Levi Henriksen "Śnieg przykryje śnieg"
Wydawnictwo Smak Słowa postawiło na kolejnego skandynawskiego autora, a dokładnie Leviego Henriksena. Jest to norweski pisarz, dziennikarz i muzyk. Książka "Śnieg pokryje śnieg" została świetnie przyjęta w jego ojczyźnie, a on sam dostał za nią Nagrodę Norweskich Księgarzy. Udało mu się też sprzedać prawa autorskie do filmu. Na tej podstawie można przypuszczać, że będzie to ciekawa lektura, ale czy jest tak w rzeczywistości?
Dan Kaspersen ma trzydzieści siedem lat i za sobą odsiadkę za przemyt narkotyków. Wychodzi z więzienia i wraca w rodzinne strony, dokładnie do wioski Skogli. Niestety trafia akurat na pogrzeb brata. Dan nie może się pogodzić ze śmiercią Jakoba, z tym, że jego brat popełnił samobójstwo. Nie jest w stanie uczestniczyć do końca w uroczystości pogrzebowej, więc wychodzi. Wspomina brata, ich wspólną przeszłość. Zagląda pod przepust drogowy, gdzie dawno temu razem uwiecznili na ścianie "nazwiska swoich ulubionych graczy drużyny Leeds, najlepsze płyty zespołu Ramones, nazwiska Ace'a Frehleya i Paula Stanleya" i inne głupoty. Dan nie może się pozbierać. Wracając do domu, niemal zderza się z ciężarówką.
Po powrocie do rodzinnego gospodarstwa, uświadamia sobie, że zupełnie zapomniał o świniach, których chowem zajmował się jego brat. Gdy wchodzi do chlewa, świnie szaleją z głodu. Dan sypie im trochę paszy i zabija obie strzałem z broni palnej, po czym próbuje je oporządzić. W trakcie wykrajania mięsa, przecina nożem własną dłoń. Ze złości i bezsilności pali świnie i poplamiony krwią garnitur, w którym je ubijał...
Trzeba przyznać, że Levi Henriksen maluje nam bardzo ciekawy i nieco absurdalny obrazek. Cała książka jest dosyć niepokojąca, może dziwna, ale mimo wszystko ciekawa. Dan usiłuje zrozumieć brata, to co nim kierowało, gdy postanowił popełnić samobójstwo. Przy okazji dowiaduje się wiele o Jakobie i jego życiu.
O czym jeszcze jest ta historia? O życiu na norweskiej wsi, o panujących tam zwyczajach, o Norwegach, a w szczególności mieszkańcach Skogli, o starości, samotności, o zimnie, o rodzinie, poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi, o miłości, potrzebie bycia dla kogoś ważnym, kochania i bycia kochanym, o miejscu religii w życiu człowieka, o tym jak ciężko jest wrócić do normalnego życia po odsiadce, o tym jak osoba z wyrokiem przy każdej kolejnej okazji jest pierwszym podejrzanym...
Trzeba przyznać, że autor w tej w końcu niezbyt grubej książce ukrył sporo treści, wiele tematów, nad którymi warto się zastanowić. W trakcie tej lektury wielokrotnie czułam niepokój, chociaż takich faktycznie dramatycznych momentów jest w niej w zasadzie niewiele. Ktoś nastawiony na klasyczny thriller może być tym faktem zawiedziony, ale myślę, że nie oto chodzi w tej książce. Bardzo ciekawie podsumował prozę Henriksena Christer Mjåset, inny norweski pisarz, którego książkę „Białe kruki” miałam okazję niedawno dla Was recenzować:
"Książki Henriksena nasuwają mi skojarzenia z wielkimi amerykańskimi pisarzami, jak William Faulkner i Cormac McCarthy".
Z pisarstwem pierwszego z panów nie miałam styczności, co przyznaję ze sporym wstydem, więc na ten temat nie mogę się wypowiedzieć. Natomiast twórczość Cormaca McCarthy'ego przynajmniej częściowo znam i oczywiście cenię. Na tej podstawie nie mogę Mjåsetowi odmówić słuszności, bo w moim odczuciu faktycznie jest pewne podobieństwo między prozą obu panów. Ich powieści momentami wydają się senne, fabuła powoli posuwa się do przodu, ale niemal przez cały czas czytelnik czegoś się obawia, wyczuwa, że zbliża się coś złego. Pytanie tylko, co to będzie?
"Śnieg przykryje śnieg" to naprawdę świetnie napisana książka, która daje do myślenia. Jednak, czy każdemu przypadnie ona do gustu? Po raz kolejny wydawnictwo Smak Słowa chyba trochę wprowadza czytelnika w błąd, zapowiadając psychologiczny thriller z wątkami kryminalnymi. Chociaż jakieś elementy obu gatunków faktycznie można w tej książce odnaleźć, to w moim odczuciu, to nie one dominują. Myślę, że znacznie bliżej jest jej do powieści psychologiczno-obyczajowej i to właśnie fanom tego typu literatury ją polecam. Amatorzy klasycznych thrillerów mogą być tą książką zawiedzeni, i to raczej nie dlatego, że jest zła, ale dlatego że jest to coś innego niż się spodziewali, co czytają na co dzień i co należy do ich kręgu zainteresowań.
Książkę oczywiście polecam tym, którzy potrafią się rozsmakować w takich nieco dziwnych, ale bardzo złożonych opowieściach. Tym, których ciekawi zimna Skandynawia i jej często bardzo specyficzni mieszkańcy.
Premiera już 14 stycznia 2015 roku!
Moja ocen: 8/10
Levi Henriksen, Śniej przykryje śnieg, Wydawnictwo Smak Słowa, 2015,
ISBN: 978-83-64846-07-6,
Str. 288.
Cytat pochodzi z recenzowanej książki.
Książka bierze udział w wyzwaniach: "Klucznik", "Historia z trupem", "Kryminalnym wyzwaniu" oraz "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu" (1,9 cm, razem - 2,2 cm).
Cytat pochodzi z recenzowanej książki.
Książka bierze udział w wyzwaniach: "Klucznik", "Historia z trupem", "Kryminalnym wyzwaniu" oraz "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu" (1,9 cm, razem - 2,2 cm).
Uwielbiam skandynawskie kryminały i bardzo chętnie przeczytałabym tą książkę :)
OdpowiedzUsuńNie jest to typowy kryminał, ale mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu.
UsuńInteresująco - Skandynawia, śnieg, powieść psychologiczna - coś dla mnie, więc chętnie przeczytam najlepiej zimą :)
OdpowiedzUsuńTak, zima to idealny czas na taką lekturę. :)
Usuń,,Śnieg przykryje śnieg" - autor nie napracował się podczas wymyślania tego tytułu. Czyżby potęga rzeczywiście tkwiła w prostocie? :)
OdpowiedzUsuńCzasami to co brzmi prosto, zawiera w sobie dużą głębię. Świetnie rozwinęła ten temat Awiola. Jej interpretacja tego tytułu mnie przekonuje, więc może i do Ciebie trafi. Zajrzyj na jej blog. :)
UsuńPatrzyłam na tę książkę i odłożyłam właśnie dlatego, że na okładce widniała informacja, że to thriller psychologiczny, a ja nie przepadam ostatnio za thrillerami. Ale skoro to powieść psychologiczno-obyczajowa, chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńFaulknera też jeszcze nie czytałam :)
Niestety okładkowe opisy potrafią zmylić i niestety przez to książka trafia czasami w nieodpowiednie ręce. Ten tytuł polecam.
UsuńPocieszające, że nie tylko ja mam takie zaległości... Jest tylu pisarzy, których twórczość chciałabym poznać, że aż trudno ich wyliczyć.
Ostatnio mocno zawiodłam się na skandynawskich kryminałach, dlatego nie wiem, czy skuszę się na powyższą książką. Być może dam jej szansę jak przypadkiem trafi w moje ręce, ale usilnie szukać jej nie będę.
OdpowiedzUsuńJest to kryminał, ale tylko po części. Przeważa powieść psychologiczno-obyczajowa, pojawiają się też elementy thrillera, więc może warto dać jej szansę?
UsuńJestem zaintrygowana tą książką już od chwili zobaczenia jej w zapowiedziach, więc na pewno ją w końcu poznam. Szkoda tylko, że wydawnictwo wprowadza w błąd, bo to przecież odbije się na książce, która zacznie dostawać słabe oceny od osób spodziewających się zupełnie innej lektury.
OdpowiedzUsuńNiestety już się chyba odbiło, bo pojawiło się kilka takich recenzji na LC. Szkoda, bo książka jest ciekawa, więc Ci ją polecam. :)
UsuńLubię mocną literaturę wysokich lotów. Z zaciekawieniem więc przeczytałam fragment. Jest w nim wiele świetnych zdań, które przeplatają się z epatującymi dziwnością na siłę. To tworzy stylistyczny chaos. Szkoda. Jednak możliwe, że jest to zamierzone, o czym zapewne można się dowiedzieć dopiero po przeczytaniu całości. Mimo to jest w tej książce coś pociągającego, chociaż zgadzam się, że o jednoznaczną ocenę nie jest łatwo.
OdpowiedzUsuńMi styl autora nie przeszkadzał, ale rozumiem, co masz na myśli. Trudno powiedzieć, czyja to jest zasługa. W końcu tłumacz też mieszał w tym palce. :) Sama lubię te skandynawskie dziwactwa i sięgam nie tylko po książki, ale też po filmy, które trzeba przyznać, że są bardzo niepokojące. Coś mnie do nich ciągnie... Stąd pewnie mój zachwyt tym tytułem, ale nie każdemu musi on odpowiadać. Zdaj się na intuicję. :)
UsuńMam tę książkę na swojej liście do przeczytania. Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że to dobry wybór :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że trafi w Twój gust. :)
UsuńCoś dla mnie! Chociaż przeczytałam Korciu "Człowieka nietoperza" Nesbo i tak średnio jakoś...Zaczynam "Syna", więc zobaczę, będę miała porównanie.
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja bardzo inetersująca, ależ mamy "wysyp" kryminałów skandynawskich;) Pozdrawiam
Mam nadzieję, że "Syn" przypadnie Ci do gustu, chociaż też nie jest to moja ulubiona powieść autora.
UsuńZgadzam się z Tobą, że skandynawskie kryminały są chyba na topie. :)
Pozdrawiam!
Ja też dzisiaj wrzucę swoją recenzję. Ja nie nastawiałm się na thriller na szczęście, więc nie jestem rozczarowana.
OdpowiedzUsuńByłam, czytałam i cieszę się, że jesteś w gronie usatysfakcjonowanych czytelników. :)
UsuńJuż od dłuższego czasu czuję się przekonana do tej książki :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie!
Usuńtyle słyszałam o tej książce, że muszę ją przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę przyjemnego czytania!
UsuńAch skandynawskie kryminały to to co uwielbiam. Muszę sobie zapisać tytuł.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jakie będą Twoje odczucia. :)
UsuńZapowiada się ciekawa lektura w moich klimatach :)
OdpowiedzUsuńSięgnę po tę książkę ze względu na atmosferę i niepokojący nastrój w jaki wprowadza odbiorcę. Intrygujące jest to, jak piszesz, że nic strasznego się nie dzieje, że to nie thriller, a jednak odczuwasz niepokój. I to jest fantastyczne, pociągające. Warto sięgnąć po dawkę nieokreślonego lęku. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak, uwielbiam takie klimaty! Gorąco polecam!
UsuńJuż sam tytuł mnie zaintrygował - mam nadzieję, że uda mi się przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę. :)
UsuńZdecydowanie nie warto podchodzić do tej książki jak do thrillera, ale jeśli się zmieni podejście - książkę czyta się świetnie.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Na szczęście też byłam otwarta na różne rozwiązania i dlatego jestem lekturą w pełni usatysfakcjonowana.
UsuńSkoro psychologiczna, to mnie nawet bardziej ciągnie niż to thrillera czy do kryminału:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie zawiedziesz. :)
UsuńBardzo wysoko ją oceniasz, więc musi być dobra :). A do tego ten tytuł . Jak uda mi się ją gdzieś dorwać, to przeczytam na pewno :)
OdpowiedzUsuńKsiążka trafiła w mój gust. Lubię takie specyficzne powieści, a skandynawski klimat jest dla nich wprost idealnym tłem... Mam nadzieję, że też się w tym rozsmakujesz.:)
UsuńPodobieństwo do McCarthy'ego wg mnie tu jest znikome... Henriksen nie ma szans przy McCarthy.
OdpowiedzUsuńJa jakiegoś podobieństwa się dopatrzyłam, ale znawcą prozy McCarthy'ego nie jestem. Muszę do niego wrócić, bo już dawno po żadną jego książkę nie sięgałam. Lektura wpasowała się w mój gust, ale ja mam słabość do skandynawskich, dosyć dziwnych klimatów. :)
UsuńMam mieszane uczucia do tej książki, ale przekonują mnie te nieznane leki i dlatego do niej zajrzę, gdy tylko nadarzy sie ku temu okazja. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa Twoich wrażeń. Życzę przyjemnego czytania! Pozdrawiam.
Usuń