Han Kang "Wegetarianka"
Han Kang pochodzi z Korei Południowej. Ma na swoim koncie pięć powieści, trzy zbiory opowiadań i jeden tomik wierszy. "Wegetarianka" powstała w 2007 roku i jest to trzecia z jej powieści. "Ch'aesikchuŭija", bo tak brzmi jej oryginalny tytuł, została przełożona na wiele języków, w tym również na język polski. Można przypuszczać, że książka jest o wegetariance, jednak czy jest tak faktycznie?
"Zanim została wegetarianką, nigdy nie pomyślałbym, że jest wyjątkowa. Szczerze mówiąc, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, nie zrobiła na mnie wrażenia. Przeciętny wzrost, włosy średniej długości, żółtawa cera pokryta wypryskami, oczy wąskie niczym szparki i delikatnie wystające kości policzkowe. Ubranie bez charakteru, jakby się bała wyróżnić z tłumu. Kiedy podeszła do stolika, przy którym na nią czekałem, miała na sobie najpospolitsze czarne buty. Jej krok nie był ani szybki, ani wolny; ani energiczny, ani pozbawiony energii.
Zdecydowałem się na małżeństwo, bo mimo braku szczególnego powabu nie miała wyraźnych wad. Nie była oszałamiająca, błyskotliwa czy też wyrafinowana, ale w sumie odpowiadał mi się niewymagający charakter".
Yŏng-hye była przykładną żoną, robiła, co do niej należało, nie wtrącała się w sprawy męża, nie wysuwała żadnych żądań, nie wymagała, by się nią zajmować. Jedyne, co ją wyróżniało, to niechęć do noszenia biustonosza. Ich małżeństwo było harmonijne, chociaż brakowało w nim od samego początku namiętności. Mimo pięcioletniego stażu małżeńskiego nie mieli też dzieci.
Pewnego dnia jednak wszystko się zmienia. Gdy w środku nocy mąż idzie do łazienki, dostrzega Yŏng-hye w kuchni.
"Moja żona stała bez ruchu, wzrok miała wbity w lodówkę. Nie mogłem dostrzec jej twarzy, bo profil miała zanurzony w mroku, ale coś mnie zaniepokoiło. Jej ciemne, gęste włosy były potargane. Miała na sobie sięgającą do stóp koszulę nocną, której dolna krawędź nieznacznie się podwinęła. (...) Zachowywała się tak, jakby w miejscu lodówki znajdował się niewidzialny człowiek. Albo duch. (...) Zbliżyłem się do niej. Stała nieruchomo jak kamienny posąg. (...) Spojrzałem na jej profil rysujący się w ciemności. Jej oczy lśniły dziwnym lodowatym blaskiem; mocno zagryzła usta.
- Miałam sen – oznajmiła dobitnie".
Ten sen zmieni ich życie. Następnego dnia Yŏng-hye pozbywa się z lodówki całego mięsa, ryb, jaj i mleka. Na kolacje podaje "liście sałaty, pastę sojową, kimchi i zupę z wodorostów, do której nie dodała ani mięsa, ani małży".
Mija czas i maż jakoś przyzwyczaja się do dziwnych fanaberii kulinarnych żony. Jednak nie może nie zauważyć, że ta strasznie schudła i praktycznie przestała spać...
Główną bohaterką tej książki jest Yŏng-hye. Spaja ona ze sobą trzy części tej powieści. Poznajemy ją z perspektywy trzech osób – jej męża, szwagra i siostry. Relacje między nią, a tymi osobami są bardzo różne, można uznać je za ciekawe, a może raczej specyficzne. Więź z mężem nie jest najlepsza, ale nie jest też zła. Ich małżeństwo to bardziej układ, niż relacja oparta na jakichkolwiek uczuciach. Pozorny spokój ich związku burzy sen. Zmienia on zupełnie Yŏng-hye, wpływa na jej małżeństwo, relacje z rodziną. Kobieta zachowuje się, jakby zwariowała, a może faktycznie dopadła ją choroba psychiczna? To musicie już ocenić sami w trakcie tej lektury. Chociaż to Yŏng-hye wysuwa się na pierwszy plan, to pozostali bohaterowie nie są wcale mniej ważni czy ciekawi. Każdy z nich ma nam coś interesującego do powiedzenia, daje nam materiał do przemyśleń.
Książka zabiera nas do innego świata. Muszę przyznać, że kultura koreańska nie jest mi znana, więc z wielką ciekawością zabrałam się za tę lekturę. Udowodniła mi ona, że Polaków i Koreańczyków dzieli wiele, że może nie zawsze jesteśmy ich w stanie zrozumieć, a ich mentalność wielu z nas dziwi. Jednak problemu podjęte w tej książce dotyczą i nas. Wolność wyboru, choroby psychiczne, różne obsesje to i dla nas istotne sprawy.
"Wegetarianka" była bardzo ciekawą lekturą. Przeczytałam ją z dużym zainteresowaniem, dałam się wciągnąć, przejęłam się losem głównej bohaterki, starałam się ją jakoś zrozumieć. Autorka pisze bardzo obrazowo. Spora część „Wegetarianki” jest przesycona erotyzmem, ale muszę przyznać, że nie są to tandetne ani wulgarne opisy, jest w nich jakiś artyzm, który pobudza wyobraźnię.
Cała ta książka skłania do refleksji, podejmuje trudne tematy, szokuje, momentami wprawia w osłupienie. Fabuła budzi niepokój, wywołuje sporo mieszanych uczuć, zadziwia. Natomiast samo zakończenie tej książki jeszcze bardziej pogłębia ciekawość i powoduje, że trudno o niej zapomnieć. Jestem pod ogromnym wrażeniem zdolności autorki. Na kartach tej niewielkiej książki udało jej się zawrzeć ogrom emocji.
Jeżeli nie boicie się wyzwań, to koniecznie sięgnijcie po "Wegetariankę".
Moja ocena: 8/10
Han Kang, Wegetarianka, Kwiaty Orientu, 2014,
ISBN: 978-83-935271-4-4,
Str. 168.
Wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki.
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytamy powieści obyczajowe".
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytamy powieści obyczajowe".
Mocno psychodeliczna książka, której chyba nigdy nie zapomnę.
OdpowiedzUsuńAż tak? Opinia plus recenzja sprawiły, że chcę książkę przeczytać. Naprawdę interesująco to brzmi.
UsuńZainteresowałam się tą książką po przeczytaniu recenzji Awioli. Pomimo drugiej pozytywnej recenzji ,,Wegetarianki", na którą się natknęłam, mam w stosunku do niej mieszane odczucia.
UsuńTak, książka jest bardzo psychodeliczna, więc jeżeli ktoś lubi takie klimaty, to gorąco polecam!
UsuńMyślałam, że to jakiś poradnik, a tu się okazuje że to taka dobra książka... Tytuł zapisuję "na kiedyś" ;)
OdpowiedzUsuńTak, dobra i bardzo oryginalna. Polecam!
UsuńZdecydowanie intrygujące, ale zdecydowanie nie w moim typie. Atmosfera tej powieści byłaby pewnie dla mnie za niepokojąca.
OdpowiedzUsuńRozumiem i w takim układzie nie namawiam. :)
UsuńNajbardziej cieszy mnie fakt, że spora część „Wegetarianki” jest przesycona erotyzmem. Jak wiesz, ja bardzo lubię takie wątki, dlatego z przyjemnością zapoznam się z tą książką.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że spodoba Cię ten artystyczny erotyzm. :)
UsuńA ja myślałam, że to nudna historia opowiadająca o kobiecie, która zdecydowała się zmienić swój tryb życia - tytuł i opis tej powieści nie mówiły mi właściwie nic o jej treści. Wytworzyło się we mnie przekonanie, że jest to jakiś rodzaj poradnika, albo pamiętnik osoby, która została wegetarianką. Twoja recenzja wiele mi powiedziała i muszę powiedzieć, że z chęcią sięgnęłabym po ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńBardzo Cię zachęcam, szczególnie że chyba lubisz takie klimaty. :)
UsuńMnie od dawna ta powieść interesuje i na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńGorąco polecam!
UsuńChętnie przeczytam. Bardzo mnie zainteresowałaś. 'Niewymagający charakter'? Trochę mnie to zezłościło. Tylko jak książkę zdobyć.... :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo mnie zdziwił ten charakter, ale dużo bardziej zirytował mnie facet, który miał właśnie takie idiotyczne kryteria wyboru żony... Życzę powodzenia w poszukiwaniach książki!
UsuńNigdy bym nie pomyślała, ale właśnie nabrałam na nią chęci!
OdpowiedzUsuńDla mnie ta lektura też była sporym zaskoczeniem, oczywiście bardzo pozytywnym.
UsuńJakoś nie bardzo mnie ona korci ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo książka jest dobra, ale wiadomo, że każdy ma inny gust. :)
UsuńNic nie wiem o kulturze koreańskiej i szukam pozycji, które by mi ją przybliżyły. Zapowiada się ciekawie, świetnie recenzujesz, zachęcasz do przeczytania, książka porusza interesujące mnie tematy, aktualne bez względu na narodowość. Z przyjemnością rozejrzę się za nią:) Pozdrawiam Kornelio:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana Moniko. Książka jest bardzo dobra, więc myślę, że i Tobie przypadnie do gustu. Literatura Dalekiego Wschodu bardzo mnie ciekawi, więc staram się od czasu do czasu znaleźć coś ciekawego.
UsuńNie sądziłam, że będzie to tak ciekawa i emocjonująca pozycja, która wywoła w czytelniku refleksje. Koniecznie muszę się z nią zapoznać. Ciekawie o niej napisałaś i gdyby nie Ty, raczej bym sobie odpuściła.
OdpowiedzUsuńSama byłam bardzo pozytywnie zaskoczona tą książką, więc wcale Ci się nie dziwię. :)
UsuńKiedy zobaczyłam, że recenzujesz koreańską książkę, to aż mi serce mocniej zabiło! :)
OdpowiedzUsuńTak się składa, że ja z kulturą koreańską mam wiele wspólnego, choć literatury koreańskiej raczej nie znam (książki nie są łatwo dostępne w Polsce), to z samą kulturą mam do czynienia właściwie... codziennie :)
Pierwsze co mnie w tej recenzji zaciekawiło, to to, że w książce przedstawiono małżeństwo jako układ. Niestety, ale mam wrażenie, że w Korei funkcjonują właśnie takie małżeństwa... Nadal uważa się, że małżeństwo to pewnego rodzaju umowa społeczna niewiele mająca wspólnego z miłością (oczywiście zdarzają się wyjątki).
Co do samej książki, to bardzo bardzo chętnie bym ją przeczytała! Może nawet nie ze względu na samą historię, ale na jej tło społeczne :)
Dziękuję za recenzję! :) Już dawno nie czytałam recenzji z takimi wypiekami na twarzy! :)
Pozdrawiam!
Bardzo się cieszę, że udało mi się, oczywiście zupełnie niespodziewanie, wywołać tyle emocji. Faktycznie literatura koreańska praktycznie nie występuje na naszym rynku, poza takimi małymi wyjątkami, a szkoda, bo myślę, że warto poznawać inne kultury. Książka to jeden z przyjemniejszych sposobów na to.
UsuńBardzo przykre, że takie małżeństwo to nie jest wyjątek. Niestety są jeszcze inne kraje, w których są one regułą.
Bardzo Ci polecam tę książkę i czekam na Twoje refleksje. Znając temat, myślę, że będziesz w stanie wyłuskać z niej dużo więcej.
Gorąco pozdrawiam!
Chyba nie spotkałam jeszcze negatywnej opinii na temat tej książki. Podoba mi się w niej ten dziwny, psychodeliczny klimat. Zresztą sama postać głównej bohaterki jest przerażająca,ale zdecydowanie intryguje. Chciałabym mieć kiedyś okazję przeczytać ten tytuł.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda Ci się ją gdzieś upolować, bo wato ją poznać. To bardzo oryginalna i wartościowa lektura.
Usuńchyba będę musiała duszę diabłu sprzedać, żeby mi dał nieśmiertelność, bo inaczej wszystkich dobrych książek nie przeczytam... :P
OdpowiedzUsuńJa chyba też... :)
UsuńWidzę, że i u Ciebie zagościła "Wegetarianka". Ja jak na razie jeszcze jej nie poznałam, ale odnoszę wrażenie, że wszyscy wokół już ją czytali...
OdpowiedzUsuńTak? Ja chyba czytałam tylko jedną recenzję tej książki, więc chyba będę musiała poszukać kolejnych.
UsuńPowiem, że brzmi ciekawie, tym bardziej,ze byłoby to zdecydowanie coś nowego, o czym do tej pory nie miałam pojęcia. Kultura i literatura koreańska jest mi zupełnie obca, a lubię i ciekawią mnie obszary dalekowschodnie. Może i te książkę kiedyś dorwę :)
OdpowiedzUsuńMnie również ta tematyka bardzo interesuje, a mimo to rzadko sięgam po tego typu książki. Powinnam to zmienić.
Usuń"Wegetariankę" gorąco polecam!