Krzysztof Potaczała "Bieszczady w PRL-u 3"
Od
dawna wzdycham na myśl o Bieszczadach. Marzę, by w końcu je
poznać, poczuć, obejść wzdłuż i wszerz. Ten najodleglejszy mi
skrawek Polski mnie przyciąga, wzywa. Wiem, że w końcu do niego
dotrę, a póki co postanowiłam wybrać się w literacką wędrówkę
po tym zakątku. Wydawnictwo BOSZ oddaje w ręce czytelników całą
serię poświęconą tym górom. Znajdziecie w niej albumy,
przewodniki, opowieści, ale też zbiory reportaży. Te ostatnie,
zatytułowane "Bieszczady w PRL-u", składają się z trzech
części i to właśnie ostatnia z nich trafiła w moje ręce.
Krzysztof
Potaczała zabiera nas w Bieszczady zupełnie inne od tych
współczesnych. Opowiada o czasach, gdy turystyka na tamtych
terenach dopiero raczkowała, za to nie brakowało chętnych, by
pasać bydło i żyć w bardzo prymitywnych warunkach. Ot, taka
przygoda dla odważnych. Możemy przeczytać o tym, jak żyło
się w tak bliskim sąsiedztwie ZSSR, jak budowano drogi i kolej na
tych terenach. O więźniach z Oddziałów Zewnętrznych, którzy
pracowali w pocie czoła. Nadal byli więźniami, ale już nie
siedzieli za kratkami, a ich życie zaczynało wyglądać bardziej
normalnie. O grzybach i dzikach. O zwierzętach. O podziemnej
redakcji. O PGR-ach i PPR-olach, i tym, co z nich zostało. O zlocie
Rodziny Tęczy w Tworylnem.
Mamy
tu spory kawałek historii, ale głównie takiej, której próżno
szukać w podręcznikach. Są to opowieści o zwykłych ludziach, o
tym jak im się żyło w tamtych czasach. O tym, jak postęp docierał na tamte tereny, chociaż z pewnym opóźnieniem... Mamy tu sporo
ciekawostek z tamtych lat. Zwykłych a jakże niezwykłych historii.
Mnie
ta opowieść skłoniła do refleksji. Wyobrażając sobie ówczesne
bezdroża, chyba pierwszy raz ciepło pomyślałam o naszych
współczesnych dziurawych drogach. Do tego ciężkie warunki
socjalne... Myszy i szczury. Przyzwyczailiśmy się do pewnego
standardu życia i dlatego niektóre rzeczy aż nie mieszczą się nam w
głowie.
"Bieszczady
w PRL-u 3" to naprawdę świetnie napisana książka. Ciekawa i
pouczająca. Autor umieścił w niej mnóstwo zdjęć, które
świetnie uzupełniają tę opowieść, pomagają ją nam lepiej
zrozumieć i wyobrazić. Reporterze pana Krzysztofa są bardzo
wnikliwe i wciągające. W przypadku tej książki nie potrafię się
do niczego przyczepić. Jestem nią w pełni usatysfakcjonowana.
Jedyne
czego żałuję, to to, że poznałam tę serię od ostatniej części.
Na szczęście poszczególne książki można
czytać w dowolnej kolejności, więc nie pozostaje mi nic innego,
jak rozejrzeć się za dwoma pierwszymi tomami i zabrać się za ich
czytanie.
Serdecznie
polecam, bo to prawdziwa perełka!
Moja
ocena: 9/10
Za
możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu BOSZ.
Krzysztof Potaczała, Bieszczady w PRL-u 3, BOSZ, 2015,
ISBN:
978-83-7576-248-8,
Str.
128Książka bierze udział w wyzwaniach: "Polacy nie gęsi", "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu" (1,5 cm, razem 104,4 cm).
Ale fajnie! Jak tylko skończę książkę, którą właśnie czytam, biorę się za e, o której piszesz. Cieszę się, że Tobie tak bardzo się spodobała i mam nadzieję, że ze mną będzie tak samo.
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę i czekam na recenzję. :)
UsuńJa zazwyczaj nie czytuję takich książek, choć jak widzę jej wnętrze prezentuje się ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńCzasami warto trochę zmienić przyzwyczajenia. :)
UsuńTak bardzo chciałabym pojechać kiedyś w Bieszczady! :))
OdpowiedzUsuńW końcu nam się to uda. :)
UsuńMam wrażenie, że pomimo braku wygód podróże w PRL też miały swój urok. Z tego, co piszesz, wydaje mi się, że książka jest bardzo klimatyczna i zawiera dużo fascynujących informacji o Bieszczadach:)
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że PRL miał swoje zalety. :) A książkę gorąco polecam, bo jest ciekawa i bardzo klimatyczna.
UsuńJakoś nie specjalnie interesują mnie książki o PRL-u, więc raczej odpuszczę sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńRozumiem, ale jakbyś zmieniła zdanie, to polecam. :)
UsuńPolecę mojemu przyszłemu teściowi. Na pewno zainteresuje go ta książka.
OdpowiedzUsuńNa pewno. :)
UsuńWspaniała recenzja! Delektowałam się każdym słowem. Bieszczady... W moim odczuciu miejsce tajemnicze, niezwykłe. Nie umiem powiedzieć dlaczego. Może ta książka chociaż po części odpowie mi na to pytanie. Bardzo mnie do niej zachęciłaś.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, by Twoje wzdychanie nabrało realnych kształtów :)
Dziękuję. :) Bardzo się cieszę, że moja recenzja Ci się spodobała i obudziła apetyt na tę lekturę. Na pewno się nie zawiedziesz. Chyba gdzieś mi się obiło o uszy, że kochasz góry... Też uwielbiam góry, chociaż ostatnio jest to miłość na odległość. Gdy Aurelka trochę podrośnie, to z pewnością nadrobimy. :)
UsuńJestem bardzo ciekawa tej książki i na pewno rozejrzę się za pierwszym tomem. A zdjęcia z pewnością będą miłym dla oka dodatkiem :D
OdpowiedzUsuńJa też już się rozglądam za pierwszym tomem. :)
UsuńCoś dla mojej siostry :)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam!
UsuńBardzo ciekawy pomysł! A i wydawnictwo dobre - bardzo lubię tę ich serię o słowiańskiej mitologii, duchach itp. :) Widać, że dopracowują wszystko dokładnie :).
OdpowiedzUsuńCzytałam też "Księgę smoków polskich" Wydawnictwa BOSZ i również polecam. Obie są bardzo ciekawe i faktycznie dopracowane.
Usuń