Monika Gabor "Uwaga na marzenia"
Rozwód niemal zawsze wiąże się z trudnymi przeżyciami. Decyzja o rozstaniu nie jest łatwa, a już szczególnie, gdy w grę wchodzą dzieci. Wybór między własnym szczęściem, a szczęściem naszych pociech nie jest prosty. Ten właśnie temat w swojej książce "Uwaga na marzenia" podjęła Monika Gabor.
Mamy trzy kobiety. Przyjaciółki. Trzy z pozoru udane małżeństwa. Niestety tylko jedno z nich ma stabilne podstawy. Mowa o związku Julii i Tomka, ale również ich życie to nie tylko sielanka. Julia ma za sobą trudne dzieciństwo, z którym mimo upływu lat nie do końca potrafi sobie poradzić. Kobieta jest z zawodu psychologiem, zna ten problem od podszewki, pomaga wielu ludziom w podobnych sytuacjach, ale sama nie potrafi się uporać z przeszłością.
Julia martwi się też o swoje dwie przyjaciółki – Martę i Izę. Obie rozważają możliwość rozwodu. Iza poznała mężczyznę, zakochała się i chce zostawić aktualnego męża, by układać swoje życie od nowa. Myśli głównie o własnym szczęściu, zupełnie nie licząc się z córką, dla której jej decyzja będzie brzemienna w skutkach. Iza chce szybko doprowadzić do rozwodu, by mąż nie dowiedział się o jej zdradzie i prawdziwych przyczynach rozstania. Mówi mu, że już go nie kocha i nie wyobraża sobie ich wspólnej przyszłości. Paweł jest bardzo zaskoczony takim obrotem sprawy...
Natomiast sytuacja Marty jest odwrotna. To jej mąż chce się rozwieść, twierdząc, że ich miłość wygasła i on nie widzi sensu, żeby dalej to ciągnąć. Marta nie potrafi zrozumieć męża i jego decyzji. Okazuje się, że i w tym wypadku sprawa ma drugie dno. Julia w trakcie urlopu w Alpach spotyka Marcina, męża Marty, z kochanką. Ten chce, żeby Julia nie mówiła przyjaciółce o tym, co zobaczyła. Kobieta jest wstrząśnięta tupetem Marcina i cała tą sytuacją. Jeszcze nie wie, co zrobi ze swoją wiedzą...
Rozwód to temat bardzo aktualny. Żyjemy w czasach, gdy wpaja się nam, że mamy prawo do szczęścia, że nie ma sensu tkwić w związku, w którym miłość się już wypaliła. Dzisiaj jeśli coś nie działa tak jak powinno, to wymieniamy to na nowe, zamiast naprawiać. Jeżeli chodzi o zużyty telewizor czy pralkę naprawa faktycznie często bywa nieopłacalna, ale już w związkach sprawa nie jest taka prosta. Jeżeli w grę wchodzi tylko życie dwojga ludzi, to decyzja o rozwodzie nie jest aż tak skomplikowana. W końcu mowa o dorosłych osobach, które w większości wypadków dosyć szybko uporają się z tym problemem. Zupełnie inaczej ma się sprawa małżeństw z dziećmi. Maluchy kochają oboje rodziców i nie chcą, żeby ich świat rozpadł się na kawałki, dla niech pełna rodzina jest gwarantem bezpieczeństwa. O tym właśnie traktuje ta książka. Nie chodzi tu o przypadki maltretowania, przemocy w rodzinie, gdzie rozwód zazwyczaj jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem. "Uwaga na marzenia" opisuje normalne rodziny, może i dalekie od ideału, ale przynajmniej z zewnątrz wyglądające na szczęśliwe. Zresztą zdziwienie Marty i Pawła świadczy o tym, że i oni uważali dotychczas swoje małżeństwa za w miarę zgodne i że nic nie zapowiadało ostatnich decyzji ich partnerów...
Książkę czyta się szybko. Napisana jest ona w bardzo przystępny sposób, ale niestety momentami miałam wrażenie, że niektóre fragmenty są nieco sztuczne i naiwne. Może mam zbyt duże wymagania... A może chodzi o mój stosunek do psychologii, która z jednej strony bardzo mnie interesuje, a z drugiej trochę irytuje, bo niekiedy zbyt upraszcza wiele spraw. Nie można na wszystko patrzeć poprzez schematy, każdy człowiek jest inny, każda sytuacja jest inna i nie zawsze teoria idzie w parze z praktyką.
Jednak z pewnością nie jest to lektura pozbawiona wartości. Temat jest ciekawy i warto się nad nim pochylić. Zastanowić się nad tym, czy goniąc za własnym szczęściem, zawsze podążamy we właściwym kierunku? Czy osiągnięcie celu kosztem dzieci faktycznie przyniesie nam zadowolenie?
"Uwaga na marzenia" to powieść o kobietach i dla kobiet. Chociaż napisana prostym językiem, to traktująca o trudnych życiowych wyborach i ich konsekwencjach. Polecam ją tym, którzy nie oczekują od każdej lektury bycia arcydziełem literackim i których interesują takie współczesne tematy. Warto, żeby sięgnęły po nią osoby, które myślą o rozwodzie. Może dzięki temu zastanowią się kilka razy przed podjęciem tej decyzji...
Moja ocena: 6/10
Za książkę dziękuję Oficynie wydawniczej RW2010.
Monika Gabor, Uwaga na marzenia, Oficyna wydawnicza RW2010, 2013,
ISBN 978-83-7949-055-4,
Str. 193.
Książka bierze udział w wyzwaniach: "Klucznik", "Polacy nie gęsi", "Czytam ebooki", oraz "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu" (1,2 cm, razem 68,1 cm).
Książka bierze udział w wyzwaniach: "Klucznik", "Polacy nie gęsi", "Czytam ebooki", oraz "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu" (1,2 cm, razem 68,1 cm).
Jeszcze się zastanowię, ale na razie raczej jej nie planuję, aż tak mnie nie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńRozumiem i nie namawiam. :)
UsuńSzkoda, że momentami niektóre fragmenty są nieco sztuczne i naiwne. Mimo to myślę, żeby jednak dać szansę tej książce. Ale to dopiero za jakiś czas, bo obecnie mam inne plany czytelnicze.
OdpowiedzUsuńTakie były moje odczucia. Może Ty inaczej ją odbierzesz i tego Ci na przyszłość życzę. :)
UsuńPrzede wszystkim podobają mi się Twoje rozważania na temat podejścia do rozwodów dzisiaj, zgadzam się w 100 %. To taka troszkę puszka Pandory, bo wyleciały na świat różne rzeczy, np. to, że ludzie mają dla siebie mało czasu, że nie potrafią pielęgnować małżeństwa, że są zestresowani, że nie potrafią zobaczyć swoich wad, tylko za wszystko winią partnera, można wymieniać i wymieniać. A potem sąd orzeka o niezgodności charakterów...jakie to proste.
OdpowiedzUsuńA dzieci....ofiary wyborów rodziców, często towar przetargowy albo od najmłodszych lat szybko wprowadzany partner w dorosłość:( Chyba każdy z nas jest otoczony takimi dziećmi, często potem im też się nie układa w życiu. Choć to nie reguła oczywiście. Znam kobietę, która wyszła za mąż, urodziła dwóch synów, ale mąż okazał się zwyczajnym łajdakiem, rozwód, kobieta miała wiele siły w sobie, postawiła wszystko na wychowanie chłopców, ale pamiętała także o sobie. W tej chwili to coś pięknego patrzeć na nią, już starszą, ale otoczoną dorosłymi już synami, ich żonami i dziećmi. Rozmawiałam z nią w Wielkanoc, spotkałyśmy się na cmentarzu, uśmiechnięta, wesoła, szczęśliwa, dumna...Silna wspaniała kobieta. Ale mam też koleżanki, które pochodzą z domów, gdzie jakaś patologia, czy alkoholizm, czy zdrady, bicie, ciągłe kłótnie, napięcie zakłócały życie rodzinne,,,niestety kilka z nich jest także po rozwodach, nie umieją pokochać, choć bardzo chcą.
Cieszę się, że piszesz o takiej tematyce, warto zamyślić się nad cierpieniem dzieci przede wszystkim, uda się to, gdy zajrzymy właśnie do tej książki:) Dziękuję i pozdrawiam:)
Czasami nie ma wyboru, ale w wielu wypadkach można powalczyć i jest o co walczyć. W końcu ta jedna decyzja powoduje, że bezpieczny świat dzieci zostaje zupełnie rozbity. Bywa też i tak, że jest to jedyna słuszna decyzja. Każdy przypadek jest inny, każda rodzina jest inna i do każdej takiej decyzji trzeba podchodzić indywidualnie, ale myślę, że warto się dobrze zastanowić zanim ją podejmiemy. Sama niestety jestem po rozwodzie i faktycznie bardzo mnie on zmienił. Kocham i jestem kochana, ale też wiem, że tamte doświadczenia odarły mnie z pewnych złudzeń. Zupełnie inaczej patrzę na wiele spraw, może bardziej trzeźwo, ale czy to faktycznie dobrze? Magia w życiu jest bardzo potrzebna. :) Na szczęście w moim przypadku żadna mała istotka nie ucierpiała. Serdeczności!
UsuńJestem typową kobietą i bardzo cenię sobie takie książki. Jeśli będę miała okazję to przeczytam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz usatysfakcjonowana tą lekturą. :)
UsuńRozumiem sytuacje, gdy rozwód jest w pełni uzasadnionym posunięciem, ale z drugiej strony uważam, że pary bardzo często zbyt łatwo odpuszczają. Często nawet nie starają się naprawiać tego, co w związku się zepsuło. Nie walczą, wybierają najłatwiejsze rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńNiestety w stu procentach się z Tobą zgadzam.
UsuńRozwód to dziś proste, łatwe wyjście z sytuacji. Nie tyle ciężkiej, ile nie dogodnej. Tak, to wynik nowych czasów i tych licznych zmian. Książki jednak nie przeczytam. Nie wydaje mi się ciekawa. Czytanie o trzech przyjaciółkach... To można spotkać wszędzie. Czuję nudę.
OdpowiedzUsuńRozwody są potrzebne i ja co do tego nie mam wątpliwości, ale dzisiaj chyba stały się zbyt popularne, za łatwe i szybkie. Czasami warto powalczyć i poszukać innego rozwiązania z tej sytuacji.
UsuńTematyka jak najbardziej mnie interesuje, choć jest trochę przygnębiająca, ale w końcu to samo życie... Chyba każdy z nas zna przynajmniej jedną parę, która uznała rozwód za najlepsze rozwiązanie :)
OdpowiedzUsuńŻeby tylko jedną... Tak było w czasach mojego dzieciństwa, teraz to prawdziwa epidemia. Niektórym parom taka decyzja wychodzi na dobre, ale nie wszystkim.
UsuńGdy będę chciała przeczytać harleguin-a to jednak wybiorę
OdpowiedzUsuńpowtórnie "Panią Bovary" czy "Annę Kareninę". Wypociny gospodyni
domowej, która nie chce nią być...............
Rozumiem. Trudno porównywać "Panią Bovary" czy "Annę Kareninę" do tej książki. Klasyka to klasyka. Ja lubię współczesne nam powieści i chętnie po nie sięgam. Tę czytała mi się dobrze, ale nie mogę powiedzieć, żeby mnie zachwyciła. :)
Usuń