Katarzyna Anna Dębowska "Natura wiatru"

Katarzyna Anna Dębowska "Natura wiatru"
Wieś stała się ostatnio dosyć modnym motywem w literaturze, a może nie tylko ostatnio? W końcu już Jan Kochanowski wychwalał jej "wczasy" i "pożytki". Oczywiście nie wszyscy się nadają do spokojnego życia z dala od cywilizacji. Niektórzy potrzebują do szczęścia adrenaliny, ciągłego pośpiechu, tłoku, wielkich centrów handlowych oraz rozrywek, których w dużej metropolii nie brakuje. Na wsi takie jednostki się nudzą, bo ile można kontemplować piękno natury, zajmować się ploteczkami i pracą w ogrodzie? Gosia – bohaterka książki Katarzyny Dębowskiej "Natura wiatru"  z pewnością do takich osób nie należy.

Małgosia urodziła się w Warszawie. Jej mama uciekła kiedyś ze wsi do miasta, by teraz jej córka mogła przebyć odwrotną drogę. Za oszczędności plus niewielki kredyt dziewczynie udało się kupić od pary Anglików malowniczo położony domek. Jej znajomi, typowo miejskie stworzenia, kategorycznie odradzali jej tę przeprowadzkę na prowincję. Gosia jednak nie dała się namówić na zmianę decyzji. Była zdeterminowana, żeby spełnić swoje marzenie i teraz może się rozkoszować ciszą i spokojem w swojej przytulnej chatce.

Gosia pracuje w redakcji wydającej magazyn dla kobiet, w której ma cieszącą się sporym zainteresowaniem czytelników rubrykę zatytułowaną "Kaszmirowy sweterek". Kiedyś Gosia spędzała w redakcji mnóstwo czasu, obecnie zjawia się tam kilka razy w miesiącu, a swoje artykuły pisze w domu.

Małgosia zaplanowała sobie dzień z książką, ale telefon od jej przyjaciółki ze studiów, Ewy, niweczy ten plan. Ewa oświadcza, że za chwilę się u niej zjawi i tak faktycznie się dzieje. Tyle że nie jest sama. Wparowuje do zacisza Gosi wraz ze swoim chłopakiem, Jackiem, i Krzyśkiem, jeszcze jednym mężczyzną dla towarzystwa. Początkowo sztywna atmosfera wraz z upływem dnia bardzo się poprawiła i faktycznie zaczyna być miło, ale tylko do czasu... Gdy Ewa zapowiada, że chce z chłopakami zostać na noc u przyjaciółki, miła atmosfera natychmiast się ulatnia. Gospodyni nie zamierza pozwolić na nocowanie u niej obcych mężczyzn. Taką ma zasadę i Ewa dobrze o tym wie... Żadna z kobiet nie chce odpuścić i niewinne spotkanie kończy się awanturą i końcem długiej przyjaźni...

O czym jest ta książka? Oczywiście o poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi, o marzeniach, o które warto walczyć, o byciu wiernym sobie i swoim przekonaniom, o tradycji, przyjaźni i miłości.

"Każdy mówi, że miłość zaczyna się od motyli w brzuchu, ale to nieprawda. Prawdziwe uczucie zaczyna się od niesamowitego powiewu wiatru, który składa się ze wszystkich najpiękniejszych zapachów, jakie napotkamy w życiu. Zapiera dech w piersiach, daje odczuć to, co przeżyliśmy żyjąc samotnie. Uświadomić sobie, jak puste było bez tego wiatru, tego powiewu, nasze życie".

Bohaterowie tej książki jednoczą się, by walczyć o małą wiejską szkołę. Gosia jest obiektem westchnień wielu mężczyzn, podczas, gdy sama nie potrafi nigdzie dostrzec swojej drugiej połówki. Łaknie miłości, ale doskonale wie, że nie ma nic na siłę, że na wszystko przyjdzie czas, trzeba tylko cierpliwie czekać.

Jest to ciepła i bardzo sympatyczna opowieść, napisana w lekkim, momentami nieco gawędziarskim stylu. Całość czyta się z dużą przyjemnością i sympatią dla bohaterów.

"- Kocham Cię – powiedział jeden chłopiec do Anetki, która tańczyła wśród weselnych gości.
- Tak samo jak dorośli? - spytała zatrzymując się podczas ruchu wirowego, w który się wprawiła.
- Nie, ja cię kocham naprawdę – odparł chłopczyk i pocałował ją w policzek".

Na początku miałam wrażenie, że niektóre dialogi są sztuczne, ale z czasem albo się poprawiły, albo przestałam na to zwracać uwagę, bo cała reszta świetnie rekompensowała mi te ewentualne braki.

Spędziłam nad tą nieco refleksyjną, słodko-gorzką historią bardzo mile czas. "Naturę wiatru" polecam wszystkim tym, którzy podobnie jak ja lubią takie wiejskie klimaty z miłością w tle i nie czują jeszcze przesytu tym tematem. 

Na koniec muszę się z Wami podzielić małą refleksją. Zastanawiam się, dlaczego to głownie kobiety uciekają z wielkich miast na wieś? Czy panów ten trend omija, czy tylko literatura na ten temat niewiele mówi? A może znacie jakieś dobre powieści z panami, którzy szukają szczęścia z dala od cywilizacji?

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej i portalowi Sztukater.



Katarzyna Anna Dębowska, Natura wiatru, Warszawska Firma Wydawnicza, 2014,
ISBN: 978-83-8011-685-6,
Str. 220.

Cytaty pochodzą z recenzowanej książki.

Książka bierze udział w wyzwaniach: "Klucznik" "Polacy nie gęsi" oraz "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu" (1,4 cm, razem 64,9 cm).

Komentarze

  1. Faktycznie coraz częściej czytam o ucieczkach od cywilizacji, temat chyba na czasie, ale co prawda to głównie panie wybierają taką drogę, masz rację :) Książkę chętnie przeczytam jak będę mieć odpowiedni nastrój, bo lubię często sięgnąć po takie niezobowiązujące lektury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Być może się skuszę w wolnej chwili na tę książkę :) Taka ucieczka na prowincję i mnie się marzy, bo duże miasto zaczęło mnie męczyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na szczęście mieszkam w małym miasteczku i do dużego miasta na stałe się nie wybieram. :)

      Usuń
  3. Nie słyszałam nigdy o tej książce, ale sądząc po Twojej recenzji jest to godna uwagi historia. Dlatego też, jak tylko będę miała okazję, postaram się ją poznać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo ostatnio jest książek dotykających tej tematyki. Z chęcią poznam i tę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Namnożyło się tego, ale mi jeszcze nie zbrzydły tego typu powieści. :)

      Usuń
  5. O panach uciekających od cywilizacji chyba jednak żadnej nie czytałam -- zwykle są to panie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że w miarę rozwoju akcji, dialogi uległy znacznej poprawie. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Będę miała ją na uwadze. Czuję, że idealnie wpasowałaby się i umiliła deszczowy dzień, których w wiosennej porze jest pełno. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyznam, że to bardzo dobre pytanie. Nie przypominam sobie książki, w której jakiś pan ucieka na wieś. Na pewno nie jako głównego bohatera... Znalazłam wyzwanie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja bym się odnalazła na wsi, ale na razie muszą mi wystarczyć miejskie peryferie, to w sumie prawie jak wieś, a nawet lepiej, bo cisza, spokój, a miasto tuż obok. Jeśli chodzi o panów na wsi to tylko kojarzy mi się Saga o ludziach ze złotej góry, ale to się toczy w zamierzchłych czasach, więc się nie liczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To faktycznie masz fajnie. Cywilizacja blisko, a na co dzień spokój. "Sagi o ludziach ze złotej góry" nie znam. :)

      Usuń
  10. Mnie się wydaje, że panowie równie chętnie uciekają na prowincję, tylko niewiele tego jest jeszcze w literaturze. Książkę czytałam i bardzo podobnie ją oceniam. Nie lubię tylko otwartych zakończeń, a tu takie było. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech więc panowie łapią za pióra. :) Mi otwarte zakończenia zazwyczaj nie przeszkadzają.

      Usuń
  11. Ja jestem zapaloną miłośniczką wsi, ba, powiem więcej, miasto mnie męczy. Lubię takie książki, jak ta o której piszesz, lekka, dość interesująca. Tylko, żeby mieć więcej czasu na czytanie.... Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty