Oscar Wilde „Portret Doriana Graya”
„Portret Doriana Graya” to książka, która od dawna miałam w planach. Cenię sobie klasykę literatury, chociaż przyznaję, że znacznie częściej i chętniej sięgam po współczesne powieści. Może dlatego, że łatwiej się je czyta, że zazwyczaj pisane są bardziej przystępnym językiem, że nie wymagają zbyt wiele wysiłku od czytelnika, chociaż oczywiście i tu zdarzają się wyjątki. Jaki okazał się „Portret Doriana Graya”?
Lord Henryk Wotton odwiedza swego przyjaciela, malarza Bazylego Hallwarda i podziwia jego najnowsze dzieło. Jest zachwycające, mimo iż nie zostało jeszcze ukończone. Henryk bardzo chce poznać młodego człowieka, który pozuje do tego obrazu. Nie chodzi tylko o wygląd młodzieńca, który bez wątpienia musi być piękny, ale o to, jaki ma on wpływ na artystę. Bazyli bez wątpienia jest oczarowany swoim modelem, twierdzi, że ten go inspiruje i że jest szlachetnym młodzieńcem. Okazuje się, że Dorian Gray, bo o nim mowa, jest akurat w pracowni. Lord Henryk nie zamierza przepuścić okazji, by poznać tego mężczyznę. Bazyli ma obawy, że Henryk może mieć zły wpływ na jego przyjaciela. Czy słusznie?
Między nowo poznanymi mężczyznami nawiązuje się ciekawa dyskusja. Podczas gdy Bazyli kończy swoje dzieło, Henryk prowadzi ożywioną dyskusję z Dorianem. Ten wieczór staje się początkiem interesującej znajomości…
Już na pierwszych stronach książki rzuca się w oczy niecodzienna relacja między mężczyznami. Fakt, że Bazyli jest pod takim wpływem Doriana, nie może ujść uwadze czytelnika. Autor wielokrotnie sygnalizuje nam, że chodzi o homoseksualizm, jednak nie robi tego wprost. Jak możemy przeczytać w posłowiu Tomasza Kaliściaka, pierwsza wersja tej powieści była bardziej bezpośrednia, przez co spotkała się z dużą krytyką. Z czasem została zredagowana, ale na jej akceptację trzeba było jeszcze trochę poczekać. Niestety autor nie dożył tych czasów. Pisanie o homoseksualizmie pod koniec dziewiętnastego wieku wymagało nie lada odwagi. Jeśli teraz odmienna orientacja seksualna nie jest przez wszystkich akceptowana, tak wtedy była ona dla społeczeństwa przerażająca.
Dorian Gray nie wzbudził mojej sympatii, może współczucie, ale najbardziej irytował. Jego życie, jak pewnie sporej części arystokracji, polegało na bywaniu na obiadach, w teatrach czy operach. Dorian nie skalał się żadną pracą, miał pozycję i pieniądze, do tego urodę, której wielu mogłoby mu zazdrościć, a jednak nie można powiedzieć, że był szczęśliwy. Gdy Bazyli namalował jego obraz, mężczyzna był zachwycony tym arcydziełem, ale jednocześnie obraz wzbudził jego zazdrość – w końcu on będzie się zmieniał z wiekiem, starzał, a obraz pozostanie zawsze taki jak w dniu namalowania. Henryk podarował Dorianowi pewną książkę, która zmieniła całe jego życie, niestety nie na lepsze. Odkrył swoją tożsamość, zatracił się zaspakajaniu własnych pragnień, dążeniu do szczęścia, które jednak udawało mu się osiągnąć tylko na chwilę, a na dłuższą metę pozostawał tylko niedosyt. Charakter naszego bohatera ewoluuje, szybko znika grzeczny chłopiec, a jego miejsce zajmuje ktoś zupełnie inny.
Trudno przejść obojętnie obok tej pozycji. Książka ta wzbudza różne emocje, skłania do refleksji. Niestety moim zdaniem jest nierówna, są fragmenty, które czyta się z dużym zainteresowaniem, ale są też i takie, które nużą, tak przynajmniej było w moim wypadku. Może to efekt korekt, które miały złagodzić wydźwięk tej lektury, a może jest to wynik przeładowania powieści filozoficznymi przemyśleniami, dialogami zbyt wydumanymi, żeby mogły być prawdziwe, przynajmniej dla współczesnego czytelnika. Powieść ta to skomplikowane studium psychologiczne, lektura wymaga skupienia i sporej uwagi, jednak uważam, że warto poświęcić na nią trochę czasu.
Jak to zwykle bywa w przypadku pozycji Wydawnictwa Vesper nie mogę nie wspomnieć o wydaniu powieści. Po raz kolejny w ręce czytelników Wydawca oddał piękną książkę, w twardej oprawie, pełną ozdobników i ciekawych ilustracji. To kolejna perełka, którą warto mieć na półce.
„Portret Doriana Graya” to bez wątpienia lektura warta przeczytania, chociaż nie jest ani lekka, ani łatwa. Zachęcam do poznania głównego bohatera tej opowieści, człowieka fatalnego. Warto też spojrzeć na homoseksualizm oczami dziewiętnastowiecznego społeczeństwa, spróbować zrozumieć, jak w tamtych czasach trudno było żyć z odmienną orientacją seksualną, ale też przyjrzeć się życiu ówczesnej arystokracji. „Portret Doriana Graya” to powieść, której z pewnością długo nie zapomnę.
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.
Oscar Wilde, Portret Doriana Graya, Wydawnictwo Vesper, 2018,
ISBN: 978-83-7731-311-4,
Od dawna przymierzam się do przeczytania tej książki, ale jakoś do tej pory mi się nie udało. 😊
OdpowiedzUsuńU mnie też trwało to bardzo długo... :)
UsuńCzytałam tę książkę kilkanaście lat temu i pamiętam, że faktycznie książka momentami mnie nudziła. Może jeszcze kiedyś odświeżę sobie tę lekturę.
OdpowiedzUsuńCzyli nie jestem odosobniona w moich odczuciach - dobrze wiedzieć. :)
UsuńTo prawda, że książka wzbudza wiele emocji. Nie da się ich uniknąć przy tej lekturze.
OdpowiedzUsuńOj, nie da się. :)
UsuńMasz rację, pisanie o homoseksualizmie pod koniec dziewiętnastego wieku wymagało wielkiej odwagi. Słyszałam, że Oskar Wilde trafił nawet do więzienia i stracił majątek, a także dobre imię. Chciałabym kiedyś przeczytać biografię tego autora, no i oczywiście jego najsławniejszą powieść też. :)
OdpowiedzUsuńW posłowiu tego wydania znajdziesz sporo ciekawych informacji na temat autora. To prawda, co o nim piszesz. Zachęcam do sięgnięcia po tę publikację.
UsuńMuszę też zacząć czytać klasyki, bo zazwyczaj wybieram współczesne. Książkę Wilde mam w planach od dawna!
OdpowiedzUsuńJa też częściej sięgam po literaturę współczesną - łatwiej mi się ją czyta. Klasykę lubię od czasu do czasu. :)
Usuń