Geir Tangen „Maestro”
Geir Tangen jest bardzo popularnym norweskim blogerem, który recenzuje kryminały. Pracuje jako nauczyciel, ale od dawna marzył o zostaniu pisarzem. „Maestro” to jego literacki debiut, który wydał samodzielnie. Szybko powieścią zainteresowały się największe wydawnictwa w kraju i za granicą. Powieść dotarła też do Polski.
Viljar Gudmundsson jest dziennikarzem, jednak kilka lat temu zupełnie stracił serce do zawodu. Z trudem utrzymuje stanowisko w redakcji, nieustannie toczy walki z naczelnym i nie przykłada się do pisania. Jego kariera skończyła się wraz z ujawnieniem sensacyjnych informacji na temat ministra transportu - Hermana Eliassensa... Co się wtedy wydarzyło?
Viljar otrzymuje maila z zapowiedzią morderstwa, które ma być jednocześnie wymierzeniem kary. Ofiarą ma być kobieta, która dopuściła się oszustw i nadużyć w pracy. Nie wie, co ma zrobić z tą wiadomością, czy potraktować ją poważnie, czy jakoś zareagować, czy może usunąć maila. Kusząca wydaje się ostatnia opcja, ale po naradzie z koleżanką z pracy jednak tego nie robi. Przesyła kopię wiadomości znajomej policjantce i uważa sprawę zamkniętą. Szybko okazuje się, że mail nie był dowcipem, a faktycznie zapowiedzią morderstwa...
Geir Tangen maluje bardzo makabryczny obraz, przytłacza ilością morderstw i ogromnym tempem akcji. Dzieje się tu dużo, zanim czytelnik i prowadzący śledztwo zdążą się oswoić z jednym trupem, pojawia się kolejny. Morderca stwarza wrażenie nieuważnego, ale każdy element zbrodni ma dopracowany. Bawi się z policją i Viljarem w kotka i myszkę.
Lektura okazała się fascynująca i wciągająca, i jeżeli czytanie o makabrycznych zbrodniach można uznać za przyjemne, to właśnie tak było w tym przypadku. Nie było czasu na nudę czy wytchnienie. Porwała mnie historia, zaangażowałam się w poszukiwanie mordercy. Autor myli tropy, miesza czytelnikowi w głowie i wielokrotnie zaskakuje. Jest to naprawdę świetny debiut, chociaż można się też do kilku rzeczy przyczepić. Przede wszystkim miałam wrażenie, że Tangen trochę przesadził z ilością zbrodni i postaci, i chociaż bardzo lubię szybkie tempo, to jakoś trudno jest mi sobie wyobrazić, że morderca mógłby tak szybko przechodzić od jednego morderstwa do drugiego. Trochę ucierpiał na tym klimat powieści i napięcie, którego chwilami brakuje.
Polubiłam głównych bohaterów, mimo iż daleko im do ideału. Zarówno dziennikarz jak i prowadząca śledztwo Lotte Skeisvoll wydali mi się prawdziwi, pełni rys, popełniający błędy, za które niekiedy przychodzi im sporo zapłacić. Lotte posługuje się dosyć oryginalnymi metodami pracy, ma swoje dziwactwa, zahamowania i obawy.
Bardzo lubię, gdy fabuła powieści toczy się dwutorowo. Tak też jest i w tym przypadku. Naprzemiennie poznajemy wydarzenia współczesne i te sprzed czterech lat, przy czym te drugie obrazy są dosyć mgliste, dopiero z czasem z mgły wyłania się klarowna wizja.
„Maestro” to świetny debiut, który wciąga i daje nadzieję na więcej. Autor postawił sobie wysoko poprzeczkę i mam nadzieję, że kolejne powieści potwierdzą jego talent, pozwolą mu rozwinąć skrzydła i warsztat pisarski. Pomysł na fabułę bardzo mi się spodobał i jestem niezmiernie ciekawa dalszego ciągu.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat.
Geir Tangen, Maestro, Publicat, 2017,
ISBN: 978-83271-5584-9,
Str. 320.Recenzja bierze udział w wyzwaniach: "Czytamy nowości", "Kryminalnym wyzwaniu" oraz "Na tropie".
Czytanie o makabrycznych zbrodniach może być wciągające )
OdpowiedzUsuńBez wątpienia. :)
UsuńJestem pewna, że ją przeczytam. Uwielbiam tego typu literaturę, a skandynawska na pewno mnie nie zawiedzie.
OdpowiedzUsuńTeż jestem fanką literatury skandynawskiej. :)
UsuńZaciekawiła mnie ta książka. Rozejrzę się za nią :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Twoich wrażeń. :)
UsuńMnie też się podobała ta powieść, chociaż miałam wrażenie, że główny bohater ma zbyt dużego farta☺
OdpowiedzUsuńTeż mi taka myśl przemknęła przez głowę, ale w życiu różnie bywa. :) Niektórym fortuna sprzyja.
UsuńMam ochotę na jakiś dobry kryminał. Nie czytam wiele literatury sensacyjnej, ale ta powieść wydaje się być warta przeczytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Avenity z bloga "Myśli zapisane"
Tak, warto ją przeczytać. :)
UsuńCieszę się, że to taki dobry debiut. Trzeba zatem się za nim rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńKoniecznie. :)
UsuńZaintrygowała mnie już sama fabuła, a potem Twoje wrażenia postawiły kropkę nad i.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. :)
UsuńSwego czasu czytałam bardzo dużo kryminałow, gdyż chyba podświadomie je uwielbiam. Być może dobrym powrotem do tego gatunku byłaby debiutancka książka autora, który przeciez nza się na fachu, bo jak napisałaś recenzuje kryminały. Dam mu szanse.
OdpowiedzUsuńDaj szansę. Myślę, że może Ci się spodobać.
UsuńUdany debiut i to w dodatku kryminał? jestem na tak, muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńBardzo obiecujący debiut. :) Polecam!
UsuńLiteratura skandynawska zawsze mnie porywała, szczególnie kryminały.
OdpowiedzUsuńTo zupełnie tak jak w moim przypadku. :)
Usuń