Dorota Katende "Dom na Zanzibarze"
"Kiedy miałam dwadzieścia lat, byłam zbyt młoda, by umieć cieszyć się chwilą. Wydawało mi się, że życie jest nudne, że jest udręką bez celu. Nauczyłam się doceniać każdy moment, kiedy stałam się dojrzałą kobietą. A stałam się nią, gdy zaczęłam sama sobie wyznaczać cele, a nie przyjmować biernie to, co przynosił mi los".
Dorota w jednym z gdańskich antykwariatów znajduje stary egzemplarz "Pożegnania z Afryką" Karen Blixen. Wraca z tą książką do domu i zaczyna czytać. Już po kilku stronach wie, że musi pojechać do Afryki. Rok później wyjeżdża na trzytygodniową wycieczkę z biurem podróży, a już dwa lata później decyduje się na samotną eskapadę, by poznać i poczuć prawdziwą Afrykę, by dotrzeć tam, gdzie zorganizowane wycieczki nie mają wstępu.
Dorota Katende opowiada nam o swojej fascynacji czarnym lądem, o miejscach i ludziach, których miała okazję tam poznać, ale nie tylko. Pisze również o swojej przeszłości, nieudanych związkach, karierze zawodowej. Opisuje swoje wyprawy do Afryki, to jak stopniowo wtapiała się w tamtejszy klimat, o tym, że Afryka stała się jej sposobem na życie. W końcu opowiada o wyspie Zanzibar, która stała się jej nowym miejscem na ziemi.
Dorota jest bardzo ciekawa Afryki, chce zobaczyć lwy, poznać Masajów, obserwować jak żyją. W głębi duszy marzy o tym, by zamieszkać na tym kontynencie i w końcu jej się to udaje. Na jej drodze staje wiele osób, dzięki czemu poznaje mentalność Afrykańczyków, która jest diametralnie różna od naszej. Na Zanzibarze żyją generalnie ludzie biedni, ale jednocześnie bardzo cwani. W trakcie budowy domu, robili wszystko, by wyciągnąć z białej kobiety jak najwięcej pieniędzy. W ich mniemaniu dom białego nie może być mały, w końcu ten człowiek jest bogaty, przynajmniej w porównaniu do nich. Dorota opisuje Afrykę, którą zdążyła poznać i pokochać. Gdy przestała być muzungo, czyli obcą, czarny ląd odkrył przed nią jeszcze inne oblicze.
Sama tematyka tej książki jest oczywiście ciekawa. Fajnie jest poznać Afrykę od środka, zobaczyć ją oczami Doroty. Jestem pod ogromnym wrażeniem jej determinacji i odwagi, bo myślę, że sama nigdy nie odważę się na wyprawę na ten kontynent. Moim zdaniem czai się tam zbyt wiele niebezpieczeństw.
Niestety już sam styl nie do końca mi odpowiada. Autorka wplata w swoją opowieść o drugiej podróży do Afryki w roku 1995, zapiski z wyprawy wcześniejszej. Do tego czasami brakuje tej historii konsekwencji, pojawiają się w niej niekiedy sprzeczne informacje. Dorota Katende chciała w tej książce chyba zawrzeć zbyt wiele rzeczy, bo czy faktycznie w opowieści o Afryce potrzebne są obszerne wątki osobiste związane z Polską? W moim odczuciu niekoniecznie. Dużo ciekawsze są opisy przyrody i kultury afrykańskiej, które pozwalają poczuć czarny ląd. Na końcu autorka pisze o historii Zanzibaru, o tym co warto tam zobaczyć, o ważnych postaciach tej wyspy. Ten fragment to taki jakby przewodnik dla osób, które chciałyby odwiedzić to miejsce i zastanawiam się, czy jest on tu faktycznie potrzebny.
Mimo wszystko książkę przeczytałam z zainteresowaniem i dzięki niej lepiej poznałam Afrykę i Afrykańczyków. Czas spędzony na tej lekturze z pewnością nie jest stracony.
"Zanzibar nazywam rajem na ziemi, bo czuję się tam, jakbym była w raju".
Moja ocena: 6/10
Dorota Katende, Dom na Zanzibarze, Wydawnictwo Otwarte, 2011,
ISBN: 978-83-7515-188-6,
Str. 288.Książka bierze udział w wyzwaniach: "Polacy nie gęsi", "Klucznik", "Debiuty" oraz "Europa da się lubić!".
Takie książki to ja lubię zawsze chętnie :) szkoda, że lektura średnia, ale w sumie i tak mam na nią chęć :)
OdpowiedzUsuńMoże akurat Tobie bardziej przypadnie do gustu:)
UsuńA ja chętnie bym się tam wybrała... :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, żeby się kiedyś udało:)
UsuńKiedy czytałam "Pożegnanie z Afryką" też miałam szaloną ochotę udać się w podróż po Afryce, ale nie tej współczesnej, tylko takiej, jaką widziała Karen Blixen... :)
OdpowiedzUsuńTego marzenia raczej nie uda się zrealizować:)
UsuńAno niestety, już się nie da... :)
UsuńHmm...No nie wiem, nie wiem, temat faktycznie bardzo ciekawy, ale jak brak harmonii...Może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTo są moje odczucia, ale może się czepiam?
UsuńTo muszę częściej odwiedzać antykwariaty w moim rodzinnym mieście, może i ja znajdę powieść, która natchnie mnie do takiej podróży. ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nic nie wiadomo. Warto się rozejrzeć:)
UsuńMoja siostra lubi takie książki, więc jej polecę. Zapewne będzie cała happy :)
OdpowiedzUsuńSuper. Świetny pomysł.
UsuńChętnie sięgam po literaturę podróżniczą. Niecodzienna pozycja.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa, czy przypadnie Ci do gustu.
UsuńInteresująca książka, pełna przygód, mam nadzieję, że uda mi się kiedyś przeczytać:) A przy okazji dziękuję Kornelio za polecenie Erica - Emmanuela Schmitta, własnie przeczytałam "Oskara i panią Różę", magiczna, refleksyjna, piękna...Dziękuję i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie:) Cieszę się, że książka "Oskar i pani Róża" Cię zauroczyła.
UsuńEgzotyczne wyprawy to moje marzenie. Afryka fascynuje mnie od lat dlatego chętnie sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńCzekam więc na Twoje wrażenia.
UsuńOkładka i tytuł nawet mnie zainteresowały, ale mankamenty o których wspominasz trochę moją chęć sięgnięcia po nią trochę ostudziły :)
OdpowiedzUsuńMoże Ciebie nie będę one aż tak raziły... Poza tym książka nie jest zła, chociaż do najlepszych raczej też nie należy:)
UsuńRaczej podziękuję za tę książkę, bo jeśli ciekawa tematyka nie idzie w parze z dobrym stylem, to można się wymęczyć. Czytałam "Białą Masajkę" i "Pożegnanie z Afryką" i w obu książkach też chodzi o to, żeby przedstawić życie białej kobiety w Afryce, ale styl jest mocno średni, wobec czego wymęczyłam się. Dlatego z dziełem tej pani raczej się nie zapoznam.
OdpowiedzUsuńSama niestety też "Pożegnaniem z Afryką" nie byłam zachwycona. Niby tematyka ciekawa, ale czytało mi się to dosyć ciężko.
UsuńO Afryce wiem naprawdę niewiele i sądzę, że ta książka może mi ją przybliżyć :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością dowiesz się z niej wielu ciekawych rzeczy:)
UsuńCiężko jest spotkać książkę podróżniczą, w której treści są odpowiednio poukładane i niepoprzecinane licznymi dygresjami, więc jestem w stanie wybaczyć Katende tę wpadkę.
OdpowiedzUsuńTrudno nawet powiedzieć czy to wpadka, raczej to kwestia upodobań. Mam nadzieję, że będziesz zadowolona z lektury.
Usuń