Monika Rzepiela „Szlacheckie gniazdo”
Sięgając po „Szlacheckie gniazdo” Moniki Rzepieli, moje myśli powędrowały ku pewnej licealnej lekturze. Chodzi o „Chłopów” Władysława Reymonta, którzy raczej nie cieszą się wśród młodzieży szkolnej dużą popularnością. Pamiętam, że moja polonistka wymagała przeczytania jednej części tego obszernego dzieła, z czego oczywiście nie wszyscy się wywiązali. Dla mnie jedno tomiszcze to było za mało, więc połknęłam całość i to z duża przyjemnością. Jak było ze „Szlacheckim gniazdem”? I czy moje pierwsze skojarzenie z tą powieścią było trafne?
Ostatniego dnia roku 1776 w dworku szlacheckim w Pawłówce na świat przyszła Leontyna Olga Pawłowska. Dziewczynka była słabowita, dlatego niezwłocznie została ochrzczona. Jeszcze przed północą tego samego dnia niedaleko, w wiejskiej chacie ekonoma, urodziła się Maria. Hrysia, matka dziewczynki, dostała posadę mamki we dworze, z czego bardzo się cieszyła. Był to łatwy zarobek, a przy okazji można było z bliska przyjrzeć się życiu państwa. Oczywiście własną chałupą też musiała się zająć, a potem szybko lecieć z Marysią u boku do małej Pawłowskiej. Eleonora, matka Leontyny, długo leżała w połogu, podczas gdy Hrysia nie miała czasu i możliwości na odpoczynek...
W „Szlacheckim gnieździe” poznajemy głównie losy członków rodziny Pawłowskich i Konopków. Obserwujemy jak różni się ich życie, jak dwie dziewczynki urodzone tego samego dnia, ale w różnych domach, są zupełnie inaczej wychowywane. Mamy tu ogromną przepaść, a trzeba dodać, że rodzina Konopków nie należy do najbiedniejszych we wsi. Błażej pracuje jako ekonom u Pawłowskich, więc wiedzie im się całkiem dobrze. Często w oczy rzuca się niesprawiedliwość, kilka scen wywołało u mnie wewnętrzne wzburzenie, inne ogromny smutek, żal, współczucie... Dużo różnych emocji targało mną w trakcie tej lektury.
Książka napisana jest w przystępny sposób, czyta się ją lekko i bardzo szybko. Czasami ciut przeszkadzały mi bardzo drobiazgowe wyjaśnienia panujących wtedy zwyczajów, tego jak wyglądało życie członków różnych warstw społecznych. W kilku przypadkach dialogi okazały się nieco sztuczne, ale rozumiem, że pisanie takich stylizowanych wypowiedzi nie jest łatwe. I mimo drobnych niedociągnięć książkę oceniam bardzo dobrze, szczególnie że dla mnie najważniejsze są emocje, które dana powieść wywołuje. Tu był cały wachlarz przeróżnych wrażeń. Opowieść poruszyła mnie do głębi, sprawiła, że bardzo polubiłam bohaterów tej historii, zaprzyjaźniłam się z nimi i bardzo chciałam, żeby wiodło się im jak najlepiej. Niestety w książce, podobnie jak w życiu, radości przeplatają się ze smutkami, nie wszystkie marzenia mogą się spełnić, nikt nie żyje wiecznie, a nieszczęścia pojawiają się, gdy najmniej się ich spodziewamy...
„Szlacheckie gniazdo” to bez wątpienia powieść warta uwagi, ciekawa, wciągająca, wzruszająca, ale też pouczająca. Dzięki niej możemy się wczuć w sytuację osiemnastowiecznego chłopstwa i szlachty. Poznać relacje łączące te dwie grupy społeczne, blaski i cienie ich życia, odrobinę historii, a wszystko to podane jest w bardzo przystępnej formie. Książkę czyta się bardzo przyjemnie, historia wciąga praktycznie od pierwszej strony i do samego końca jest interesująca, ba, po odłożeniu powieści pozostaje pewien niedosyt, chce się więcej i więcej. Na szczęście autorka postanowiła temu zaradzić i niebawem odda w ręce czytelników drugi tom tej historii, mam nadzieję, że nieostatni. Bez wątpienia nie są to „Chłopi” Stanisława Reymonta, ale moje pierwsze skojarzenie okazało się trafne. Obie książki sporo łączy i obie gorąco Wam polecam.
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Autorce.
Monika Rzepiela, Szlacheckie gniazdo, Szara Godzina, 2019,
ISBN: 978-83-66201-25-5,
Str. 296.
Czytałam tylko jedną książkę tej autorki, ale bardzo mi się podobała, dlatego chętnie będę kontynuowała przygodę z Jej twórczością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊
Dziękuję za zaproszenie. Ostatnio mam problem ze znalezieniem czasu na komentowanie komentarzy, jak to mój mąż nazywa naszą interakcję. :)
UsuńBardzo cenię sobie prozę tej autorki.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć. Polecasz coś konkretnego?
UsuńUna entrada estupenda! Se ve todo genial ! Que tengas una feliz semana! 💗💗💗
OdpowiedzUsuńDziękuję! Dziękuję! Dziękuję! ;)
UsuńCo do "Chłopów " Reymonta to jesteś w błędzie , nasze pokolenie je uwielbiało i z tego powodu sięgnę po tę książkę
OdpowiedzUsuńDzięki za wyprowadzenie z błędu. :) To miła wiadomość.
UsuńBrzmi zachęcająco.
OdpowiedzUsuńGorąco polecam. :)
UsuńCiekawa pozycja, warta przeczytania :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej. :)
UsuńMnie takie książki nie porywają, ale chyba znalazłam właśnie prezent dla mamy na najbliższą okazję 😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
subjektiv-buch.blogspot.com
To świetnie. :)
UsuńPoczekam na kolejny tom, a "Chłopów" … czytałam już kilka razy i nigdy mi się nie nudzą :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie. Chyba też muszę do nich wrócić. :)
UsuńJeszcze się nad nia zastanowię. Recenzja jest zachęcające, ale na ten moment nie mam ochoty na takie książki. Z tymi Chłopami nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka. Mnie ta książka się podobała.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Może tylko w mojej klasie "Chłopi" nie cieszyli się popularnością, więc faktycznie nie ma co generalizować.
UsuńKsiążkę oczywiście polecam.
Cóż, sama nie wiem... Zwykle nie czytam podobnych książek (wolę fantastykę i jej odłamy), ale czasami chyba warto się zatrzymać i zobaczyć, jak wyglądała niegdysiejsza Polska, jak traktowano wówczas ludzi. No, i te podziały klasowe... :)
OdpowiedzUsuńJa lubię urozmaicenie. :) Myślę, że warto dać szansę tej książce.
UsuńMoże być ciekawa książka. Na pewno znajdzie swoich fanów
OdpowiedzUsuńZ pewnością. :)
UsuńU mnie w bibliotece panie zachwycają się książkami tej autorki :)
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi. :)
UsuńSłuchałam audiobooka i byłam oczarowana.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko doczekamy się drugiego tomu. :)
Usuń