Konkurs patronacki - do wygrania "Dziecięce zabawy" Tomasza Mroza!
21 czerwca miała miejsce premiera najnowszej książki Tomasza Mroza "Dziecięce zabawy". Mieliście już okazję czytać na moim blogu recenzje książek tego autora, niebawem pojawi się też opinia o wspomnianej już nowości. Wypatrujcie wpisu, a tymczasem mam dla Was zapowiedź od wydawnictwa Videograf:
Dziecięce zabawy - Rok 1967 był pełen wstrząsających wydarzeń. Trzej jedenastoletni chłopcy zostali zamordowani w bestialski sposób przez sprawcę nazwanego „Wampirem z Kopalni”, który po ujęciu stwierdził jedynie, że zbrodnie były wynikiem pomyłki, nie tłumacząc głębiej motywów postępowania. Ciało czwartej, dorosłej ofiary wspomnianej przez „Wampira”zniknęło bez śladu. Po latach znowu grasuje w miasteczku seryjny morderca, usuwając ze świata ludzi, którzy w 1967 byli rówieśnikami zamordowanych. Kolejne zabójstwa są wzorowane na tych sprzed kilku dekad. Śledztwo wydaje się prowadzić donikąd. Ślady stają się zagmatwane, a w zdarzeniach nie można się doszukać logiki. Na horyzoncie zdarzeń pojawiają się również niespodziewanie dziwne postacie: milioner Bratkiewicz, który twierdzi, że jest synem zaginionej ofiary „Wampira”, oraz piękna Catherine. Niewiarygodne, na pierwszy rzut oka przypadkowe fakty łączą się ostatecznie w logiczną całość. Czy można oddać swoje życie w imię przyjaźni? Jak mocno dążenie do bogactwa jest w stanie wypalić ludzką duszę? Czy zemsta może stać się motywem przewodnim na całe życie? Odpowiedź na te pytania staje się kluczem do rozwiązania zagadki. Powieść Tomasza Mroza to historia kryminalna z elementami grozy. Pomimo że treść opisuje zdarzenia z gruntu mroczne, to autor, swoim zwyczajem, nie stroni od ironicznych obserwacji rzeczywistości. Wszystko łączy się w zgrabną całość, która dostarcza zarówno emocji, jak i refleksji odnośnie do motywacji napędzającej ludzkie działania.
Przy okazji ogłaszam, że Korcie mnie czytanie... objęło patronem medialnym powieść "Dziecięce zabawy", z czego niezmiernie się cieszę.
To jednak nie koniec dobrych wiadomości. Przychodzę do Was dzisiaj z konkursem, w którym do wygrania są dwa egzemplarze "Dziecięcych zabaw" Tomasza Mroza.
Oto regulamin zabawy:
- Organizatorką konkursu jestem ja - Kornelia Pikulik-Czyż - autorka bloga Korci mnie czytanie...
- Nagrodami są dwa egzemplarze książki "Dziecięce zabawy" Tomasza Mroza.
- Fundatorem nagród jest Wydawnictwo Videograf.
- Konkurs trwa od 6 lipca do 21 lipca 2018 roku.
- W przypadku małej liczby zgłoszeń konkurs może zostać przedłużony, o czym organizator poinformuje na stronie Korci mnie czytanie...
- Zwycięzcami zostaną osoby, które w najbardziej interesujący sposób odpowiedzą na zadane pytanie. Laureatów wyłoni organizator zabawy.
- Wyniki zostaną ogłoszone najpóźniej 28 lipca 2018 roku.
- Laureaci będą mieli 7 dni na podanie adresów do wysyłki nagród (adres na terenie Polski). Czas liczony będzie od momentu wysłania do zwycięzców maili w tej sprawie.
- Jeśli zwycięzcy nie wywiążą się z tego zadania, organizator wyłoni kolejnych laureatów.
- Adresy mailowe uczestników konkursu będą zbierane wyłącznie na potrzeby przeprowadzenia niniejszego konkursu, na życzenie uczestnika po zakończeniu zabawy jego dane zostaną usunięte ze strony internetowej.
- Dane adresowe zwycięzców zostaną przekazane Wydawnictwu Videograf celem wysłania nagród.
- Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.),
- Proszę o wyrażenie zgody na przetwarzanie danych osobowych w celu udziału w konkursie poprzez opublikowanie tych danych na stronie internetowej organizatora oraz oświadczenie o zapoznaniu się i zaakceptowaniu regulaminu konkursu.
- Jakie jest Wasze najlepsze wspomnienie z dzieciństwa?
Może to być jakieś wydarzenie, smak z tamtych czasów, osoba, miejsce... Jestem bardzo ciekawa Waszych wspomnień. Podzielcie się nimi w taki sposób, żeby oczarować mnie i czytelników bloga Korci mnie czytanie...
Dla porządku podaję, jak powinno wyglądać prawidłowe zgłoszenie:
- adres e-mail,
- Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
- odpowiedź na pytanie: Jakie jest Wasze najlepsze wspomnienie z dzieciństwa?
Bardzo się ucieszę, jeśli udostępnicie w Internecie informację o konkursie, polubicie mój fanpage oraz oczywiście fundatora nagrody, ale nie jest to obowiązkowe.
Liczę na dobrą zabawę i dużo ciekawych zgłoszeń. Kochani, życzę Wam powodzenia!
Liczę na dobrą zabawę i dużo ciekawych zgłoszeń. Kochani, życzę Wam powodzenia!
Świetna recenzja. Życzę wszystkim powodzenia w konkursie. 😊
OdpowiedzUsuńmail: ksiegozbiorkasiny@gmail.com
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
odpowiedź: Ja najmilej wspominam nasze zabawy z bratem i kolegami na dworze. Codziennie wszystkie dzieciaki z naszego bloku się zbiegały pod naszą klatką i godzinami graliśmy w karty, w piłkę, były podchody i chowanego! Było po prostu idealnie. I szkoda, że dzieciaki w tej chwili są już troszkę pozbawione takiego biegania z "kluczem na szyi"...
Życzę powodzenia wszystkim biorącym udział w konkursie !
OdpowiedzUsuńKolejna zachęcająca recenzja:) Powodzenia wszystkim, którzy biorą udział w konkursie:)
OdpowiedzUsuńagat18@vp.pl
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
Moje najlepsze wspomnienie z dzieciństwa to wakacje u babci. Babcia - najbardziej ciepła i urocza kobieta którą znałam. Najlepsza na świecie. To u niej siadywaliśmy z kuzynostwem na starym kaflowym piecu, a ona nam piekła na blasze zwykłe mączne placki. To u niej w starej izbie ubijałam śmietankę na masło w tradycyjnej maselniczce. Masełkiem smarowała nam domowy chleb na zakwasie i to wystarczyło. To ona suszyła leśne maliny do herbatki, ten aromat niestety pozostanie tylko we wspomnieniach. Wielka kobieta, wielkie serce i mnóstwo ciepłych momentów w pamięci.
biurogdansk@yahoo.com
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
Najlepsze wspomnienia z dzieciństwa związane są ze spędzaniem wakacyjnego czasu. 17:00 szybka kolacja, coś do jedzenia w rękę (plecak) i szaleństwo na podwórku do godzin wieczornych. To czasy, gdy najgroźniejszą bronią zdobywających bazy przeciwnika był patyk z psią kupą, pistolety robiło się z gałęzi, a najgorszą tragedią było usłyszeć w trakcie zabawy: "...... do domuuuuuuu!". Że te cholerne okna musiały się otwierać! Całe szczęście nie było komórek. Ten czas już nie wróci, moje dzieci pewnie nie będą bawiły się w ten sposób, a wejście w dorosłość zrobi wszystkim "lewatywę" z rzeczywistości!
Pozdrawiam
kasiajzl9130@gmail.com
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenia konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przesługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
Moim najlepszym wspomieniem z dzieciństwa jest odpust parafialny. Obchodzony w pierwszą niedzielę sierpnia. Czekało się na niego cały rok. Pamiętam jak z siostrami nudziła nas długa z perspektywy dziecka odpustowa Msza św. Jak z podekstytowaniem miłaśmy razem z rodzicami kolorowe stragany. Do głowy pchały się myśli czy rodzice wzieli z domu pieniądze i czy byłyśmy wystarczające grzeczne aby dostać coś z kramarzy. Najczęściej dopiero po skończonej Mszy św. szłyśmy na kramarze ale czasem ojciec kupował nam coś przed rozpoczęciem nabożeństwa bransoletki, zegarki z koralikami, okulary, torebki. Co roku pojawiała się u nas siostra naszej babci od której ja i moje siostry dostawałyśmy korale z ciasta i kokardek z bibułki. Ach to były czasy.
Dziękuję bardzo
OdpowiedzUsuńProszę bardzo. Książkę już przeczytałam, właśnie opublikowałam recenzję. :)
Usuńbeata.krysztofiak87@gmail.com
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
Gdy byłam mała, wakacje spędzaliśmy u babci. Nie,nie na wsi. To było miasto i to w dodatku moje miasto rodzinne, więc nie było siana czy muczenia krowy. Były to jednak najlepsze wakacje jakie pamiętam. Byłam ja, moja siostra i dwóch braci ciotecznych. Wszyscy ode menie starsi, na innych etapach życiowych, a jednak wszyscy byliśmy dziećmi i bawiliśmy się razem. Podczas jednych z nich, nauczyłam się jeździć na rowerze. Uczyła oczywiście babcia, która zawsze była niezastąpiona we wszystkich zabawach. Biegała za mną , gdy ja próbując opanować nową "zabawkę" co rusz się wywracałam. Po takiej "lekcji", która odbywała się w pięknym, wielkim parku z jeziorem zawsze szliśmy na lody całą piątką, a w drodze prześcigaliśmy się w wymyślaniu smaków gałek, które weźmiemy już na miejscu. Zawsze będę z łezką w oku wspominać te wakacje. Teraz już dorosłam lato bardzo różni się od tego z dzieciństwa, ale przy każdej okazji wspominamy tamte chwile.
holdapaulina23@gmail.com
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
Będąc małą dziewczynką bardzo lubiłam spędzać czas z moim tatą. To były takie magiczne chwile, które będę pamiętała do końca życia. Byłam jego małą, najukochańszą dziewczynką. Był ze mnie taki dumny, a ja taka szczęśliwa kiedy mnie chwalił, to dzięki niemu już w zerówce znałam tabliczkę mnożenia. To on zaszczepił we mnie pasję do nauki. I wiecie co? Nigdy nie narzekałam, to była dla mnie czysta przyjemność. Mój tata to taki wspaniały, mądry i zdolny człowiek. Jak każdy ma swoje słabości, ale dla mnie zawsze będzie wyjątkowy. To jemu recytowałam wiersze przygotowując się do konkursu. To on opowiadał mi bajki na dobranoc. Spędzaliśmy ze sobą wiele czasu, chętnie mu pomagałam przy pracy, kiedy oddając się swojej pasji -stolarstwu - tworzył nowe rzeczy z drewna. Kiedy wspominam swoje dzieciństwo zawsze pierwsza myśl jest o nim. To był cudowny czas dzięki niemu.
annakraj28@gmail.com
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy
Kiedy byłam małą dziewczynką, całym moim światem był mój dziadek. Pierwszy i najważniejszy mężczyzna, gdyż wychowywałam się bez ojca. To dziadek godzinami chodził ze mną po lesie i pokazywał mi lisie nory, opowiadał o roślinach i zwierzętach, a po wyprawach smażył mi na patelni chleb z cukrem, albo groch z solą, a poźniej siedząc w oknie liczyliśmy ptaki na niebie. Bardzo szybko go straciłam, mając zaledwie 11 lat, ale wspomnienia jakie mi po nim zostały w pamięci, zostaną na zawsze.
Email: magdalenamajkutewicz@wp.pl
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
Mam wiele przemiłych wspomnień z dzieciństwa, ale to, które najbardziej wzrusza mnie do dziś to taki oto obrazek:
Noc, na dworze śnieg, a więc zima, świeci księżyc. Ja, czterolatka i mama siedzimy w oknie z nosami przylepionymi do szyby. Jako że mieszkamy w nauczycielskim mieszkaniu przed nami boisko pełne śniegu z wydeptana na skróty ścieżką. Czekamy na tatę, który nocnym pociągiem wraca z dalekiego Radomia, gdzie jeździ w weekendy na studia. Czekamy, czekamy i nagle mój pisk radości, bo widzę wkraczającą na ścieżkę ciemną postać, która brnie przez ten śnieg, żeby jak najszybciej znaleźć się z nami w domu. Jest coraz bliżej, coraz wyraźniej widzę, że to mój tata, tata który dla swojej (jeszcze wtedy jedynej córki) jest superbohaterem i najlepszym facetem pod słońcem - znacie zapewne te dziecięce rozkminy typu jak bede duży to ozenie sie z moja mamą - to coś w tym stylu :)
Tej radości z widoku taty nigdy chyba nie zapomnę, to bylo jak czekanie na Mikołaja albo prezenty pod choinka - radosne, niecierpliwe, ale cudowne bo przepełnione tą pewnością ze zaraz sie spotkamy i tata mnie uściska :) do dziś lubie mu o tym przypominać :)
Email: paulina.owca.nowak@gmail.com
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
Odpowiedz: Moim najlepszym wspomnieniem z dzieciństwa jest podwórko przed starym domem, gdzie jako mała dziewczynka robiłam zupki z wody i wszelakiego zielska, gdzie miałam w starej stodole zamontowaną huśtawkę, a nie opodal Babcinego fotela miałam piaskownicę, w której siadywałam, gdy Babcia czytała książkę:)
kkorpik1313@gmail.com
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
Moim najpiękniejszym wspomnieniem z dzieciństwa są spacery z moim śp. Dziadkiem nad rzekę. Po drodze zawsze mnie czegoś uczył, np.dlaczego mech rośnie po połnocnej stronie drzew, dlaczego rzeki płyną do morza, a nie na odwrót, uczył mnie haseł i kodów, np. alfabetu Morse'a czy prostszych zabawowych typu gadery poluki. Uwielbiałam bawić się z nim w liczenie na paluszkach, jak się później okazalo tabliczka mnożenia w szkole była prościzną :-) Dziadek wiele wniósł do mojego życia, choć wtedy wcale nie zdawałam sobie z tego sprawy, a teraz dziękuję Mu za wszystko i żałuję, że Go nie ma, i bardzo chciałabym wrócić do tamtych czasów beztroski i zabawy z ukrytą nauką...
piaseckiwodek@gmail.com
OdpowiedzUsuńMoje wspomnienie z dzieciństwa jest związane z moją babunią Anną , która kilkanaście lat temu odeszła do dobrego Boga . Pisząc szczerze to babcia mnie wychowała , rodzice pracowali a babcia po śmierci swojego męża - zamieszkała u nas . Uwielbiałem gdy robiła dla mnie grzanki na piecu kaflowym (wtedy takie mieliśmy w bloku) , które smarowała maselkiem z dodatkiem czosnku . Jak mi to smakowało !!!!
Miło wspominam babcine wypieki , zwłaszcza serniki ..... nigdy nie zapomnę jak siedziała na balkonie i ucierala ser .
Pamiętam babci warkoczyki , które czasami jej zaplatalem - moim obowiązkiem było te warkoczyki połączyć ze sobą klamrą , którą przywiozłem dla babci z kolonii w Zakopanem .
Pamiętam doskonale ,że gdy bałem się pójść do szkoły średniej z powodu klasówki z matematyki - babcia pozwoliła mi pozostać w domu a mamie wytłumaczyła ,że mnie brzuch rozbolał .
Babcia była moim przyjacielem ..... choć jestem jedynakiem , nigdy nie narzekałem ,że nie mam rodzeństwa .
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
Usuńkarolina92@vip.onet.pl
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenia konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
Moje ulubione wspomnienia z dzieciństwa wiążą się z wakacjami spędzanymi u babci i dziadka na wsi. Świeże powietrze, las, kwiaty, wszędzie zieleń, łany zboża, zabawy z rodzeństwem przez cały dzień, szalony taniec z siostrą cioteczną do piosenek Ich troje, spacery z rodzicami przez lasanek i ich opowieści, zbieranie porzeczek, truskawek i zajadanie ich na świeżym powietrzu, obiady na ławie przy rozłożystym drzewie... Tak to wszystko jest wyryte w moim sercu na zawsze. Ale najlepszym wspomnieniem, budzącym we mnie poczucie bezpieczeństwa i radości z tego,że mam rodzinę, bliskich jest dźwięk porannej krzątaniny w kuchni u babci i dziadka na wsi. Dlaczego? Wydaje się to śmieszne, ale ja odkąd pamiętam bałam się zasypiać sama w ciemnym pokoju, to chyba ta dziecięca wyobraźnia wynurzała z niej niestworzone istoty i potwory, dodatkowo dochodził lęk przed owadami, a jak wiadomo na wsi jest tego sporo, więc zasypianie moje to zawsze była przeprawa, ale za to rano gdy się budziłam, widziałam światło słoneczne budzącego się dnia, dźwięki dochodzącej z kuchni krzątaniny, zapach szykowanego śniadania. Tak to budziło we mnie uczucie błogiego spokoju i bezpieczeństwa. Za ścianą są moi bliscy, moja kochana rodzinka, nie straszna więc ciemność i jej strachy. To zawsze podnosiło mnie na duchu, wywoływało uśmiech na Twarzy. Tak jest do dziś dzień, choć dzieciństwo to tylko fala wspomnień, to dźwięki zwykłej krzątaniny gdzieś za ścianą budzą we mnie poczucie,że jestem w domu i że jestem bezpieczna <3 :*
dstainska@wp.pl
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
Czasy mojego dzieciństwa to chodzenie w granatowych fartuszkach,występowanie w przedstawieniach przedszkolnych oraz zabawy własnoręcznie uszytymi zabawkami.Mój tato z racji,iż posiada talent i zmysł artystyczny na wszystkie "imprezy" w przedszkolu przygotowywał ozdoby,które zdobiły firany,zasłony oraz ściany sal przedszkolnych.Ale to było nic w porównaniu z obejmowanym przez niego stanowiskiem w moim przedszkolu.Otóż mój tato był Mikołajem.Była to nasza tajemnica,żaden przedszkolak o tym nie wiedział a ja byłam w głębi duszy dumna,iż to właśnie on obdarowywał nas prezentami.Zawsze znajdywał czas pomimo swojej pracy i przywdziewał strój Mikołaja,zakładał białą brodę i zmienionym głosem zabawiał dzieci.Kiedy przychodziła moja kolej " puszczaliśmy do siebie oczko " i jak gdyby nigdy nic,powstrzymując śmiech zachowywaliśmy się jakbyśmy się nie znali,no bo przecież Mikołaj przyleciał z Laponii a nie z mojego domu.Często wracamy wspomnieniami do tych chwil oglądając zdjęcia,na których widać mojego tatę-Mikołaja.Najbardziej zapadnie mi w pamięci jednak moja zabawka z dzieciństwa- krasnal Hałabała.Chodziłam z nim wszędzie i oczywiście już był tak "wyeksploatowany" przeze mnie,że już nie nadawał się do użytku.Moja mama mimo swego zmęczenia po pracy uszyła mi identycznego,wiedziała,że byłam do niego przywiązana i sprytnie podmieniła mi go na "nowszy model".
inta60@wp.pl
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
Najlepsze wspomnienie z wakacji... sad za drogą, koledzy i koleżanki z sąsiedztwa i zabawa od rana do wieczora. Mieliśmy koc, na którym schowani w cieniu drzew, graliśmy w karty, piłkę "do nogi", piłeczkę i kijek do "palanta". Jeździliśmy między drzewami na rowerach. Kto miał swój, to swoim, a jak nie to pożyczał wielką "kozę" od babci czy dziadka. No i zabawa na wysokościach. Wspinaliśmy się na drzewa (głównie były to jabłonie) i udawaliśmy, że latamy statkami kosmicznymi.
A często na deser, w przerwie między zabawami moja mama przynosiła nam budyń Mniam :)
marwaj@poczta.onet.pl
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
Moim najmilszym wspomnieniem z dzieciństwa jest Wigilijny Wieczor, gdy cała rodzina zasiadala przy jednym wielkim stole. Kilkanaście osób - dwie babcie, dziadek, rodzice, rodzeństwo, wujkowie, ciocie... Śpiewaliśmy kolędy i jedliśmy potrawy, których smak pamiętam do teraz. Dziś niewiele z tego pozostało oprócz wspomnień. Dziadkowie i rodzice odeszli już, rodzina rozproszyła się po świecie. Ale w moim sercu te Wigilijne Wieczory pozostaną na zawsze...
magda.laska@spoko.pl ,
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
Moim najzabawniejszym a jednocześnie najlepszym wspomnieniem jest wspomnienie z moim nie żyjącym już tatą.W lato kilka lat temu zabrał mnie i moje rodzeństwo nad wodę. Zorganizował mały biwak wziął namiot i nawet wynajął łódkę żebyśmy mogli popływać. Ten jeden dzień z tatą i rodzeństwem był najwspanialszym z całego dotychczasowego mojego życia. Zapadnię mi to w pamięci i mam nadzieję że będę mogła opowiadać tym podobne historie kiedyś moim dzieciom. ☺
Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńmail: zakrecona84@yahoo.de
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
Dziecinnstwo to to był piękny czas - "sen" bez zmartwień, bez stresu * autentyczna i niczym nie zmacona radosc ...
Mój tata i ja uzbrojeni we wrotki wyruszylismy w miasto, doskonale przy tym sie bawiac, upadajac, smiejac i cieszac swoim towarzystwem. Po naszych spotowych wyczynach udalismy do jedynej dzialajacej wtedy w naszym miasteczku lodziarni i z zachwytem uslyszalam, ze moge wybrac sobie pysznosci jakie tylko zechce. Ogromny lod "special" z polewa malinkowa, posypka czekoladowa, rodzynkami i kolorowymi groszkami stal sie moja wlasnoscia. Byl tak wielki ze musialam go trzymac obiema raczkami. Pamietam jaka wtedy bylam dumna i szczesliwa, ze jestem posiadaczka nejlepszej wersji lodowej jaka byla dostepna! Czulam sie przeszczesliwa i troszke doroslejasza. Z Tata wyglupialsimy sie na lawce pochlaniajac nasze lodowe porcje ... to był taki wspaniały i niezapomniany czas ... lubię siedzieć z wielkim uśmiechem na twarzy i myśleć o tym, jakie piękne dzieciństwo miałam .
karolina-mazur6@wp.pl
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
W dzieciństwie uwielbiałam lepić wraz z babcią Krysią parowańce z jagodami bądź twarogiem:)uwielbiam je do tej pory:)
ewelina.kodzis [at] gmail.com
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
Byłam odważnym dzieckiem. Pod moim łóżkiem nie było potworów. Nie wierzyłam też, że jeśli będę niegrzeczna, to „przyjdzie pan/pani/chupacabra/cokolwiek i mnie zabierze”. Ogólnie rzecz biorąc, trudno było zmusić mnie do współpracy argumentami innymi niż zdroworozsądkowe.
Pewne wakacje spędzałam z rodziną u znajomych, nad jeziorem. Mieszkaliśmy w leśniczówce na skraju lasu. Las! Marzenie! Nie miałam tam innych dzieci do towarzystwa, ale niezrażona tym zapuszczałam się w las codziennie głębiej i dalej. Mama była zaniepokojona, ale nie bardzo wiedziała jak mi przemówić do rozsądku. W końcu od jednej z mieszkanek wsi usłyszałam, że mam tam nie chodzić po zmroku, bo w lesie straszy. Dalej nastąpiła krwawa historia o żołnierzach, którzy zginęli w tymże lesie. Oczywiście, że się nie przejęłam. Opowieść szybko uleciała mi z głowy.
Układałam właśnie wieżę z szyszek. Zapadał zmrok, zabawa szła więc opornie, wieża się rozsypywała, układałam od nowa… W pewnym momencie coś mignęło mi za drzewami. Wytężyłam wzrok. W oddali zobaczyłam kilka świateł. Płomyków? No, świetliki to to nie były. Wisiały w jednym miejscu. A dookoła nikogo. Kule światła. Wyraźne, ale niczym nieuzasadnione. Czułam jak podnoszą mi się wszystkie włoski na skórze. Nigdy wcześniej, ani nigdy później nie biegłam tak szybko do domu.
Do końca tych wakacji nikt nie powiedział mi o istnieniu błędnych ogników. Nie dziwię się – dzięki temu mieli spokój, bo do lasu nie zajrzałam wtedy już ani razu. :)))
OdpowiedzUsuńWyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
Najlepszym wspomnieniem z dzieciństwa jest czas zabaw do późna w starych wiejskich zabudowaniach. Zapach suchego, złotego siana i czarnych smarów. Różnego rodzaju rzeczy, zakurzone, należące do pradziadków i nieżyjących już osób. Razem z dzieciakami często bawiliśmy się w chowanego, berka lub wiele innych wymyślonych gier. Pewnego wieczoru jedna z koleżanek zaczęła opowiadać straszne zasłyszane gdzieś wcześniej historie. Pamiętam o zaginionych dziewczynach i braku śladu po nich, ciemnym dużym lesie... wyobraźnia potrafiła być wrogiem
m.pasiecznaped2017@gmail.com
Usuń- m.pasiecznaped2017@gmail.com
OdpowiedzUsuń- Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
- Najlepszym wspomnieniem z dzieciństwa jest czas zabaw do późna w starych wiejskich zabudowaniach. Zapach suchego, złotego siana i czarnych smarów. Różnego rodzaju rzeczy, zakurzone, należące do pradziadków i nieżyjących już osób. Razem z dzieciakami często bawiliśmy się w chowanego, berka lub wiele innych wymyślonych gier. Pewnego wieczoru jedna z koleżanek zaczęła opowiadać straszne zasłyszane gdzieś wcześniej historie. Pamiętam o zaginionych dziewczynach i braku śladu po nich, ciemnym dużym lesie... wyobraźnia potrafiła być wrogiem
mcnarcyz@interia.pl
OdpowiedzUsuń- Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenie konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc, że przysługuje mi prawo wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałem się i akceptuję regulamin zabawy.
- Jestem typowym mieszczuchem, przez co mój świat dziecka wspominam zza brudnej autobusowej szyby, gdzie natura próbowała przebić się wśród betonowych lasów ludzkiej inżynierii. Nawet pobliski park czy las był pełen butelek, pustych papierków. Każdy dzień był niemalże taki sam – szkoła, dom, podwórko, czasem boisko, a w zasadzie jego kontury (słupki powstawały z butelek, plecaków czy co tam było pod ręką).
Wakacje to zupełnie inny świat. Ten czas spędzałem u rodziny na wsi. Czasem miałem wrażenie, że przekraczając granice miasta wchodziłem do bajecznego świata, takiego jak Narnia. Nawet czas wydawał się stawać w miejscu. Dom bez internetu i kablówki, pola złocące się od zbóż, sady pełne jabłek i zwierzęta, które wymagają opieki – taka właśnie jest wieś widziana niegdyś moimi oczami – dziecka z miasta. Pamiętam też jaką przyjemność sprawiała mi pomoc podczas żniw, jak również w kuchni przy pieczeniu ciasta. Na samą myśl cieknie mi ślinka. I mimo, że wspominam świat coś sprzed 20 lat – do teraz marzy mi się przeprowadzka do tamtej wsi. Gdzie czuć było powiew wiatru i dotyk słońca. Gdzie jabłka były pyszne, miód słodki i smak tego mleka prosto od krowy… Można by pisać i pisać, ale nie wiem czy jakiekolwiek słowa wyraziłyby to co utkwiło w moich wspomnieniach – ten zaczarowany, prosty wiejski świat…
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym komentarzu w celu przeprowadzenia konkursu. Dane podaję dobrowolnie, wiedząc, że przysługuje mi prawo do wglądu i ich edycji. Oświadczam, że zapoznałam się i akceptuję regulamin zabawy.
OdpowiedzUsuńolamiczek@wp.pl
Moje wspomnienia z dzieciństwa zawsze krążą wokół domu moich dziadków. Stara poniatówka, jakich sporo na Pomorzu. Wokoło ocean zboża lub rzepaku i zielona ściana Borów Tucholskich. Polna droga wysadzana wiekowymi łapami, od zapachu których kręciła w nosie. I nic więcej. Żadnego internetu, basenu, kina czy innych rozrywek, a ja dałabym się pokroić za to, żeby spędzać tam jak najwięcej czasu. Bo byli tam oni, moi dziadkowie, którzy przyciągali nas do siebie jak magnes. Nigdy nie zapomnę smaku morwy, którą dziadek hodował dla jedwabników, chleba z cukrem, który w rękach babci był frykasem, zapachu jej drożdżówki, tej wszechogarniającej ciszy, którą przerywały tylko nasze śmiechy, kłótnie i rozmowy. Tęsknię za tym, by znowu się tam znaleźć, poczuć ciepło znajomych rąk, schować się w tym spojrzeniu pełnym miłości i zapomnieć o wszystkich kłopotach dorosłego życia.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń