Katarzyna Gubała „Wege energia. Moc i siła z roślin”
Koniec roku to czas postanowień, planów noworocznych, różnych obietnic i mniejszych oraz większych zmian. Być może są wśród Was osoby, które wraz z pierwszym stycznia planują przestać jeść mięso albo nawet stać się weganami? A może chcecie się lepiej odżywiać, prowadzić bardziej aktywny tryb życia? Może nie jesteście gotowi na wielkie rewolucje, ale chcecie urozmaicić Waszą dietę? Wprowadzić do niej więcej dań roślinnych? Ostatnio dosyć modne stały się obok postnych piątków bezmięsne poniedziałki – może zamierzacie wprowadzić takie nowe zasady do Waszych domów? Jeżeli chociaż na jedno z powyższych pytań odpowiedzieliście twierdząco, to mam dla Was idealną lekturę. Katarzyna Gubała zaprasza nas do swojej kuchni, oczywiście roślinnej.
„Pozytywna energia to nie tylko kuchnia. To sposób życia. Niejedzenie zwierząt i niekrzywdzenie innych stanowi dopiero początek. Pamiętajmy też, by nie zaniedbywać siebie. Powinniśmy być dobrzy przede wszystkim dla siebie. Od tego zacznijmy. Każdego dnia znajdźmy moment na to, by pomedytować. Spróbujmy kursu uważności. Dzięki niemu poczujemy, jak to jest być obecnym tu i teraz. Zadbajmy o swoje zdrowie. Wyeliminujmy z diety śmieciowe jedzenie, alkohol, papierosy. Zacznijmy uprawiać sport. Traktujmy innych z miłością. Bo bycie wege to nie tylko tofu i soczewica na talerzu. To stan umysłu, który generuje korzyści dla nas samych – a także dzieli się dobrą energią z innymi. Pamiętajmy o tym na co dzień, dokonując swoich małych wyborów”.
Katarzyna Gubała wprowadza nas w świat weganizmu, który traktuje jak swego rodzaju filozofię. Możemy się z nią zgadzać lub nie, w końcu różne są przyczyny wyboru tej drogi, nie każdy doszukuje się drugiego dna. Nie brakuje wegan, którzy sięgają po śmieciowe jedzenie, tych, którzy nie ćwiczą i nie zamierzają tego zmienić. Od nas zależy jak do tego podejdziemy.
Autorka przestrzega, że nie zawsze to co wege, jest faktycznie dobre. Mamy w sklepach całe mnóstwo wege śmieci. Czytajmy więc etykiety, wybierajmy mądrze, dla siebie i dla środowiska. Katarzyna Gubała przybliża zagadnienie freeganizmu, zachęca do kiszenia, kupowanie lokalnych produktów. Podpowiada, jak mądrze komponować posiłki, co jest cennym źródłem białka, węglowodanów, tłuszczy, ale też mikro i makroelementów, na których niedobory cierpi wielu wegan. Znajdziemy tu źródła pozytywnej energii, w tym również gorącą zachętę do aktywności fizycznej. Między wierszami przeczytamy sporo informacji o samej autorce, jej życiu, doświadczeniach i rodzinie.
Oczywiście w książce znajdziecie całe mnóstwo przepisów, co ważne, dosyć prostych, z lokalnych, zazwyczaj łatwo dostępnych składników. Jest różnorodnie. Na początku mamy kilka bazowych receptur, między innymi na tofucznicę, miso, humus, masło orzechowe... Reszta przepisów podzielona jest na cztery pory roku. Znajdziecie tu pesto, makarony, gryczotta, kotleciki, pasty, pasztety, sałatki i całe mnóstwo innych smakołyków. Wystarczy spojrzeć na ilość zakładek, które wystają z mojego egzemplarza, żeby przekonać się, czy są to smakowite przepisy. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że to moje zaznaczanie jest bez sensu, bo w sumie chciałabym wypróbować każdą z tych potraw. Mam nadzieję, że tak się stanie. Zaczęłam od wrapów, które miałam okazję przygotowywać już wcześniej z innego przepisu, ale ten Katarzyny Gubały bardziej przypadł mi do gustu i to przy nim pozostanę. Wypróbowałam też kotleciki pietruszkowe, które okazały się smaczne, ale niestety dodałam do nich trochę za mało mąki, przez co rozsypywały się na patelni. Przy kolejnym podejściu już nie popełnię tego błędu. Zajadaliśmy się też tatarem z suszonych pomidorów, który w połączeniu z ogórkiem kiszonym okazał się bardzo dobry. Znajdziecie tu też kilka przepisów stworzonych z myślą o urządzeniach typu Termomix, ale myślę, że i bez tego urządzenia da się je bez problemu wykonać.
Kotlecik pietruszkowy z kaszą bulgur i sosem pomidorowym |
Kanapka z tatarem z suszonych pomidorów i ogórkiem kiszonym |
Jednak żeby nie było zbyt słodko, muszę wspomnieć o jednej zasadniczej wadzie. Moim zdaniem przepisy są trochę zbyt ogólnikowe. Dobra kucharka świetnie sobie z nimi poradzi, ale już kompletny ignorant będzie miał w trakcie przygotowania potrawy mnóstwo pytań, których nie będzie miał komu zadać i może się to skończyć małą katastrofą kulinarną lub też sukcesem, w zależności od szczęścia i intuicji. Jednak jest to moja jedyna uwaga. Poza tym książka bardzo mi się podoba, jest dopracowana graficznie, do tego jest czytelna i różnorodna. Każdy przepis jest opatrzony zdjęciem, dzięki czemu widzimy, jak powinna wyglądać dana potrawa, co jest sporym ułatwieniem podczas gotowania.
Jak już wcześniej wspominałam, autorka bazuje na lokalnych produktach, bez wydziwiania i udziwniania na siłę. Ma być smacznie, a niekoniecznie drogo, czy wymyślnie, a jeśli do tego jeszcze jest szybko, to dla mnie bomba.
„Wege energia” to w pewnością pozycja warta uwagi, dla wege maniaków i wege laików, każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Katarzyna Gubała zabiera nas w kulinarną podróż po kuchni roślinnej, próbuje zaszczepić swoją filozofię i zachęcić do zmiany stylu życia. Dzieli się z nami mnóstwem ciekawych, bardzo smakowitych i różnorodnych przepisów z łatwo dostępnych produktów. Warto wejść w nowy rok z tą właśnie pozycją!
Moja ocena: 8/10
Za możliwość zrecenzowania tej książki dziękuję Wydawnictwu Helion.
Katarzyna Gubała, Wege energia. Moc i siła z roślin, Wydawnictwo Helion, 2019,
ISBN: 978-83-283-5932-1,
Str. 272.
Cytat pochodzi z recenzowanej książki.
Ciągle brakuje mi pomysłów na bezmięsne dania, więc z ciekawością sięgnę po tę publikację :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością znajdziesz w niej sporo inspirujących przepisów. Oby co najmniej tyle, ile widać moich zakładek. ;)
UsuńTo książka idealna dla mojej siostry. Ona lubi takie przepisy.
OdpowiedzUsuńPolecam więc na prezent. :)
UsuńPomyślę... jestem ciekawa tych kotlecików jak je się robi ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem łatwo. :) Warto zajrzeć!
UsuńJestem wegetarianką, jem wegańsko ale chyba jeszcze żadna książka(no prawie) kucharska nie wzbudziła we mnie większego zainteresoania, zadowolenia... wiele bauzje na tofu, soji, mące a tego jeść nie mogę... mają też dużo dań na słodko a za słodkim nie przepadam. Zajrzeć do tej bym mogła ale kupić nie kupię - wątpię aby mnie zadowoliła... zresztą wolę sama wymyślac i gotować a kiedy brakuje pomysłu szukam inspiracji w sieci... chociaż nie zawsze to jest wygodne ;)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że sama też częściej szukam przepisów w Internecie niż w książkach. Szybciej znajduję taki przepis i dzięki opiniom wiem, czego mogę się spodziewać. :)
UsuńDziękuję za polecenie tej książki. W tej tematyce jestem laikiem, a za względów zdrowotnych chętnie zapoznam się z tą publikacją. Pozdrawiam i życzę pomyślności w nowym roku.
OdpowiedzUsuńGorąco zachęcam do sięgnięcia po takie dania. Mam wrażenie, że wege kuchnia jest bardziej kolorowa, smaczna i bez wątpienia zdrowa. Dziękuję i życzę powodzenia w odkrywaniu nowych smaków!
Usuńomom lubię sobie pichcić i próbować nowych smaków:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że znajdziesz dużo inspiracji w tej książce. :)
UsuńWszystkiego dobrego w Nowym roku :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie!
UsuńTa pozycja Kornelio jest wprost dla mnie ! Pozdrawiam - bez alko już dwa lata !
OdpowiedzUsuńGratuluję z całego serca! Ja raczej też unikam alkoholu, a przynajmniej mocno ograniczam. Przez ostatnie półtora roku też bez alko - najpierw ciąża, teraz karmienie piersią. :) I wcale mi tego nie brakuje.
UsuńBardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuń