Piotr Langenfeld "Szturm straceńców. Odległe rubieże"
Jak już wielokrotnie
pisałam, uważam, że literatura wojenna jest bardzo potrzebna.
Przypomina o trudnej historii, o cierpieniu i bólu milionów ludzi.
Pamięć o tamtych wydarzeniach nie może się zatrzeć, nie możemy
zapomnieć o tych wszystkich ofiarach i nie możemy dopuścić, by
takie wydarzenia się kiedykolwiek powtórzyły. Sama często wracam
do tej tematyki, a mimo to nie czuję, żebym się z tym oswoiła. Za
każdym razem okrucieństwo wojny na nowo mnie zaskakuje. Czy to co
opisał Piotr Langenfeld w książce "Szturm straceńców.
Odległe rubieże" też mnie poruszyło?
Jest to już trzecia
część cyklu "Odległe rubieże" i niestety muszę
przyznać, że nie miałam okazji poznać poprzednich tomów. Akcja
rozgrywa się w lipcu i sierpniu 1941 roku. Westerplatte nadal się
broni, a porucznik Marek Bagiński przebywa w Finlandii. O dziwo mimo
swej niezbyt wysokiej rangi, tam zdobywa uznanie i zostaje
uhonorowany najwyższym fińskim odznaczeniem. Do tego trafia mu się
dosyć ciekawe stanowisko "szefa sekcji lotniczej"
attachatu wojskowego polskiej ambasady, co pozwala mu mieć wgląd w
sprawy lotnictwa tego kraju. Właśnie z pomocą fińskim wojskom
przybywają dwa dywizjony brytyjskich samolotów Mosquit, które
witane są z wielką pompą.
Walka trwa na wielu
frontach. Autor funduje nam alternatywną wersję rzeczywistości,
zabiera nas w wiele różnych miejsc, między innymi do Sztabu
Generalnego Wojsk Polskich, na Downing Street 10, gdzie prezydent
Albert Lebrun spotyka się z premierem Winstonem Churchillem, by
dyskutować o ewentualnym przystąpieniu do wojny. Poznajemy głowy
państw i zwykłych ludzi walczących po różnych stronach frontów.
Nie wszyscy palą się do walki, niektórzy zamiast o wojnie myślą o
żniwach... Postacie historyczne mieszają się z fikcyjnymi, a
opisana rzeczywistość mija się z prawdą historyczną.
Jest mi niezmiernie
trudno ocenić ten tytuł. Ogólnie bardzo sobie cenię powieści
historyczne, a podręczniki historii rzadko trafiały do mojej
wyobraźni. Nie mam za to pojęcia, gdzie umiejscowić tę książkę.
Naszpikowano ją sporą ilością informacji, ale nie mają one zbyt
wiele wspólnego z prawdą historyczną. Całość okraszono całym
mnóstwem fikcyjnych opowieści. Niektóre fragmenty czytało mi się
ciekawie, a sam finał nawet mnie wciągnął, ale
niestety spora część tej książki mnie nudziła. Nie jest to moja
tematyka. Lubię czytać o wojnie w kontekście losów zwykłych
ludzi, a już kwestie militarne nie są moim konikiem. Tu niestety
jak dla mnie było tego za dużo. Nie twierdzę jednak, że książka
"Szturm
straceńców.
Odległe rubieże" nie jest warta przeczytania.
Myślę, że wiele osób uzna ją za świetną, podczas gdy dla mnie okazała się
dosyć przeciętna. Nie przykuła mojej uwagi i nie zachwyciła.
Jedyną postacią, która wzbudziła moją sympatię był porucznik
Marek Bagiński i to głównie jego perypetie śledziłam z
zainteresowaniem.
"Szturm
straceńców. Odległe rubieże" to przede
wszystkim gratka dla fanów militariów, dla tych, którzy lubią
patrzeć przez ten właśnie pryzmat na wojnę. To pozycja ciekawa,
ale jak widać na moim przykładzie, nie dla wszystkich. Być może
na moją ocenę wpływa fakt, że nie znam poprzednich tomów, że
weszłam w tę historię od środka i być może ciężko było mi
się przez to wczuć w tę jakże odmienną od faktów historię
Polski, Europy i Świata. Dlatego nie odradzam Wam tej serii, ale nie
zachęcam do zaczynania przygody z "Odległymi rubieżami"
od ostatniego tomu, co chyba jest dosyć oczywiste.
Moja ocena: 6/10
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu War Book i portalowi Sztukater.
Piotr
Langenfeld, Szturm
straceńców. Odległe rubieże, War Book, 2015,
ISBN:
978-83-64523-23-6,
Str.320.
Książka bierze udział w wyzwaniach: "Polacy nie gęsi", "Historia z trupem" oraz "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu" (2,3 cm, razem 147,3 cm).
Książka bierze udział w wyzwaniach: "Polacy nie gęsi", "Historia z trupem" oraz "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu" (2,3 cm, razem 147,3 cm).
Książka chyba nie jest jednak dla mnie. Chociaż mam wrażenie, że mojemu starszemu bratu bardzo by się spodobała :)
OdpowiedzUsuńTo może warto mu ją polecić. :)
UsuńBardzo lubię książki historyczne, zastanawiam się, jakie byłoby Twoje wrażenie, gdyby udało się się przeczytać poprzednie tomy. Świetnie rozpoczęłaś recenzję, tak, wojna to koszmar, tak często zapominamy o tym. Ostatnio odwiedziłam jedyną żyjącą siostrę mojej babci, opowiadała o rzezi na Wołyniu, bo stamtąd pochodzi rodzina mojej babci. Włos się jeży na głowie, do czego zdolny jest człowiek...:( Ściskam:)
OdpowiedzUsuńTeż się nad tym zastanawiam, jak spojrzałabym na tę historię, gdybym przeczytała serię od pierwszego tomu. :)
UsuńOkrucieństwo wojny nie mieści się w mojej głowie, nie jestem go w stanie zrozumieć... Nie pojmuję, jak jedni ludzie mogą robić drugim coś takiego. Gorące uściski!
Mam mieszane uczucia co do tej książki, nie było źle, ale pośladków też mi nie urwało.
OdpowiedzUsuńMoje pośladki też mają się dobrze. :)
UsuńNie słyszałam o tej serii. Klimat mój, jestem na tak. Choć ta część, jak piszesz, nie jest wybitna, to z całością zapoznałabym się.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeśli przeczytasz całość w odpowiedniej kolejności, to spojrzysz na nią inaczej.
UsuńTo, że nie znałaś poprzednich tomów na pewno miało swój wpływ na taki odbiór tej książki.
OdpowiedzUsuńTak, nie da się ukryć. :)
UsuńWarta poznania literatura :)
OdpowiedzUsuńPewnie. :)
UsuńLubię powieści historyczne, ale wolę takie, w których fikcja jedynie towarzyszy, bo nie da się inaczej. Poznawanie historii poprzez beletrystykę jest bardzo przyjemne, więc nie mam nic przeciwko temu byle tylko autor miał na uwadze prawdę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Chyba mamy podobne podejście do tego typu lektur. Również pozdrawiam:)
UsuńMnie się podoba. Jest to jedna z nielicznych polskich książek, w której autor nie waha się szczęśliwie zakończyć alternatywnej historii. Zwykle jest tak, że jeśli gdzieś trafia Amerykanin, to szybko rządzi galaktyką a kosmici pchają się, żeby czyścić mu buty. Jeśli zaś do innego świata trafia nawet grupa mądrych Polaków, to i tak ich działania nie mają sensu a walec historii równa nas z chodnikiem. Przyjemnie poczytać książkę, której autor nie boi się marzyć.
OdpowiedzUsuńJak w "www.1939.com.pl"? Piękny pomysł, tak zepsuty...
UsuńNiestety jeśli chodzi o "www.1939.com.pl" nie mogę się wypowiadać, bo jeszcze nie miałam okazji czytać tej książki. :)
UsuńA co do "Szturmu straceńców" nie wykluczone, że jeśli zabrałabym się za serię od początku, to mój odbiór byłby lepszy, a może to po prostu nie moja bajka. :)