Edyta Świętek "Bańki mydlane"
Edyta Świętek zadebiutowała w 2010 roku książką "Zerwane więzi". Zauważyłam, że jej pierwsza powieść jak i wszystkie kolejne są świetnie przyjmowane przez czytelników. Sama nie miałam jeszcze okazji poznać twórczości pani Edyty, dopiero niedawno w moje ręce trafiła jedna z jej najnowszych książek – "Bańki mydlane". Na uwagę zasługuje fakt, że autorka postanowiła całość swojego wynagrodzenia ze sprzedaży tego właśnie tytułu przekazać na cele charytatywne, a dokładnie na Hospicjum im. Świętego Łazarza w Krakowie. Jest to piękny gest, na który niewielu potrafi się zdobyć. Jednak nie jest to jedyny powód, dla którego warto kupić "Bańki mydlane".
Michalina jest studentką reklamy i public relations. Wybór kierunku był pewnego rodzaju kompromisem. Miał jej on dać stabilizację, dobry zawód, a jednocześnie pozwolić wykorzystać jej zdolności. Od zawsze Michalina lubiła rysować i malować, i nie da się ukryć, że jest utalentowana w tym kierunku. Jednak rodzice nie chcieli, by kształciła się tylko artystycznie. Dbali o to, by mogła malować i pracować nad swoim warsztatem, ale chcieli by wybrała inny zawód, taki, który zapewni jej bardziej pewną przyszłość.
Dziewczyna jest bardzo poukładana, dąży do realizacji swoich planów, nie ugania się za chłopakami, nie imprezuje jak wiele jej koleżanek. Rodzice są dumni ze swojej najmłodszej córki, pokładają w niej wielkie nadzieje, jest ona ich oczkiem w głowie. Ma sympatycznego chłopaka – Kubę, który jest jej pierwszą miłością. Michalina dobrze zainwestowała swoje uczucia, bo Kuba jest dobrym chłopcem, ślepo zapatrzonym w dziewczynę. Dba o nią i poważnie myśli o ich przyszłości. Młodzi planują po ukończeniu studiów otworzyć wspólnie agencję reklamową, ale niestety los postanowił z nich zadrwić...
Michalina od pewnego czasu źle się czuje, a zwykle przeziębienie już kolejny tydzień nie chce jej przejść. Nie pomagają antybiotyki, dziewczyna jest cała obolała, ma mdłości, zdarzają się jej omdlenia. Jej mama zaczyna podejrzewać, że Michalina jest w ciąży. Dziewczyna początkowo uważa, że mama musi się mylić, to nie może być to. Jednak wie, że jest to możliwe, boi się, jak może to wpłynąć na przyszłość jej własną i Kuby. Dzieli się swoimi obawami z chłopakiem, który w pierwszej chwili nie jest zachwycony, ale nie uchyla się też od odpowiedzialności. Po chwili oboje zaczynają sobie wyobrażać wspólną przyszłość we troje, w szczególności spacery z małym brzdącem z bezzębnym uśmiechem.
Niestety przyczyna złego samopoczucia Michaliny tkwi zupełnie gdzie indziej. Po wykonaniu badań ginekolog wyklucza ciążę, ale zaleca dziewczynie zrobienie kolejnych testów. Diagnoza nie napawa optymizmem. Rak. Nowotwór złośliwy...
Książka zaczęła się bardzo niepozornie, zapowiadając lekką i przyjemną powieść, jednak jak łatwo zgadnąć, wcale taka nie jest. Rak to choroba, z którą zetknął się praktycznie każdy. Dotyka ona wielu osób z naszego otoczenia i każdy ma nadzieję, że jego ominie. Walka z tą chorobą jest bardzo trudna, wiąże się z ogromnym bólem, i to nie tylko fizycznym, bo psychika osoby chorej cierpi równie mocno, o ile nie bardziej. Dotyka ona ludzi w każdym wieku, również tych, przed którymi wydaje się, że jest jeszcze całe życie. Tak było w przypadku Michaliny. Choroba przynajmniej chwilowo przekreśliła wszystkie jej plany. Zamiast studiować, spotykać się z Kubą i przyjaciółmi, zamiast wyjazdu do Londynu, by zarobić trochę pieniędzy na dalsze studia, a przy okazji zobaczyć kawałek świata, wylądowała w szpitalu. Ciężko przechodziła chemioterapię, ale nie poddawała się...
Jest to bardzo trudny temat, ale myślę, że warto o nim pisać i czytać, żeby przynajmniej częściowo zrozumieć przez co przechodzą osoby chore. Czytając tę książkę, niektóre wypowiedzi naszej bohaterki wydawały mi się może zbyt patetyczne, ciut nierealne, ale rozumiem, że ludzie różnie się zachowują w trudnej sytuacji. Michalina bardzo przypominała mi moją koleżankę, której niestety już kilka lat nie ma z nami. Książka obudziła we mnie wiele wspomnień, bardzo mnie wzruszyła, skłoniła do refleksji, co z pewnością jest jej dużym plusem. Przeczytałam ją w jedno popołudnie, zupełnie nie mogąc się od niej oderwać. Przejęłam się losem Michaliny i osób z jej otoczenia, bo w końcu w takiej sytuacji nie cierpi tylko osoba chora. To przez co przechodzą jej bliscy, jest równie tragiczne i trudne do opowiedzenia.
Musze przyznać, że nie wszystkie rozwiązania w tej książce były po mojej myśli, chwilami wolałabym, żeby autorka wybrała nieco inną drogę, ale nie zmienia to faktu, że "Bańki mydlane" bardzo przypadły mi do gustu i trafiły prosto do mojego serca. Gorąco je wszystkim polecam, a w szczególności młodym czytelnikom, którzy często nie zdają sobie sprawy z tego, czym jest ta choroba, jak jedna diagnoza dramatycznie potrafi zmienić szczęśliwe życie w wielką niewiadomą.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina oraz portalowi Sztukater.
Edyta Świętek, Bańki mydlane, Szara Godzina, 2015,
ISBN: 978-83-64312-42-7,
Str. 160.Książka bierze udział w wyzwaniach: "Historia z trupem", "Klucznik", "Polacy nie gęsi" oraz "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu" (1,1 cm, razem 46,6 cm).
Oczarowała mnie ta książka. Jest po prostu wspaniała :).
OdpowiedzUsuńZ pewnością warto po nią sięgnąć. :)
UsuńJestem pewna, że to książka dla mnie. Bardzo podoba mi się tytuł, bo zapowiada, że pewnie coś pryśnie...i rzeczywiście. Temat trudny, ale tak, jak napisałaś, należy o nim mówić, bo dotyczy chyba każdego z nas, w sensie kogoś z rodziny czy z sąsiedztwa.
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie tej pozycji, z pewnością poszukam jej na półkach w księgarni. Pozdrawiam:)
Kochana, myślę, że będziesz zachwycona tą lekturą. Gorąco polecam tę bardzo niepozorną, a jakże wartościową książkę. Pozdrawiam:)
UsuńNie udało mi się jeszcze zdobyć, ale będę o nią walczyć :)
OdpowiedzUsuńWalcz! Życzę powodzenia. :)
UsuńNie lubię czytać o chorobach, bardzo mnie to potem gnębi. Mimo to możliwe, że kupię, skoro autorka na tak szczytny cel przekazuje pieniążki:)
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoje odczucia. Nie są to łatwa lektura.
UsuńTak trudny temat daje mocno po sercu. Jednak daje też do myślenia o tym, co rzeczywiście i naprawdę jest ważne, a raczej najważniejsze.
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś o tej książce.
Wyrazy współczucia Kornelio z powodu odejścia Twojej koleżanki.
Dziękuję Basiu.Tamta śmierć miała miejsce kilka lat temu, więc chyba się już z nią uporałam. Niestety ta paskudna choroba nie próżnuje. Kilka dni temu dowiedziałam się, że zabrała mojego kolegę z pracy. Ciężko jest się z tym pogodzić. Oboje byli tak pogodnymi ludźmi, życzliwymi, sympatycznymi i dobrymi...
UsuńNiedawno miałam okazję czytać tę książkę i jestem nią poruszona i oczarowana. Jest po prostu niezwykła w swej prostocie, choć tematyka niezwykle trudna.
OdpowiedzUsuńPięknie to ujęłaś. :)
UsuńMogłabym się skusić w wolnej chwili, ale specjalnie nie będę jej szukać...
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto dać się skusić... ;)
UsuńKoniecznie muszę poznac powyższa historię.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niebawem wpadnie w Twoje ręce.
UsuńJestem zaskoczona... myślałam, że to będzie lekka lektura. Podoba mi się ukazanie ile choroba zmienia w życiu człowieka... przeczytam. Na pewno.
OdpowiedzUsuńMnie też ta książka bardzo zaskoczyła. Okładka nie zapowiada tak trudnej treści. Polecam!
UsuńMam ochotę na tę książkę od czasu przeczytania pierwszej recenzji na jej temat. Niestety czasami jest już za późno na walkę z rakiem i wtedy odbiera on nam najbliższe osoby.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że książkę uda Ci się niebawem upolować, bo jest to wartościowa lektura. Polecam!
UsuńNie jestem pewna, czy chcę przeczytać ...
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoje obawy... Decyzję pozostawiam Tobie.
UsuńJak dobrze, że mam tę książkę. Czeka w kolejce na przeczytanie.
OdpowiedzUsuńŻyczę wielu wzruszeń w trakcie czytania!
UsuńMam tę książkę w planach. Może uda mi się ją upolować.
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę. :)
UsuńWkrótce będę czytać "Tam, gdzie rodzi się miłość autorki" autorki , a później na pewno rozejrzę się za "Bańkami mydlanymi" :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam Twoją opinię o "Tam, gdzie rodzi się miłość". :)
UsuńNiestety, jeszcze nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą. :)
UsuńBrzmi ciekawie, zupełnie się nie spodziewałam choroby po takie okładce i tytule.
OdpowiedzUsuńDla mnie też było to duże zaskoczenie. :)
UsuńA ja jeszcze nie czytałam niestety żadnej książki tej autorki, ale skoro tak świetnie pisze, chętnie zapoznam się z jej twórczością choćby od ,,Baniek mydlanych"!
OdpowiedzUsuńPolecam i jestem ciekawa, czy dołączysz do ciągle powiększającego się grona fanów autorki. :)
UsuńGłośno o tej książce ostatnio na blogach. :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie książka jest bardzo popularna. :)
UsuńDziękuję za wyrażenie opinii :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, że mogłam ją przeczytać. :)
UsuńZainteresował mnie tytuł z racji mojego zamiłowania do baniek :) Dzięki :D
OdpowiedzUsuńBardzo się z tego powodu cieszę. Mam nadzieję, że będziesz zachwycona. :)
Usuń