Patrycja Gryciuk "450 stron"
Generalnie staram się czytać egzemplarze recenzenckie w takiej kolejności, w jakiej je dostałam. Jak to bywa z każdą regułą, zdarzają się od niej wyjątki. Tak było w przypadku książki Patrycji Gryciuk "450 stron". Gdy powieść trafiła do mnie, oczywiście czytałam coś innego, niestety niezbyt porywającego. Potem miałam sięgnąć po kolejną pozycję z niemałego stosika egzemplarzy recenzenckich. Miałam, ale tak się nie stało. "450 stron" w jakiś dziwny sposób mnie przyciągało. Dużo sobie po tej powieści obiecywałam, bo debiut autorki ("Plan") był świetny i dawał nadzieję na kolejne wyśmienite dzieła. Śledziłam profil autorki na Facebooku, wiedziałam, że tworzy kolejną powieść i z niecierpliwością czekałam na premierę. Bardzo pozytywne przedpremierowe recenzje tej książki jeszcze bardziej wzmogły mój apetyt na tę lekturę, więc propozycja zrecenzowania tego właśnie tytułu niezmiernie mnie ucieszyła. Nic więc dziwnego w tym, że po otrzymaniu egzemplarza recenzenckiego, aktualną lekturę odłożyłam na chwilę na stolik, żeby niezobowiązująco zajrzeć do najnowszego nabytku. I to był błąd, bo gdy już zaczęłam czytać, to nie potrafiłam odłożyć "450 stron"...
"Słowa Wiktorii płynnie wypełniały pomieszczenie sypialni, zlewając się melodyjnie z szumem fal za oknem, potokiem jego myśli, tworząc baśniowe obrazy w jego wyobraźni. Miał teraz tylko jedno pragnienie: znów się z nią kochać, ale wtedy przestałaby czytać. Czekał więc cierpliwie, kosztując każde słowo, delektując się jego znaczeniem, upajając się każdą przerwą na oddech i rozkoszując się cudowną historią czarnych literek. Zamknął oczy i odpłynął".
Wiktoria Moreau jest bardzo poczytną amerykańska pisarką polskiego pochodzenia. Za sobą ma nieudane małżeństwo z Francuzem, po którym zostało jej nazwisko, przyjazne stosunki z byłym mężem, świetna znajomość języka Moliera i miłość do francuskiej kuchni. Po rozwodzie przeniosła się z San Francisco do Nowego Jorku i podjęła pracę sekretarki w wydawnictwie medycznym Med Publishing. Mimo iż było to wydawnictwo naukowe, to i tak wielu autorów podsyłało im swoje powieści, które z pewnością wszystkie wylądowałyby w koszu, gdyby nie Wiktoria. Dziewczyna zabierała je do domu i w zaciszu własnej sypialni wprost pożerała. Jedna z kolejnych powieści zainspirowała ją, by sięgnąć za pióro i samej zacząć pisać. Okazało się, że sprawia jej to ogromną przyjemność, przychodzi bardzo łatwo, zupełnie jakby właśnie do tego została stworzona. Kobieta pisała do szuflady, nie planowała wydawać swoich powieści. Samo tworzenie sprawiało jej wystarczającą frajdę. Z drugiej jednak strony chętnie zrezygnowałaby z nudnej pracy w wydawnictwie i zabrała się poważnie za pisanie. Wiktoria pokazała swoją debiutancką powieść byłemu mężowi i to on zaczął ją dopingować, by zdecydowała się ją opublikować. Początkująca pisarka nie chciała płaszczyć się przed wydawnictwami, by ktokolwiek w ogóle zachciał spojrzeć na jej dzieło, nie mówiąc już o jej wydaniu. Zdecydowała się więc na samodzielną publikację, nie zdając sobie sprawy, że dystrybucja i promocja powieści spoczną wyłącznie na jej barkach. "Skóra" nie sprzedawała się praktycznie wcale, nie licząc egzemplarzy zakupionych przez rodzinę i znajomych autorki. Nie zniechęciło to Wiktorii do pisania, w końcu to sam proces twórczy był dla niej ekscytujący i relaksujący. Jeden ze znajomych podpowiedział jej, by wydała książkę jako e-book i umieściła ją w internecie. Tak też zrobiła i to był strzał w dziesiątkę. Nagle powieść stała się hitem, posypały się propozycje współpracy od wydawnictw i w końcu Wiktoria mogła zrezygnować z pracy.
Teraz Wiktoria ma za sobą już wydanie kilku powieści, jej najnowsza książka "Na dnie" ma ukazać się za dwa miesiące, a już jest na liście bestselerów. Natomiast jej debiutancka powieść ma niebawem doczekać się adaptacji i to właśnie w tym celu kobieta leci do Los Angeles. W samolocie poznaje Logana Flytlanda, który również leci na kasting do "Skóry". Cóż, nie da się ukryć, że świetnie pasowałby do jednej z ról...
Lars Washington także jest pisarzem i to rewelacyjnym. Jego ostatnia powieść "Trupy w rzece Hudson" zyskała bardzo specyficzną reklamę – najwidoczniej ktoś postanowił wykorzystać jej fabułę, jako scenariusz do popełnianych przez siebie zbrodni. Fakt, książka sprzedaje się świetnie, ale pisarz nie może się uwolnić od ciągle nagabującej go policji. Do tego pewna firma farmaceutyczna wytacza mu i jego wydawnictwu proces, bo okazuje się, że przedstawił w bardzo negatywnym świetle produkowany przez nich lek. Niebawem ta sama firma zaczyna się interesować też Wiktorią Moreau i jej nową powieścią. Również ona zdaje się oczerniać producenta tego leku, a sama książka w wielu miejscach wydaje się być bardzo podobna do "Trupów w rzece Hudson". To nie może być zbieg okoliczności.
Wybaczcie przydługi opis fabuły, ale Ci z Was którzy piszą recenzje, wiedzą, że o niektórych książkach można by pisać i pisać. Cóż, w sumie takie recenzje tworzą się same, a nam pozostaje tylko klikanie na odpowiednie przyciski na klawiaturze.
"450 stron" to typowy kobiecy kryminał, w którym nie brakuje trupów, zagadek kryminalnych, miłości i oczywiście wielkiej namiętności. Fabuła pochłania czytelnika, wciąga w perfekcyjnie utkaną sieć, z której nie sposób się wyplątać. Intryga została skonstruowana perfekcyjnie, a napięcie nieraz sięga zenitu. Co chwile pojawiają się nowe trupy, a jednak śledztwo nie posuwa się ani o milimetr do przodu. Nie ma żadnych śladów, a jedynie lektura "Trupów w rzece Hudson" zdaje się dawać odpowiedzi na niektóre, chociaż bardzo nieliczne, pytania.
Bohaterowie są bardzo różnorodni, nieszablonowi, czasami zabawni, innym razem bardzo irytujący. Wiktoria wzbudziła moją ogromną sympatię, ba, nawet sobie pomyślałam, że z przyjemnością bym jeszcze kiedyś o niej poczytała... Pani Patrycjo, może da się Pani namówić na serię z Wiktorią w roli głównej?
Jednak czy "450 stron" to coś więcej, czy tylko rozrywka dla znudzonych "kur domowych"? Autorka dotyka kilku istotnych tematów. Opisuje blaski i cienie bycia pisarzem, to jak trudno jest się wybić spośród ogromnej masy ludzi piszących. Obecnie na sukces autora tylko w pewnym stopniu wpływa jego twórczość. Dzisiaj trzeba się umieć wypromować, pokazywać, istnieć w Internecie. Fani chcą wiedzieć jak najwięcej o swoich idolach. Drugą dosyć istotną sprawą jest związek między osobami w różnym wieku. Co szczególnie ciekawe, różnica wieku dziesięciu lat, gdy to mężczyzna jest starszy, raczej nikogo nie dziwi. Ale gdy dojrzała kobieta spotyka się z młodzieńcem, to wzbudza tym sporą sensację i dla niektórych przestaje być wiarygodna. Absurd, ale jakże prawdziwy. Do tego w zależności od tego czy kochankowie mają po dwadzieścia i trzydzieści lat, czy może pięćdziesiąt i sześćdziesiąt, to sytuacja też wygląda diametralnie inaczej. Jakoś z wiekiem ta dysproporcja znacząco się spłaszcza...
Muszę też wspomnieć o tym, w jaki sposób została napisana ta książka. Niemal każde zdanie czytałam z ogromną przyjemnością, wczytywałam się w każdy kolejny akapit, w piękne i bardzo obrazowe opisy, we wspaniałą zabawę słowem, która z pewnością jest sporym atutem tej powieści. Widać, że autorka dba nie tylko o treść, ale i o formę jej podania.
Reasumując, oczywiście gorąco polecam kolejną książkę Patrycji Gryciuk. To naprawdę ciekawa, wciągająca i emocjonująca lektura, do tego napisana z dużą starannością. Z pewnością nie będziecie się nudzili w trakcie jej czytania, a gdy przyjdzie Wam ją odłożyć na półkę, to zrobicie to z żalem, że to już koniec... To kolejna świetna książka pani Patrycji, jednak mimo mojego zachwytu tym tytułem, to chyba jednak "Plan" nadal pozostaje moim numerem jeden. Może dlatego, że od niego się wszystko zaczęło...
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Patrycja Gryciuk, 450 stron, Czwarta Strona, 2015,
ISBN: 978-83-7976-315-3,
Str. 416.
Cytat pochodzi z recenzowanej książki.
Cytat pochodzi z recenzowanej książki.
Książka bierze udział w wyzwaniach: "Kryminalnym wyzwaniu", "Polacy nie gęsi", "Historia z trupem", "Klucznik" oraz "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu" (3,1 cm, razem 145 cm).
Coś w tej książce jest, bo mnie też przyciąga odkąd zobaczyłam ją w zapowiedziach, więc mam nadzieję, że niedługo ją też przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę!
UsuńJestem już ogromnie ciekawa tej książki! Wszyscy wokół tak ją zachwalali, że nie mogę koło niej przejść bez obojętnie, jestem ciekawa, jak autorka sobie poradziła z fabułą, jak ją opisała, no po prostu chcę ją dostać w swoje ręce! :)
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Faktycznie trudno się oprzeć tej książce. Polecam!
UsuńCzekam <3 Kocham Plan i ten tą książkę mam również w planach! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Natala Z
Myślę, że tę również pokochasz. :)
UsuńPozdrawiam!
Zazdroszczę Ci i jej otrzymania i przeczytania :) Zapowiada się genialna lektura :)
OdpowiedzUsuńSama nie mogłam uwierzyć we własne szczęście. :)
UsuńBardzo chciałabym przeczytać tę książkę. Jej tytuł mam już na liście :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnego czytania!
UsuńKsiążkę mam w planach od momentu zauważenia jej w zapowiedziach. Po Twojej recenzji...ruszam na polewanie :)
OdpowiedzUsuńUdanego polowania!
UsuńJestem przekonana, że to coś dla mnie:) Przeczytam na pewno:))) Ściskam Korciu:)
OdpowiedzUsuńPolecam, polecam i ściskam. :)
UsuńBardzo się cieszę, że książka przypadła Ci do gustu, bo ja również uważam, że to kawał dobrego kryminału, godnego polecenia.
OdpowiedzUsuńCzytałam Twoje zachwyty z nadzieją, że ze mną będzie tak samo. :)
UsuńJuż słyszałam o książce i to same pozytywne opinie, będę chciał ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńCzytałam już zachęcające recenzje tej książki. I skoro także Tobie się podobała, to nie mogę zrobić nic innego, niż ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz ją przeczytać. :)
UsuńWidziałam ją w zapowiedziach i już wtedy nabrałam wielkiej ochoty na jej przeczytanie :) Po zapoznaniu się z Twoją recenzją, kusi mnie ona jeszcze bardziej :)
OdpowiedzUsuńGrzechem jest się opierać takiej pokusie. :)
Usuńkolejna pozytywna recenzja tej książki, muszę ją mieć! :)
OdpowiedzUsuńNie mogło się obyć bez zachwytów. :)
UsuńTo taka książka o książce - ciekawe:)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki o książkach. :)
Usuńwczoraj czytałam "450 stron". książka pochłonęła mnie całkowicie! jest świetna! gorąco polecam!
OdpowiedzUsuńTak, świetna!
UsuńIntrygująca... Mam 450 stron w planach, tak samo zresztą, jak i debiutancką powieść pani Gryciuk. Wiele dobrego słyszałam o obydwu powieściach, więc mam wysokie oczekiwania :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że obie Cię zachwycą. :)
UsuńJuż zacieram łapki, bo w czwartek odbieram swój egzemplarz i mam nadzieję, na wspaniałą lekturę. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie może być inaczej. :)
UsuńSłyszałam i czytałam recenzję do ksiązki "Plan" ale nie udało mi się jej zdobyć. Z kolei ta powieść kusi, bardzo. :( Chociaż nie wiem, kiedy ją złapę, pewnie nieprędko ze względu na to, że jest nowa..
OdpowiedzUsuńSłyszałam o problemach ze zdobyciem "Planu" i nawet korespondowałam na ten temat z autorką, która była bardzo zirytowaną tą sytuacją.
UsuńObie polecam!