury!
UsuńBardzo mi się podobają książki Ahren. I na tę mam wielką ochotę.
OdpowiedzUsuńGorąco polecam!
UsuńFajna książka na odstresowanie, po męczącym tygodniu. Tęsknię za lekką historią, z nutą dobrego humoru i niebanalną bohaterką. Przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTa z pewnością sprawdzi się w tej roli. :) Przyjemnej lektury!
UsuńWydaje się świetna i warta uwagi :) Ja polecam "Porę na życie" Ahern - przecudowna książka :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam. Dziękuję!
UsuńCzytałam już kilka książek autorki i każda podobał mi się, tę też będę chciała przeczytać.
OdpowiedzUsuńGorąco polecam i życzę wielu wzruszeń. :)
UsuńKoniecznie muszę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam! Myślę, że się nie zawiedziesz. :)
UsuńJa też w nią wsiąkłam:) Naprawdę, czytało mi się doskonałe, choć - biję się w pierś - miejscami była niewygodna, wytykała palcem moje słabości. Ale to dobrze, bardzo dobrze!
OdpowiedzUsuńTakie powinny być książki. Widocznie trafiłam na nią w odpowiednim momencie. :)
UsuńMnie z tą autorka nie było po drodze i chyba raczej nie będzie.
OdpowiedzUsuńRozumiem. Ty lubisz mocniejsze lektury. :)
UsuńDziękuję za nominację. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńJedyna książka Autorki jaką znam to oczywiście "Love, Rosie" - za Twoją sprawą przeczytam chyba kolejną:)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze. :) Życzę przyjemnej i bardzo emocjonującej lektury!
UsuńAhern dociera wgłąb duszy człowieka i wbija szpilki w najczulsze miejsca ;) Kiedy cię poznałam nie jest moją ulubioną pozycją pisarki, ale w osobie Jasmine znalazłam cząstkę siebie. Choćby dlatego będę o tej książce długo pamiętać.
OdpowiedzUsuńŚwietnie to ujęłaś. :)
UsuńNie podobała mi się, ale się nie zrażam. Cenię twórczość Cecelii Ahern za to, że jej książki mają myśl przewodnią. W "Kiedy cię poznałam" myślę, że takim przesłaniem było to, że najpierw trzeba sobie poradzić z własnymi problemami (z własnym ogródkiem), a potem za wszystko inne obwiniać świat
OdpowiedzUsuńMoże ta książka trafiła do Ciebie w nieodpowiednim momencie życia?
UsuńDobrze, że się nie zrażasz, bo Ahern ma sporo do zaoferowania.