"Zwierzęta wokół nas" i inne książeczki niemowlaka
Jako
mama niestety mam mniej czasu na czytanie, szczególnie gdy przyszedł
moment powrotu do pracy. Poza tym czas ten dzielę pomiędzy
literaturę dziecięcą i tę "dorosłą". W związku z tym
na blogu będą się teraz częściej pojawiały recenzje książeczek
dla dzieci, ale oczywiście nie tylko. Dzisiaj słów kilka o
pierwszych kontaktach Aurelki z "literaturą".
Niedawno
mieliście okazję przeczytać o "Pierwszej Książce Mojego Dziecka", która powstała z inicjatywy fundacji „ABCXXI -
Cała Polska czyta dzieciom”, jednak moja córcia swoją przygodę
z książką zaczęła od zupełnie innej pozycji. Nie będę tu
mówić o tytułach, które przeczytałam jej jeszcze będąc w
ciąży, ale o pozycji, która chociaż nie zawiera słów, bardzo
przykuwa uwagę dzieciaczków. Mowa o książeczkach kontrastowych, a
dokładnie "Zwierzętach wokół nas".
Wspominam
o tej pozycji, żeby uspokoić sceptyków, którzy nie chcą
uwierzyć, że taka czarno-biała książeczka może cokolwiek dać
dziecku. Specjaliści twierdzą, że takie kilkumiesięczne bąble
nie widzą dobrze, ich świat jest nieostry i dwuwymiarowy. Dlatego
takie kontrastowe obrazki widzą one znacznie wyraźniej niż
wszystko inne.
Na
naszym przykładzie mogę powiedzieć, że "Zwierzętach wokół
nas" sprawdziły się idealnie. Aurelka wpatrywała się w nie
jak zahipnotyzowana. W sumie już kiedy miała miesiąc, chętnie na
nie zerkała i przez kolejne pół roku były one jedną z jej
ulubionych "zabawek". Gdy była zmęczona, rozdrażniona,
pobudzona, wystarczyło jej otworzyć tę oto książeczkę i dziecko
automatycznie się uspokajało. Obejrzeliśmy ją setki razy, niemal
zawsze mieliśmy ją pod ręką, bo Aurelka ją uwielbiała.
Gdy
nasze dziecko zaczęło badać i smakować świat, trzeba było
poszukać innych rozwiązań, żeby Aurelka mogła dalej oswajać się
z literaturą. Chociaż "Zwierzęta wokół nas" nadal są
z nami, to już jakiś czas temu zostały wyparte przez kolorowe
materiałowe i gumowe książeczki, które można posmakować,
sprawdzić jak piszczą, czy szeleszczą. Niektóre można nawet
zabrać do kąpieli. Dzięki tym pozycjom dzieciaki mogą
samodzielnie obcować z "literaturą" i ani książkom, ani
dzieciom nie dzieje się krzywda. Taka zabawa daje dużo frajdy, a i
niekiedy ulży dziąsłom w trakcie ząbkowania. Pewnie dlatego
niektóre z książek są już bardzo wymęczone. Jeżeli chodzi o
tematykę, to jak widać pierwsze książeczki Aurelki zostały
zdominowane przez zwierzaki. Poznała domowe, gospodarskie, morskie i
te bardziej egzotyczne. Chociaż dzieci mogą się same bawić tymi
książeczkami, to nie zawadzi, żeby rodzice włączyli się do
zabawy i opowiedzieli swoim pociechom o otaczającym je świecie.
Skoro
jesteśmy przy zwierzętach, to na koniec wspomnę jeszcze o małej
harmonijkowej książeczce, która oprócz ilustracji zwierzątek
zawiera krótkie i ciekawe wierszyki. Aurelka często ją sama
przegląda i niekiedy też uda się jej ją posmakować, więc mimo
tego, że jest kartonowa, to widać, że się nam troszkę zużyła.
Takich książeczek jest mnóstwo w sklepach, więc warto wybrać coś
dla swojej pociechy. Mój mąż po przeczytaniu tej, stwierdził, że
w końcu ktoś nie wciska dzieciakom kitu. Jesteście ciekawi, o co
chodzi? Otóż o jeża i ten krótki wierszyk o nim:
"Ja nie jadam jabłek wcale,
Choć są w smaku doskonałe,
Niosę jabłko do mrowiska,
Tam już czeka mrówek trzysta".
Dzięki
tym wierszykom dzieciaki mają szansę dowiedzieć się dużo o
naszych małych i nieco większych przyjaciołach. Poza tym już
kilkakrotnie wspominałam, że właśnie takie wierszowane utwory
najlepiej trafiają do maluchów. Aurelka uwielbia, gdy mama i tata
czytają jej rymowanki.
Tym
książeczkom nie wystawiam ocen,
ale już niebawem opowiem Wam o kolejnych pozycjach dla najmłodszych
i wtedy nie będę się już uchylała od wystawienia odpowiednich
not.
Tymczasem
zachęcam Was do jak najwcześniejszego oswajania Waszych dzieci z
literaturą.
Zofia
Małachowska, Zwierzęta wokół nas. Książeczki kontrastowe,
Wydawnictwo Wilga, 2014,
ISBN:
978-83-280-1144-1,
Str.
10.
Zwierzęta,
Play,
Str.
12.
Sea
pals, Canpol babies,
Str.
8.
Zoo,
BabyOno,
Str.8.
Barbara
Krzysiek, Zwierzęta, Wydawnictwo Krzysiek,
ISBN:
978-83-7198-938-4,
Str.
14.
Już czytacie z córeczką, wspaniale;)
OdpowiedzUsuńTak, staram się codziennie poświęcić trochę czasu na czytanie dziecku. Mam nadzieję, że w przyszłości to zaprocentuje.
UsuńMoja pociecha nie lubi czarno-białych bajek. Zdecydowanie woli kolorowe, naturalne ilustracje. A na rymowanki jeszcze jest za mało ''pojętny'' ;)
OdpowiedzUsuńOd każdej reguły musi być wyjątek. :) U nas książeczka kontrastowa sprawdziła się idealnie. Ani się nie obejrzysz, a rymowanki będą na topie. Ten czas tak szybko leci...
UsuńAurelia - piękne imię :) to dobrze, że dziewczynka od małego ma styczność z literaturą :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńNie słyszałam jeszcze o książeczkach kontrastowych i ich właściwościach :) Te gumowe są natomiast bardzo popularne :)
OdpowiedzUsuńWarto kupić dzieciakowi jedne i drugie. Niech się oswajają od maleńkości. :)
UsuńCiekawy pomysł :).
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńKsiążki do wanny są cudne, szkoda, że nie robią takich też dla dorosłych ;-). Ale muszę powiedzieć, że ten ostatni przykład, który podajesz, mnie osobiście nie przypada go gustu - i nie chodzi o treść, która sądząc po cytacie jest jak najbardziej w porządku, po prostu nie lubię książek ilustrowanych w ten sposób, tzn. tak jakby były nieudanym Disneyem, mało pomysłowo itd. Zwłaszcza nie lubię wydawanych w ten sposób klasyków. A sama kartonowa forma jest jak najbardziej okej - znajome dzieci w ten sposób nie pomniejszają swoich zbiorów książkowych za szybko, bo faktycznie te książeczki są odporne :-).
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoją antypatię do tego typu rysunków. Mojej córci na szczęście to nie przeszkadza, ale być może z wiekiem gust jej się zmieni. Bardzo się cieszę, że są obecnie dostępne takie "dziecioodporne" książeczki i bardzo żałuję, że jak ja byłam mała, to musiałam się bez nich obejść. :)
Usuńuwielbiam przeglądać książeczki dla dzieci :P
OdpowiedzUsuńJa również. Teraz mam świetny pretekst. :)
UsuńKorciu, jak najwięcej książek w otoczeniu dziecka...wiem coś o tym:) Gdy nasze dzieci były mniejsze, byłam wręcz uzależniona od kupowania książek dla maluchów;) Stymulują i pobudzają wyobraźnię:) Chociaż powiem Ci szczerze, że czasami w gąszczu tych wszystkich propozycji można się się bardzo pogubić:/ Więc świetnie, że na Twoim blogu będą się pojawiały recenzje książeczek dla dzieci, pomożesz wielu mamom:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa jestem na dobrej drodze do tego właśnie uzależnienia. :) Mam nadzieję, że wyjdzie to Aurelce na dobre i pokocha czytanie. Buziaki!
UsuńWiele ciekawości przedstawiasz, cóż może kiedyś z nich skorzystam ;P
OdpowiedzUsuńPolecam! Wybór jest ogromny. Można kupować, kupować i kupować. :)
UsuńJa jeszcze nie mam dzieci, więc wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że swoim maluchom skompletujesz bardzo pokaźną biblioteczkę. :)
UsuńKsiążeczki jako towarzystwo w kąpieli, o ile pamiętam, świetnie też sprawdzały się "na sucho" jako gryzaczki i nie tylko :) Tak czy tak wykorzystane ważne, że są, bo powoli wprowadzają w świat absolutnie fascynujący i niezbędny - świat książek, czyli ten, dzięki któremu nasze dusze nie usychają z pragnienia i nie zamierają z głodu.
OdpowiedzUsuńUśmiechy dla Aurelki :)
Dziękuję Basiu! Bardzo się cieszę, że teraz jest tyle ciekawych książeczek dla maluchów, że nawet najmłodsi mogą się oswajać z "czytaniem". Jak byłam mała to niestety nie było takich rarytasów, pewnie dlatego teraz tak chętnie kupuję książeczki Aurelce. Takie książeczki to świetna zabawa.
UsuńMoja 3-miesięczna córeczka, Amelka też uwielbia "Zwierzęta wokół nas" i drugą książeczkę dla maluszków, taką materiałową Skip Hopa. Zdecydowanie lepiej ją to uspokaja niż wszelkie grzechotki i gryzaki, co dowodzi, że książki są cudowne już od urodzenia :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie. Rośnie nam mały molik książkowy. :)
Usuń