Wanda Majer-Pietraszak „Srebrny widelec”
Już wielokrotnie Wam pisałam o moim małym bziku, czyli słabości do powieści nawiązujących do kulinariów, opisujących potrawy, sposób ich przygotowania i radość z jedzenia. Kocham czytać takie książki, ale fascynują mnie też filmy o tej tematyce. Mój mąż jest już znużony moimi monotonnymi odpowiedziami na pytanie „Jaki film obejrzymy?”. Niezmiennie odpowiadam, że o gotowaniu i niestety coraz trudniej jest nam znaleźć coś, czego jeszcze nie widzieliśmy. Jednak dzisiaj nie będę Wam opowiadała o kinowych produkcjach, ale o właśnie przeczytanej książce. Wystarczył jeden rzut oka na tytuł „Srebrny widelec”, żeby obudzić moją ciekawość. Wiedziałam, że to coś dla mnie i że muszę to przeczytać. Jednak czy powieść Wandy Majer-Pietraszak spełniła moje oczekiwania?
„Srebrny widelec” to miejsce, gdzie można zjeść smaczny domowy obiad. Codziennie od poniedziałku do piątku od trzynastej do szesnastej zaglądają tu stali bywalcy, by skosztować tego, co dzisiaj serwuje kuchnia. Zjawiają się tu też gospodynie domowe, by zabrać zapakowane posiłki do domu i nakarmić nimi rodzinę. Może nawet przypisują sobie zasługi, że obiad jest smaczny i odpowiednio doprawiony... Właścicielką lokalu jest Antonina. Po wojnie jej rodzina przyjechała tu ze Wschodu, jako rekompensatę za utracony majątek dostali ten właśnie budynek. Wcześniej jej ciotka Amelia prowadziła tu restaurację, Antonina jej pomagała, chociaż marzyła o karierze aktorskiej. Wkładała dużo wysiłku w występy na scenie, jednak gdy nie odnowiono z nią kontraktu, „uznała, że jej miłość do teatru z przyczyn niezależnych została nieodwzajemniona, a więc trzeba zakasać rękawy robić to, co nawet sprawiało jej jakąś satysfakcję, a pozwalało żyć...”. Gotować obiady i wkładać w to całe serce.
Przez „Srebrny widelec” przewija się wiele ciekawych postaci. Jest oczywiście Antonina, świetna kucharka, ale przede wszystkim mądra kobieta, służąca pomocą i dobrą radą, chociaż w przeszłości sama nie zawsze postępowała rozsądnie. Samotna, bez rodziny, a jednak otoczona mnóstwem życzliwych jej osób. Laura jest jej koleżanką z teatru, kolejną niespełnioną aktorką, która musiała zająć się prozaicznymi czynnościami. Szkoda, że jej talent tak się marnuje, że nie może czarować widzów swoimi genialnymi rolami. Ma za sobą miłosne rozczarowanie, niedawno straciła matkę i ukochaną pracę w teatrze. Czara goryczy się przelała i Laura targnęła się na swoje życie. Na szczęście udało się ją odratować...
Są też stali bywalcy lokalu, w tym również byli i aktualni aktorzy podupadającego teatru. Jest Wiktor, profesor matematyki, który porzucił pracę i zarabia na życie grą na harmonijce w pociągach. Jest wielu innych stałych gości, ale zdarzają się i tacy przypadkowi, którzy przyjdą raz i nie wrócą.
Tłem opisanych w książce wydarzeń jest rzeczywistość PRL-u, w której mimo bylejakości jakoś daje się żyć. Chociaż w sklepach brakuje niektórych produktów, to nasze bohaterki dzielnie sobie radzą i zabierają swoich klientów w kulinarną podróż dookoła świata.
Lektura „Srebrnego widelca” okazała się prawdziwą przyjemnością, pozwoliła zanurzyć się w fascynującej rzeczywistości, takiej prawdziwej, pełnej serdeczności, ale też nie pozbawionej cierni. Książkę przeczytałam szybko, pochłonęła mnie ona bez reszty, chociaż nie jest to sensacyjna opowieść. Akcja nie mknie tu w zawrotnym tempie. Ona się toczy, zupełnie jak ludzkie życie.
Poznajemy historię, obserwujemy naszych bohaterów, a przy okazji dostajemy spory materiał do przemyśleń. Autorka podjęła wiele trudnych tematów, pochyliła się nad samotnością, strachem przed odrzuceniem, przyjaźnią, miłością, życiowymi wyborami, alkoholizmem i tym, jak cierpią osoby z otoczenia alkoholika. Pokazała, jak trudno poradzić sobie samemu w trudnej sytuacji, gdy nieszczęścia padają na człowieka niemal z każdej strony, jak łatwo się załamać, poddać, nie chcieć już żyć. Oczywiście w powieści przeczytacie też o pysznych potrawach, o ich przygotowywaniu i spożywaniu, o dzieleniu się posiłkiem i o smaku.
Książka z pewnością zasługuje na uwagę i to nie tylko takiego maniaka kulinarnego jak ja. Polecam ją wszystkim tym, którzy lubią życiowe historie, w których przeplatają się blaski i cienie, w których ludzie popełniają błędy, szukają szczęścia i potrafią je dostrzec. Spędziłam czas w doborowym towarzystwie i Wam życzę tego samego. Oczywiście może się zdarzyć, że pocieknie Wam ślinka w trakcie czytania, więc najlepiej, jeśli będziecie mieli pod ręką małe co nieco, tak na wszelki wypadek.
Na koniec muszę Was zapytać, czy też macie jakiegoś książkowego bzika? Jakaś tematyka szczególnie Was interesuje?
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Warszawskiemu Wydawnictwu Literackiemu MUZA SA.
Wanda Majer-Pietraszak, Srebrny widelec, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, 2017,
ISBN: 978-83-287-0717-7,
Str. 320.
Życiowa historia, wątek kulinarny to niezłe połączenie :)
OdpowiedzUsuńMoje ulubione. :)
UsuńJestem bardzo ciekawa, jak autorce udało się uchwycić ten klimat PRL-u.
OdpowiedzUsuńTo koniecznie przeczytaj!
UsuńKiedyś czytałam książkę z motywem kulinarnym i była to typowa obyczajówka. Jednak do tej pozycji zachęca mnie coś innego. Mianowicie rzeczywistość PRl-u i opis problemów z jakimi ludzie musieli się wtedy mierzyć.
OdpowiedzUsuńKażdy powód jest dobry, by poznać tę książkę. Mnie tematyka PRL-u też interesuje, wiec z ciekawością sięgam po tego typu pozycje.
UsuńNie mam żadnego książkowego bzika. Szczerze podziwiam męża ;) że z taką cierpliwością ogląda motyw kulinaria ;)
OdpowiedzUsuńMąż jest łasuchem, więc też lubi takie filmy. :) Zwykle po nich zagląda do lodówki.
UsuńChętnie zajrzę do tego klimatycznego, pełnego aromatów miejsca :)
OdpowiedzUsuńZapraszam! Pamiętaj o napełnieniu lodówki. :)
UsuńA już myślałam, że to ksiązka kucharska :D Ja mam bzika chyba na punkcie podróżniczych książek :)
OdpowiedzUsuńPodróżnicze też lubię, ale wątek kulinarny zdecydowanie wygrywa. :)
UsuńZwykle czytam fantastykę lub kryminały, ale ta książka również zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńCzasami warto zrobić wyjątek. :) Często potem okazuje się, że lubimy inne rzeczy niż nam się wydawało.
Usuń