Annie Darling „Mała księgarnia samotnych serc”
Większość moli książkowych marzy o własnej księgarni, o obcowaniu na co dzień z literaturą i dzieleniu się swoją pasją z innymi. Cały dzień wśród książek, wśród tego wspaniałego zapachu... Łatwo się rozmarzyć. Nic więc dziwnego, że książki o książkach, księgarniach i pisaniu są smacznym kąskiem dla amatorów literatury. Nie mogłam nie skusić się na lekturę „Małej księgarni samotnych serc” Annie Darling, bo tytuł zapowiadał opowieść w ulubionym klimacie. Co z tego wyszło?
Posy Morland boi się o własną przyszłość. Umarła jej pracodawczyni, właścicielka księgarni Bloomsbury, osoba, która bardzo pomogła Posy i jej bratu. Po śmierci ich rodziców dała im duże wsparcie i dach nad głową. Teraz gdy zabrakło Lavinii Thorndyke na pewno będą musieli się wynieść z mieszkania nad księgarnią i przenieść się do jakiejś małej klitki, bo tylko na to będzie ich stać. Nie wiadomo, czy przetrwa też sama księgarnia i czy dziewczyna nie będzie musiała zacząć szukać nowej pracy...
Pogrzeb Lavinii jest co najmniej oryginalny. Zmarła zażyczyła sobie, by wszyscy ubrali się w wesołe kolory, by dobrze się bawili i koniecznie sączyli szampana. Wola zmarłej została spełniona, więc uroczystość bardziej przypomina przyjęcie niż stypę. Sebastian, wnuk Lavinii, uwielbia szokować innych, przy tym nieustannie droczy się z Posy. Ich potyczki słowne są bardzo interesujące. Sebastian zabiera Posy ze stypy i zaprowadza do prawnika, który wyjawia jej ostatnią wolę zmarłej. Lavinia nie tylko nie wyrzuciła jej i Sama na bruk, ale też podarowała jej księgarnię. Gdyby wszystko poszło dobrze, to na zawsze, gdyby jednak nie poradziła sobie z tym wyzwaniem to tylko na dwa lata. Po tym czasie interes przejąłby Sebastian. Niestety księgarnia nie prosperuje najlepiej, więc Posy będzie musiała włożyć dużo w pracy w to, by postawić ją na nogi, ale najpierw musi uwierzyć, że może tego dokonać. Sebastian niekoniecznie jej to ułatwia...
Lektura „Małej księgarni samotnych serc” okazała się przyjemna, wspaniale było się obracać w urokliwej scenerii tej niewielkiej księgarni, być świadkiem przekomarzania się Posy i Sebastiana. To wspaniały relaks dla mola książkowego. Część książki zajmuje snuty przez Posy romans „Zauroczona rozpustnikiem”, który z pewnością nie jest arcydziełem, wydał mi się bardzo przerysowany i momentami nawet nudnawy, ale trzeba przyznać, że bywał też zabawny i dosyć dobrze wpisał się w całokształt powieści. „Mała księgarnia samotnych serc” to romans, w którym znajdziemy mnóstwo nawiązań do innych dzieł z tego gatunku. Nie brakuje ciekawych cytatów z innych powieści, zachwytów nad ulubionymi dziełami i interesujących dyskusji o literaturze.
Posy to sympatyczna bohaterka, bardzo chaotyczna, niewierząca w swoje możliwości, opiekuńcza w stosunku do brata, do tego singielka, która od niepamiętnych czasów podkochuje się w Sebastianie. Wnuk jej zmarłej pracodawczyni nie jest dla niej miły, często zachowuje się w stosunku do niej bardzo bezczelnie i nic nie wskazuje na to, by istniała nadzieja na to, że kiedykolwiek odwzajemni uczucia Posy. Ten duet bardzo ożywia fabule, dodaje jej kolorów, humoru i emocji.
„Mała księgarnia samotnych serce” to romans, ale też książka o książkach, w szczególności o literaturze romantycznej. To pozytywna historia, która rozjaśni ponure dni, a tych ostatnio nie brakuje. To idealna powieść na lato, z pewnością warto ją spakować do walizki i zabrać ze sobą w podróż. Bardzo polubiłam bohaterów tej książki i niezmiernie się cieszę, że historia nie skończy się na tym tomie. Z ciekawością wypatruję kontynuacji tej powieści.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania tej książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
Annie Darling, Mała księgarnia samotnych serc, Czarna Owca, 2017,
ISBN: 978-83-8015-594-7,
Str. 400.Recenzja bierze udział w wyzwaniu: "Czytamy nowości".
Dla mnie też lektura tej książki była wielką przyjemnością.
OdpowiedzUsuńTak, ta lektura to prawdziwa przyjemność. :)
UsuńNie przemawia do mnie. Poza tym teraz mam trochę ksiażek do nadrobienia. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
polecam-goodbook.blogspot.com zapraszam :)
Ja też mam trochę do nadrobienia. :)
UsuńJuż sama okładka mnie zachęca :)
OdpowiedzUsuńNa żywo prezentuje się jeszcze ciekawiej. Skrywa też małą niespodziankę. :)
UsuńWierzę w to, ze książka odnajdzie wielu czytelników, gdyż dla osoby uwielbiającej czytać temat poruszany w książce jest jak najbardziej odpowiedni.
OdpowiedzUsuńPonadto uwielbiam, gdy w książkach są nawiązania do innych dzieł nie tylko literackich.
Jedyne co mnie zniechęca, to romans, który zaistniał w fabule.
Jak najbardziej jednak, pomimo obaw, chciałabym ją przeczytać.
To taka lekka lektura na lato, więc przymknij oko na romans i czytaj. :)
UsuńNa przyjemne, wakacyjne zaczytanie, romantyczne nuty, jak najbardziej tak. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Też jestem takiego zdania. :)
UsuńŚwietnie się przy tej książce bawiłam :D. Myślę, że bardzo dobry wybór na wakacje. Niesamowicie wciągająca, leciutka, ale niegłupia.
OdpowiedzUsuńhttp://stronapostronie2017.blogspot.com/2017/06/maa-ksiegarnia-samotnych-serc-annie.html
W pełni się z Tobą zgadzam. :)
UsuńLubię książki z wątkiem księgarń, bibliotek itd., ale często się tymi książkami rozczarowuję. Do dziś pamiętam rozczarowanie „Wiśniowym Klubem Książki”... Sprawdzę, czy „Mała księgarnia samotnych serc” przypadnie mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam "Wiśniowego Klubu Książki", chyba ostrzegły mnie negatywne recenzje. ;) Jestem ciekawa, czy ta książka przypadnie Ci do gustu.
UsuńChętnie przeczytam, a cukierkową okładkę jakoś przeżyję.
OdpowiedzUsuńZawsze możesz ją czymś obłożyć. :)
UsuńBardzo ciekawa stypa...
OdpowiedzUsuńBez wątpienia. :)
Usuń