Marta Kisiel „Pierwsze słowo”
Jak możemy przeczytać w przedmowie, Marta Kisiel twierdzi, że nie umie pisać opowiadań. Jednak mimo tego przekonania tworzy krótkie formy i napisała ich już tyle, że dało się je zebrać w całkiem spory zbiorek. Czy „Pierwsze słowo” udowadnia tezę autorki, czy jest wręcz przeciwnie? Najczęściej sami względem siebie jesteśmy najostrzejszymi sędziami. Czy tak jest i w tym przypadku?
Na antologię składa się jedenaście opowiadań. Z pewnością kojarzycie tytuł „Dożywocie”, ale już niekoniecznie zdajecie sobie sprawę, że zanim powstała ta znana powieść, autorka napisała opowiadanie o takim samym tytule. Dzięki niemu możemy przypomnieć sobie, jak rozpoczęła się ta historia, jak Konrad Romańczuk wprowadził się do Lichotki i poznał jego mieszkańców. Lokatorzy okazali się bardzo oryginalni, bo w końcu kto ma swego prywatnego Anioła Stróża o imieniu Licho, seryjnego samobójcę - panicza Szczęsnego, kucharza w postaci ośmiornicy, a w łazience utopce? Tylko Konrad Romańczuk.
Możecie też kojarzyć opowiadanie „Szaławiła”, które pojawiło się jako bonus w ostatnim wydaniu powieści „Dożywocie”. W tym utworze energiczna pani doktor, która całe dotychczasowe życie tułała się po świecie, pracując dla organizacji Lekarze bez granic, po śmierci mamy postanowiła osiąść w kraju. Kupiła działkę w głuszy – pogorzelisko po znanej nam już Lichotce i zapragnęła postawić tam dom. Nie zrażał ją brak wody, kanalizacji, prądu ani zasięgu. To miejsce z nieznanych jej przyczyn ją przyciągało.
„Przeżycie Stanisława Kozika” opowiada o śmierci tytułowego bohatera i o tym, że nikt nie zauważył tego istotnego faktu. Czy to możliwe? Dodam, że Stanisław Kosik nie był samotnym człowiekiem, miał żonę, syna, pracę...
„Nawiedziny” zabierają nas do pewnego burdelu, w którym zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Ksiądz na przemian pojawia się tu jako klient i by odczyniać uroki. Jednak czy jest w stanie uporać się z dziwnymi zjawiskami?
Te cztery opowiadania najbardziej zapadły mi w pamięć i dlatego to właśnie je Wam streściłam. Jednocześnie muszę przyznać, że to one najbardziej przypadły mi do gustu. Antologia jest ciekawa, ale jak to zwykle bywa, nie wszystkie utwory są równie pasjonujące, przynajmniej dla mnie. Mamy tu ogromną różnorodność, chociaż wszystkie opowiadania da się zaklasyfikować do nurtu fantastyki. Mamy tu siły nieczyste, ale też pozytywne zjawy, ludzi obdarzonych nadprzyrodzonymi mocami, jest też i śmierć. Bywa zabawnie, strasznie, intrygująco, smutno... Autorka dostarcza mnóstwa emocji i tematów do przemyśleń. Książkę czyta się dobrze, chociaż jak już wspomniałam, nie wszystkie utwory w takim samym stopniu przykuwają uwagę czytelnika, jedne są rewelacyjne, inne tylko dobre. Cóż, bez wątpienia ta krótka forma literacka nie należy do najłatwiejszych, nie jest łatwo za pomocą niewielu słów oczarować czytelnika, sprawić, by tych kilkanaście stron zapadło mu głęboko w pamięć. Marcie Kisiel może nie w przypadku każdego opowiadania udało się to osiągnąć, ale o większości z nich można tak powiedzieć.
„Pierwsze słowo” to ciekawy i bardzo różnorodny zbiór opowiadań. Marta Kisiel dostarcza wielu emocji i zadaje kłam własnemu stwierdzeniu, że nie potrafi pisać opowiadań. Potrafi, jedne są lepsze, drugie ciut gorsze, ale wszystkie warto przeczytać, by poznać, co gra w duszy autorki.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal.
Marta Kisiel, Pierwsze słowo, Grupa Wydawnicza Foksal, 2018,
ISBN: 978-83-280-5164-5,
Str. 320.
Ja zacznę od lektury ,,Nomen Omen" którą sobie niedawno kupiłam :) Wczoraj uzyskałam nawet autograf autorki :D
OdpowiedzUsuńTę książkę też mam w planach. ;) A autografu zazdroszczę.
UsuńTwórczość autorki jeszcze przede mną, ale wolałabym zacząć od pełnowymiarowej powieści. 😊
OdpowiedzUsuńMyślę, że to dobra decyzja. :)
UsuńJa przeczytałam dopiero "Dożywocie", ale zdecydowanie mam ochotę na więcej!
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwię. :)
Usuń