Anna Ficner-Ogonowska "Szczęście w cichą noc"
Chociaż nie znoszę kiczu, to wyjątkowo ten bożonarodzeniowy lubię. W ogóle uwielbiam te święta, z radością czekam na choinkę, pieczenie pierników i wieczór wigilijny. Już dużo wcześniej rozglądam się za prezentami dla bliskich mi osób. Jest to dla mnie wspaniały czas. Telewizja karmi nas wtedy wieloma filmami związanymi ze świętami i chociaż większość z nich nie jest najwyższych lotów, to jednak lubię je oglądać i wzruszać się przy nich. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie sięgała też po książki o takiej tematyce. Niestety okres bożonarodzeniowy już za nami i jeszcze trochę przyjdzie nam poczekać do kolejnych świąt, mimo to postanowiłam sięgnąć po książkę pani Anny Ficner-Ogonowskiej "Szczęście w cichą noc". Może to z tęsknoty za moim ulubionym czasem w roku, a może chciałam się przekonać, co słychać u naszych bohaterów...
Zbliża się Boże Narodzenie. Hanka jest w ciąży i zgodnie z zaleceniami lekarza ma odpoczywać, nie przemęczać się. Mimo to Hanka postanowiła zorganizować święta dla wszystkich bliskich jej osób, zaprosić ich do siebie, by dom rozbrzmiewał radością. Było to kiedyś marzenie jej mamy, a ona ma zamiar je teraz zrealizować. Dominika ma spore wątpliwości, czy jest to faktycznie dobry pomysł, w końcu zdrowie Hanki i jej małego Szczęścia jest najważniejsze. Jednak czy uda jej się to wybić z głowy?
Książka "Szczęście w cichą noc" jest przede wszystkim o świętach, tradycjach bożonarodzeniowych, magii, która nas otacza w tym czasie. Jest też o wybaczaniu, które świetnie wpisuje się w ten okres. Niestety niewiele więcej można znaleźć w tej książce, nie ma tu jakichś znaczących problemów, z którymi muszą się zmierzyć nasi bohaterowi, jest prawie wyłącznie sielanka. Przygotowania świąteczne idą pełną parą, wszyscy cieszą się na wspólnie spędzony czas... Moim zdaniem ta część jest zdecydowanie przesłodzona, dialogi aż ociekają lukrem, więc nie trudno zgadnąć, że mnie po przeczytaniu "Szczęścia w cichą noc" zemdliło. Zastanawiam się, czy gdybym zabrała się za tę lekturę w czasie świąt, to moje odczucia byłby inne? Trudno powiedzieć, jednak wydaje mi się, że nie.
Na końcu książki autorka umieściła zapiski Hanki, które zawierają spis potraw wigilijnych, przepisy na nie oraz jej list do rodziców. Przepisy owszem nadają się do wykorzystania, więc może ta część niektórym czytelnikom się przyda. Jednak nawet mimo tego dodatku książeczka jest bardzo krótka, bo ma zaledwie 176 stron, do tego napisana jest dużą czcionką, a że poszczególne fragmenty książki zaczynają się na stronach parzystych, to często te nieparzyste poprzedzające kolejny wątek są całe puste. Cóż, jak widać, gdyby nie starania wydawców, to „Szczęście w cichą noc” przypominałoby broszurkę, a nie powieść. Książka ma twardą oprawę, w moim odczuciu całkiem ładną, ale niestety już jej zawartość nie jest tak ciekawa.
Nie potrafię się zachwycić tą powieścią, nie wzruszyła mnie ona, ani też nie uśmiałam się w trakcie tej lektury. Mam po niej wielki niedosyt, więc nie zamierzam nikomu jej polecać.
Moja ocena: 3/10
Anna Ficenr-Ogonowska, Szczęście w cichą noc, Wydawnictwo Znak, 2013,
ISBN: 978-83-240-2793-4,
Str. 176.
Recenzje poprzednich części przygód Hanki i Mikołaja:
Recenzje poprzednich części przygód Hanki i Mikołaja:
Odważnie!
OdpowiedzUsuńMam podobne zdanie o książce - broszurce świątecznej ;)
Niestety trudno się tą książką zachwycać, przynajmniej moim zdaniem. :)
UsuńZastanawiałam się nad tą książką, jednak sobie odpuszczę, bo to nie pierwsza recenzja, która nisko ocenia tę książkę.
OdpowiedzUsuńOsobiście odradzam, ale wiadomo, że upodobania bywają różne:)
UsuńKurcze, a nastawiałam się pozytywnie i nawet zakupiłam : ) Przeczytam, ale chyba w odległej przyszłości :>
OdpowiedzUsuńMoże w okolicy świąt? Wtedy jest szansa, że spojrzysz na nią bardziej łaskawym okiem:)
UsuńOo, dzięki za ostrzeżenie. Coś tam o autorce słyszałam i nawet się nad czytaniem zastanawiałam, ale teraz podziękuję :)
OdpowiedzUsuńPierwszy tom tej serii mi osobiście się podobał, ale niestety im dalej tym jest coraz gorzej, więc musisz się zastanowić, czy chcesz w ogóle zaczynać.
UsuńJa pewnie przeczytam, choćby dlatego, że czytałam trzy części więc szkoda mi będzie zrezygnować z ostatniej, w dodatku dość cienkiej...
OdpowiedzUsuńMi też ciężko było sobie odpuścić tę część. Jestem bardzo ciekawa, jak Ty odbierzesz "Szczęście w cichą noc".
UsuńMoże i nawet kiedyś sięgnęłabym po lekturę, jednakże wybrałabym czas bożego narodzenia. Wtedy lektura byłaby bardziej klimatyczna ;)
OdpowiedzUsuńPewnie tak. Myślę, że można spróbować. Mam nadzieję, że podzielisz się swoimi uwagami:)
UsuńOjej, zaskoczyłaś mnie, ponieważ bardzo, ale to bardzo chciałam poznać tę książkę i wiązałam z nią ogromne nadzieje, ale jak widzę po twojej recenzji, że niepotrzebnie. Szkoda, ogromnie szkoda.
OdpowiedzUsuńJa się bardzo zawiodłam, ale może Ty znajdziesz w niej coś więcej. W komentarza padł pomysł, żeby zostawić sobie ją na okres świąteczny, wtedy może wydać się bardziej ciekawa... Sama nie jestem tego pewna, ale jeśli jesteś bardzo ciekawa, to zawsze można spróbować;)
UsuńNie czytałam i raczej nie przeczytam. Po lekturze iluś tam recenzji, odnoszę wrażenie, że ta książka była pisana trochę na siłę.
OdpowiedzUsuńTeż mam takie wrażenie. Szkoda.
UsuńChętnie skuszę się na tę pozycję! :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa Twojej opinii.
UsuńNie wiem czemu, ale spodziewałam się tego, że ta książka będzie przesłodzona do granic możliwości. W gruncie rzeczy cieszę się, że się nie pomyliłam, ponieważ zaoszczędziłam dzięki temu ładnych parę groszy.
OdpowiedzUsuńTo była bardzo dobra decyzja:) Myślę, że można te pieniądze lepiej zainwestować:)
UsuńJa też lubię Boże Narodzenie. Oglądam co roku Kevina no i jeszcze zapach pomarańczy jest wtedy taki fantastyczny ...
OdpowiedzUsuńNiestety nie lubię oszukanych powieści. Już sie jakis czas temu zawiodłam na ksiązce jednej z moich ulubionych autorek - twarda oprawa, duża czcionka i 144 strony, czyli "powieść" na siłę ...
A o jaki tytuł chodzi? Zaciekawiłaś mnie:)
Usuńpierwsza część mi się podobała, druga drażniła, ale byłam ciekawa trzeciej, tego już nie dam rady
OdpowiedzUsuńI wcale Cię do tego nie namawiam:)
UsuńIrytuje mnie jak książka jest przez wydawców na siłę rozciągana :)
OdpowiedzUsuńCóż, kasa...
UsuńPodziękuję :) moja koleżanka strasznie się 'jara' tą serią, ale ja jakoś nie czuję do niej mięty, więc bez wyrzutów sumienia po prostu nie będę jej szukać :)
OdpowiedzUsuńPoprzednie tomy są lepsze, ale im dalej niestety tym jest gorzej... Nie namawiam, bo z seriami często tak bywa, że jak się zacznie, to potem się brnie do końca, choćby nie wiem jak nudno było...
Usuńprzeczytałam już dwie części i podejrzewam, że i na tą się skuszę, pomimo niskiej oceny :)
OdpowiedzUsuńMi też ciężko było porzucić serię przed końcem, więc doskonale Cię rozumiem:)
UsuńNie przeczytałam jej, nie dałam rady. Po kilkudziesięciu stronach odłożyłam na półkę. Nie lubię takich opowieści. Pełnych sielanki i idealności aż po dziurki w nosie. Już lepiej poczytać bajki, tam jest czasem więcej realizmu. Dobra recenzja, ciekawa byłam, co myślisz o tej "powieści', pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Niestety książka jest strasznie cukierkowa i zupełnie brakuje w niej akcji. Ale na fali popularności pozostałych części podejrzewam, że całkiem nieźle się sprzedała...
UsuńPrzyznam, że próbowałam czytać tę autorkę, ale kompletnie mi nie pasuje.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Wcale mnie to nie dziwi...
UsuńA ja tej autorki jeszcze nie czytałam, a po Twoich recenzjach poprzednich części cyklu miałam ochotę. A tu masz babo placek....bożonarodzeniowy :)
OdpowiedzUsuńNiestety ta część jest słaba. Myślę jednak, że po trzy pierwsze warto sięgnąć, a ostatnią, skoro nic sensownego nie wnosi, można sobie odpuścić. :)
Usuń