Urszula Ziętek „Łowca smaku”
Niedawno informowałam Was, że Korci mnie czytanie... patronuje książce „Łowca smaku”. Po tamtym poście moja przyjaciółka zapytała mnie, czy jako osoba niejedząca mięsa nie mam oporów, żeby promować książkę z ramenem na okładce... Cóż, nie jest ze mną jeszcze tak źle, ale przyznaję bez bicia, że podczas przeglądania Facebooka czy Instagrama raczej nie lajkuję zdjęć z daniami mięsnymi... Niespecjalnie mnie one interesują. Jednak ten post nie jest o moich wyborach żywieniowych, ale o książce Urszuli Ziętek „Łowca smaku”. Czy powieść okazała się smakowitym kąskiem?
Garik Nadej jest dziennikarzem kulinarnym. Nadmiar alkoholu i zuchwałość sprawiły, że dzisiejszy wieczór przyjdzie mu spędzić w restauracji „Król kuchni”. Tomasz Opocki, kolega z branży, przysłuchując się przechwałkom Garika, jaki to on ma wspaniały smak i jak bezbłędnie potrafi odgadywać składniki każdego dania, rzucił mu wyzwanie. Garik ma wymienić wszystkie składniki trzech przygotowanych specjalnie dla niego dań. Szef kuchni bardzo się postarał, by nie było Garikowi łatwo, a Tomasz Opocki zrobił z tego wydarzenia przedstawienie. Restauracja aż roi się od dziennikarzy, którzy czekają na czyjąś porażkę, jest im bez różnicy czyją, czy Garika, czy jednak Tomasza.
Dania są skomplikowane i nieoczywiste. Do tego przekąska jest tak ostra, że z założenia ma chyba wypalić Garikowi kubki smakowe... Mimo to dziennikarz radzi sobie wyśmienicie, czym wzbudza podziw publiczności i kucharza. Zanim na stole pojawia się ostatnie danie, Tomasza ponoszą emocje i atakuje Garika, dochodzi do rękoczynów, po czym mężczyzna opuszcza salę. Po chwili Garik rusza jego śladem, jednak nie udaje mu się go odnaleźć. Spędza dłuższą chwilę w toalecie, w końcu musi doprowadzić się do porządku po konfrontacji z Tomaszem. Mimo nieprzyjemności goście w restauracji bawią się dobrze. Właściciel zaprasza ich do swojego gabinetu na degustację prawdziwego absyntu, jednak nie jest dane im go spróbować. Natrafiają tam na trupa. Tomasz został zamordowany i to Garik jest pierwszym podejrzanym...
W książce „Łowca smaku” zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Nic dziwnego, bo ja uwielbiam kryminały z wątkiem kulinarnym i odrobiną dobrego humoru. Tak właśnie w skrócie można opisać tę powieść. Czyta się ją bardzo przyjemnie i szybko, całość napisana jest w bardzo lekkim stylu. Nie można też narzekać na nudę, bo nasz główny bohater pakuje się co chwilę w nowe kłopoty. Próbując oczyścić się z winy, wpada w coraz większe tarapaty i pogrąża się w oczach policji. Garik jest bardzo sympatyczną postacią ze sporym pechem. Na szczęście dla równowagi ma ogromne wsparcie w redakcyjnej koleżance, Sylwii. To ona wpada na szalony pomysł, by znaleźć mordercę Tomasza, to ona przyciąga niemal wszystkie męskie spojrzenia, pozostając na nie zupełnie nieczułą. Do tego gotuje wyśmienicie i potrafi improwizować w trudnych sytuacjach. Razem tworzą super team.
Oprócz wątku kryminalnego znajdziecie tu też sporo ciekawostek kulinarnych. Być może pocieknie Wam ślinka podczas czytania niektórych fragmentów... Jest na to duża szansa. Urszula Ziętek udowadnia, że zbrodnia i dobra kuchnia tworzą świetne połączenie literackie.
Gorąco polecam Wam „Łowcę smaku”. To lektura idealna na letni wyjazd wakacyjny. Świetnie sprawdzi się w górach, czy nad morzem, w mieście, czy też na wsi. Gwarantuje relaks w dobrym towarzystwie, przy tym nie wymaga ogromnego skupienia i ciągłej uwagi. Jest duża szansa, że gdy zaczniecie czytać, to już się od tej powieści nie oderwiecie, dopóki nie doczytacie jej do ostatniej strony. Koniecznie wrzućcie tę powieść do walizki!
Mam nadzieję, że Was zaciekawiłam? Niebawem ruszy konkurs, w którym będzie do zgarnięcia ta książka. Jesteście chętni? Szczegóły wkrótce.
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Manufaktura Słów.
Urszula Ziętek, Łowca smaku, Manufaktura Słów, 2019,
ISBN: 978-83-66115-18-7,
Str. 248.
Kiedy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, byłam pewna, że to książka kulinarna. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy okazało się zupełnie inaczej. 😊
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi. Okładka i tytuł są mylące. :)
UsuńNiebawem i ja napiszę o tej książce.
OdpowiedzUsuńSuper. Czekam z niecierpliwością. :)
UsuńTytuł z okładką również i mnie zmylił :)
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że to dosyć powszechny problem. :)
UsuńNa pierwszy rzut oka stwierdziłam, że to tylko książka kucharska :P
OdpowiedzUsuńNie Ty jedna. :)
UsuńMam smaka na tę książkę, więc wyglądam konkursu.
OdpowiedzUsuńKonkurs już jest, zapraszam na profil facebookowy. :)
UsuńJa też czekam na konkurs :)
OdpowiedzUsuńJuż jest. Zapraszam na profil Facebookowy. :)
UsuńPewnie, że zaciekawiłaś. :) Nie wiedziałam, że masz takie zdanie na temat mięsa. Co do patronatu, w sumie zdrowo do tego podeszłaś
OdpowiedzUsuńLubię książki i filmy o gotowaniu. Trudno oczekiwać, że będą w nich wyłącznie dania bez mięsa i muszę się z tym pogodzić. :)
UsuńRaczej po nią nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Szkoda, bo jest warta uwagi. :)
UsuńZ początku myślałam, że to książka z przepisami. Niezła zmyłka autora.
OdpowiedzUsuńPozeramyebooki.blogspot.com
Nie Ty jedna dałaś się zmylić. :)
UsuńCiekawa fabuła, więc zapowiada się smakowity kąsek :)
OdpowiedzUsuńBardzo! Polecam. :)
UsuńTen typ raczej nie dla mnie💞
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo pozycja warta uwagi. :)
UsuńWiesz, co jest piękne? Jak sobie wejdę na znany mi od lat blog i widzę, jak się pięknie rozwinął/rozwija, ile sukcesów odnosi autorka (patronat), to aż się uśmiecham w środku nocy przed monitorem :)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o te opory z początku wpisu: może w przypadku książki kucharskiej byłyby one bardziej uzasadnione ;)
Uściski!
Bardzo się cieszę, że Ciebie tu widzę. :) Dziękuję za miłe słowa. Trzeba przyznać, że idę do przodu, ale w tempie żółwia. :) Kocham moje blogowanie, ale jednak sporo spraw jest ważniejszych i na moją przyjemność zostaje niewiele czasu... Widać to chociażby po tym, z jakim poślizgiem odpisuję. :) Cóż, przed emeryturą chyba lepiej nie będzie. Zapraszam częściej! I gorąco pozdrawiam!
UsuńTak samo pomyślałam, że to książka kulinarna. :)
OdpowiedzUsuńtzanetat.blogspot.com
Pozory mylą. :)
UsuńJuż chciałam sobie odpuścić czytane recenzji, bo pomyślałam, że to książka kucharska :P a tu proszę coś co mogłoby być nawet dobrą komedią, a przynajmniej tak brzmi.
OdpowiedzUsuńW sumie komentarz Twojej koleżanki też pod komedie podchodzi :P
Zgadza się. Dobry humor zawsze w cenie. :) Polecam i zapraszam do udziału w konkursie na Facebooku!
UsuńKoncepcja wydaje się ciekawa. Sprawdzę :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
UsuńMoże być fajna, już się cieszę na konkurs :)
OdpowiedzUsuńMusisz się pospieszyć, bo zostało niewiele czasu. :)
UsuńWygląda jak książka kucharska.
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że niemal wszyscy są co do tego zgodni. ;)
Usuńo byłam pewna, że to ksiażka kucharska :D
OdpowiedzUsuńNie Ty jedna. :)
UsuńI pomyśleć jak książka potrafi zaskoczyć
OdpowiedzUsuńOj, potrafi. :)
Usuńcoś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie!
Usuń