Ira Levin „Dziecko Rosemary”
Mam nadzieję, że jesteście przygotowani do Świąt? Może podobnie jak ja, nie macie umytych wszystkich okien, a Wasze dzieci są zdecydowanie szybsze w bałaganieniu niż Wy w sprzątaniu? Ale najważniejsze, że jest dobry humor i chęć na spędzenie miło czasu. U mnie do idealnego porządku jest daleko, ale jajeczka mamy pomalowane, wegański pasztet, mazurki i sernik upieczone, więc nie ma co narzekać.
Przy okazji życzę Wam na te Święta przede wszystkim zdrowia, dobrego samopoczucia, odpoczynku i miłych spotkań (Mam nadzieję, że nie wylądowaliście właśnie teraz na kwarantannie...). Radości z małych rzeczy, kilku chwil relaksu z dobrą książką i dużo uśmiechu!
Zaczęłam od życzeń, ale przychodzę do Was też z krótką recenzją wczoraj przeczytanej książki. Wrażenia z lektury są jeszcze świeże i żywe. A powieść, o której chcę Wam opowiedzieć, to „Dziecko Rosemary” Iry Levina. Cóż, może to nie jest historia zbyt świąteczna, ale z pewnością warta uwagi. To klasyka grozy, o której słyszeli chyba wszyscy. Czy warto sięgnąć po ten tytuł? Czy może lepiej obejrzeć tylko ekranizację?
Nowy Jork. Lata sześćdziesiąte dwudziestego wieku. Rosemary i Guy Woodhouse'owie dostają ofertę zamieszkania w Bramford, starej i klimatycznej kamiennicy. Niestety właśnie podpisali umowę na wynajem w bezbarwnym, nowoczesnym budynku przy Pierwszej Alei. Mimo to decydują się obejrzeć mieszkanie w wymarzonej lokalizacji. Oba lokale mają wady i zalety, jednak to ten w starej kamienicy oczarowuje młode małżeństwo. Na szczęście z wynajmu drugiego mieszkania udaje im się wycofać, ale radość z tego wydarzenia psuje im trochę ich przyjaciel Hutch, który za wszelką cenę chce ich odwieść od tej decyzji. Uważa, że Bramford to strefa zagrożenia, że dzieje się tam zdecydowanie zbyt dużo złych rzeczy, samobójstw, zabójstw i innych okropieństw. Mówi, że to miejsce przyciąga zło... Młodzi wprowadzają się do kamienicy, mimo iż opowieści przyjaciela zasiały w umyśle Rosemary ziarno niepewności, a to niebawem zaczyna kiełkować. Gdy Terry, młoda, sympatyczna i patrząca z optymizmem w przyszłość dziewczyna, popełnia samobójstwo, opowieść Hutcha odżywa. Terry i Rosemary znały się krótko, ale zdążyły się polubić.
„Dziecko Rosemary” to klimatyczna opowieść. Mamy tu nastrój grozy, ale jest on budowany bardzo powoli, mamy drobne sygnały, które mogą świadczyć o tym, że dzieje się coś niepokojącego, ale mogą być tylko zbiorem dziwnych zbiegów okoliczności. Z czasem jednak te sygnały nabierają na sile i trudno już wierzyć, że mogą być one dziełem przypadku. Fabuła powieści bardzo mnie wciągnęła, czytało mi się ją bardzo dobrze i szybko. Pojawiły się wypieki na twarzy, mały mętlik w głowie, wiele pytań i wątpliwości.
Galeria postaci jest dosyć bogata i różnorodna. Levinowi udało się stworzyć świetne, dopracowane i niejednoznaczne portrety psychologiczne, Guy jest wschodzącą gwiazdą aktorstwa, pnie się po szczeblach kariery i z dużym zaangażowaniem walczy o kolejne ważne dla niego role. Rosemary jak przystało na przykładną żonę, zajmuje się domem i marzy o potomstwie. Guy póki co jest temu przeciwny, ale kobieta ma nadzieję, że mimo to jakoś uda jej się osiągnąć swój cel... Oczywiście to nie koniec fascynujących bohaterów, wielu z nich jest bardzo tajemniczych. Ewidentnie coś ukrywają przed otoczeniem, ale co to jest?
Oprócz fascynującej zawartości mamy tu też ładną oprawę graficzną, piękną okładkę, ciekawe ilustracje w środku. Po raz kolejny wydawnictwo Vesper stanęło na wysokości zadania i bardzo się cieszę, że mogę postawić tę powieść na półce.
„Dziecko Rosemary” to pozycja obowiązkowa dla fanów literatury grozy, to powieść bardzo dobrze napisana, taka, którą się chłonie, daje się wessać w opisaną tu rzeczywistość. Niepokój narasta bardzo powoli, z sielskiej idylli stopniowo przechodzimy do coraz bardziej niepokojących wydarzeń. Jestem pod ogromnym wrażeniem! Bez względu na to, że widzieliście ekranizację, czy też nie, koniecznie przeczytajcie „Dziecko Rosemary”.
Moja ocena: 9/10
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.
Ira Levin, Dziecko Rosemary, Vesper, 2021,
ISBN: 97883-7731-372-5,
Str. 308.
Oglądałem film - bodajże w 1996 roku, późną nocą, w telewizji kablowej, chyba na ówczesnym Polsacie. Tak więc będę mieć książkę na uwadze :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJestem w szoku, że tak dobrze to pamiętasz. :) Książkę polecam!
UsuńSamego tytułu nie znam, ale będę miała go na uwadze :) Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńSuper! Mam nadzieję, że trafi w Twoje ręce. :)
UsuńCzytałam tę książkę w starym wydaniu. Jest klimatyczna!
OdpowiedzUsuńDokładnie! :)
UsuńDziecko Rosemary na pewno będę czytała. 😊
OdpowiedzUsuńCieszę się. Czekam na Twoje wrażenia. :)
UsuńNie mój gatunek ale recenzja fajna ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńOstatnio oglądałam po raz pierwszy "Dziecko Rosemary" i szczerze mówiąc, byłam filmem zachwycona. Chętnie więc sięgnę po książkę, zwłaszcza tak przepieknie wydaną. :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś.
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńDopóki wydawnictwo Vesper nie wydało tej książki, nie miałam pojęcia o jej istnieniu. Nawet filmu nie widziałam.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ja słyszałam o niej, ale dopóki Vesper jej nie wydało, nie miałam na nią ochoty. :)
UsuńZnam film. Swietny
OdpowiedzUsuńKsiążka też jest świetna. :)
UsuńKsiążkę mam już od jakiegoś czasu na uwadze ale to wydanie to chętnie bym chciała mieć na własnej półce <3 Piękne jest
OdpowiedzUsuńTak, warto mieć to wydanie w swojej biblioteczce. :)
UsuńUwielbiam grozę, muszę ją przeczytać ❤
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
Usuń:)
OdpowiedzUsuń