Hans Christian Andersen "Królowa Śniegu"
Jak zapewne wiecie, w moje życie pomalutku będą wkraczały książeczki dla dzieci. Moja córcia jeszcze nie rozumie zbyt wiele, ale nie przeszkadza mi to w tym, żeby od czasu do czasu przeczytać jej kilka stron jakiejś bajki. Niedawno w moje ręce trafiła baśń Hansa Christiana Andersena "Królowa Śniegu".
Podejrzewam, że praktycznie wszyscy znają tę historię. Każdy z nas pamięta z dzieciństwa Kaya i Gerdę, dwójkę zaprzyjaźnionych dzieciaków, które bardzo lubiły ze sobą spędzać czas. Pewnego dnia do oka i serca chłopca wpadły odłamki szkła z lustra, które wszystko co ładne i dobre odbijało jako złe i brzydkie. To bardzo go zmieniło, nie był już tym samym wesołym i pogodnym Kayem, nie lubił się już tak bawić z Gerdą jak kiedyś. Gdy jeździł z innymi chłopcami sankami, nadjechały wielkie, białe sanie. Chłopczyk przywiązał do nich swoje saneczki i odjechał... Gerda nie wiedziała, co się z nim stało, bardzo chciała znaleźć swojego przyjaciela, ale nie wiedziała, gdzie on może być. Mimo to wyruszyła na jego poszukiwanie...
Gdy sięgnęłam po tę książkę, uświadomiłam sobie, że chyba nigdy nie miałam okazji czytać jej w pełnej wersji. Znałam ją, ale w formie bardzo skróconej, która z pewnością nie oddaje jej całego uroku. Dlatego bardzo się cieszę, że w końcu miałam taką możliwość i że moja córcia właśnie w takiej postaci pozna baśń o "Królowej Śniegu". Muszę jednak przyznać też, że w tej formie wcale nie czyta się tej baśni łatwo, w końcu powstała 1845 roku, kiedy to posługiwano się nieco innym językiem. Szczególnie czytanie na głos może nastręczyć pewnych trudności, głównie na początku. Potem, gdy przyzwyczaimy się do stylu Andersena, będzie już łatwiej. Dzięki tej lekturze odkryłam "Królową Śniegu" na nowo, poznałam wiele szczegółów tej historii, mogłam zakosztować stylu autora. Pamiętam, że w dzieciństwie bardzo się bałam w trakcie tej lektury, przejmowałam się losami dwójki bohaterów. Dzisiaj patrzę oczywiście na "Królową Śniegu" zupełnie inaczej, oprócz dosłownego znaczenia łatwiej jest mi odnaleźć ukryte przez autora przesłanie, zrozumieć morał tej baśni.
Trudno oceniać dzieło, które bawi i uczy od prawie stu siedemdziesięciu lat co rusz to nowe pokolenia. Gdybyśmy nie mieli do czynienia z arcydziełem, najprawdopodobniej już dawno temu baśń zostałaby zapomniana, a tak nie jest. Dlatego zamiast skupiać się na treści, wspomnę o formie, w jakiej możemy "Królową Śniegu" przeczytać. Książka jest przepięknie wydana, oczywiście na kredowym papierze z twardą oprawą, ale przede wszystkim należy zwrócić uwagę na niesamowite ilustracje autorstwa Vladyslava Yerko. Oprawa graficzna ma szczególne znaczenie w książkach dla dzieci i trzeba przyznać, że tym razem jest ona na naprawdę wysokim poziomie.
Nie pozostaje mi nic innego jak polecić Wam tę książkę. Będzie to piękny prezent dla każdego dziecka.
Moja ocena: 9/10
Za możliwość poznania tej książki dziękuję pani Dorocie i Wydawnictwu M.
Hans Christian Andersen, Królowa Śniegu, Wydawnictwo M, 2012,
ISBN: 978-83-7595-596-5,
Str. 32.Książka bierze udział w wyzwaniach: "Klucznik" oraz "Europa da się lubić!".
Tak sobie myślę, po co pisać mądre baśnie dla dzieci, skoro jak sama zauważyłaś, zrozumiałaś pointę dopiero, jako osoba dorosła. Gdybym miała kupować baśnie Andersena to raczej wszystkie w jakiejś typowo kolekcjonerskiej oprawie.
OdpowiedzUsuńMoja przyjaciółka pisała na ten temat pracę mag. :). Zapytam ją przy okazji, ile według jej badań dzieci z tych baśni naprawdę wynoszą ;). Ja osobiście uważam, że choć może pewne rzeczy im umykają, a pewne zupełnie inaczej interpretują, to i tak takie baśnie jakiś wpływ mają. Np. na wyobraźnię :).
UsuńAleż niektórzy potrafią sobie wymyślić fajny temat na pracę magisterską!
UsuńDzieci rozumieją baśnie chyba bardziej dosłownie. Jednak jeśli rodzice po lekturze porozmawiają też troszkę z dzieckiem, to myślę, że jest szansa na bardziej wnikliwą analizę i dotarcie do ukrytego sensu danej książki.
UsuńTemat na pracę magisterską faktycznie rewelacyjny. Zgadzam się, że warto, a nawet trzeba czytać dzieciom takie książki, chociażby dlatego, że rozwijają wyobraźnie. Zdolności interpretacyjne z każdą kolejną książką też powinny się poprawiać. :)
UsuńOczywiście znam tę bajkę, a to wydanie jest bardzo ładne :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Tak, jest piękne.
UsuńPamiętam trochę tę piękną baśń, muszę ją sobie koniecznie przypomnieć! Andersen pisał niezwykłe opowiadania,
OdpowiedzUsuńGorąco polecam, szczególnie w tym wydaniu.
UsuńCiągle na nowo zachwycam się tym przecudownym wydaniem, chciałabym je zresztą zobaczyć na żywo. Podobnie jak Ty, nie czytałam tej baśni w prawdziwym wydaniu, znam ją jedynie w skróconej wersji. Według mnie, takie magiczne wydanie, to pozycja obowiązkowa dla książkoholika:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że na żywo ta książka zachwyci Cię jeszcze bardziej. Polecam!
UsuńPowrotom do lektur z dzieciństwa niejednokrotnie towarzyszą duże emocje :) Sama ostatnio sięgnęłam po pięknie wydane przygody Kubusia Puchatka :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że do Kubusia Puchatka też niedługo powrócę.
UsuńPamiętam tę baśń z dzieciństwa. Wydanie Wydawnictwa M jest piękne!
OdpowiedzUsuńMuszę mieć to oryginalne wydanie. Na pewno będzie się pięknie prezentować w mojej biblioteczce.
OdpowiedzUsuńZ pewnością.
UsuńJa wychodzę z założenia, że dziecku trzeba czytać od pierwszych dni. Bardziej ze względu na wyrabianie nawyku i bliskość głosu mamy niż treść. Masz rację, dopiero sedno baśni odkryje się po latach, ale dziecko jak zauważyłaś swoje wyniesie :) Pisz częściej o książeczkach dla dzieci, strasznie mało o nich w sieci :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że też uważasz, że warto czytać dziecku już od najmłodszych lat. Recenzje książek dla dzieci z pewnością będą się pojawiały coraz częściej. :)
UsuńAkurat tej baśni się nie bałam. O wiele bardziej przerażała i zasmucała mnie "Dziewczynka z zapałkami". Zresztą obie są piękne, osadzone w zimowej scenerii i od zawsze kojarzyły mi się z zimą :)
OdpowiedzUsuńTak, obie są piękne. Z przyjemnością wspominam te chwile, gdy mama czytała mi bajki do snu.
UsuńBajkę znam, i miałam przyjemność przeczytać pełną wersję. Wydanie jest przepiękne, będę o niej pamiętała podczas świąt Bożego Narodzenia, myślę, że będzie to idealny prezent :)
OdpowiedzUsuńTo będzie piękny prezent.
UsuńBardzo lubię''Królową śniegu'. To jedna z moich ulubionych baśni z czasów dzieciństwa, dlatego przez sentyment chętnie zapoznam się z powyższym niezwykle pięknym wydaniem.
OdpowiedzUsuńPolecam. Myślę, że będziesz oczarowana.
UsuńMamy w domu to wydanie - jest cudowne :)
OdpowiedzUsuńOj, jest:)
UsuńPamiętam ją doskonale. Często na dobranoc czytała mi ją mama, gdy byłam dzieckiem ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że nasze mamy potrafiły znaleźć czas na czytanie nam bajek. :)
UsuńTo wydanie jest prześliczne, właśnie do mnie trafiło z czego bardzo się cieszę. Wkrótce będę czytać i zachwycać się cudownymi ilustracjami. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę przyjemnej lektury!
UsuńTeż czasem wracam do baśni i uświadamiam sobie, że albo nie czytałam ich nigdy w całości albo po prostu nie pamiętam już niczego prócz głównego wątku. A Królowa Śniegu przypomniała mi się ostatnio przy oglądaniu Frozen ;))
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy podobnie. Mnie w najbliższym czasie czeka odświeżanie pamięci i bardzo się z tego cieszę. :)
UsuńTo baśń ponadczasowa i piękna, w porównaniu z tym, co nam serwują telewizje satelitarne w pakietach dla dzieci to nawet nie ma o czym gadać...Ostatnio łapię się na tym, że stoję przy telewizorze i słucham, czy nie padnie "durniu", "gamoniu", itp. bo to norma niestety, zadzwoniłam i dowiedziałam się, że nie mogę zrezygnować z pakietu dla dzieci, bo muszę go mieć!!! Z pomocą przychodzą książki własnie, na szczęście moje dzieci lubią czytać, tzn. starszy Dominik, i staram się właśnie takimi książkami, jakie polecasz w tym poście, pobudzać wyobraźnie, uczyć dobra, zła...Osobiście polecam Ci dla dziewczynek, choć nie tylko, całą serię "Martynka", autorstwa Gilberta Delahayea, w przekładzie Wandy Chotomskiej, nasza Kornelcia nie uśnie, dopóki nie przeczytamy jej chociaż jednej historii z życia jej książkowej przyjaciółki:)
OdpowiedzUsuńMy póki co żyjemy bez telewizora. Dzieci moich znajomych uważają nas za ludzi co najmniej dziwnych, ewentualnie bardzo biednych. :) Prawda jest taka, że co chcemy obejrzeć, to zazwyczaj możemy zobaczyć i tak w internecie, i to wtedy, kiedy my mamy na to czas. Jestem bardzo ciekawa, jak będzie się zapatrywała na to nasza córcia, gdy podrośnie. Niestety ciężko uchronić dziecko przed negatywnym wpływem i to nie tylko mediów. "Martynkę" z pewnością będziemy czytać (dziękuję za jej polecenie). Mam nadzieję, że Aurelka też pokocha książki. :) Gorąco pozdrawiam!
UsuńTo wydanie jest przepiękne, a i baśń należy do moich ulubionych :)
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi.
UsuńJeśli będę miała kiedyś córcię to postaram się, żeby miała takie wydanie. Moje stare się niestety rozpada :(
OdpowiedzUsuńSynuś pewnie też by się ucieszył:)
UsuńPiękne wydanie, wspaniale że wznawiają dawne, dobre bajki.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam.
UsuńKsiążeczka bardzo barwna, treść dla wszystkich chyba znana, to klasyk przed którym nie da się uciec, zapomnieć i nie pokochać :) Mam w domu dwa zbiory baśni i pewnie przejdą znów na następne pokolenie.
OdpowiedzUsuńWarto wracać do klasyki i przekazywać miłość do niej kolejnym pokoleniom. :)
UsuńAch, moja ulubiona książka z dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńJuż wtedy miałaś dobry gust:)
UsuńZnam tę baśń z dzieciństwa, ale fajnie by było sobie ją przypomnieć:)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak. Polecam, szczególnie to barwne wydanie.
Usuń@Kinga
OdpowiedzUsuńZgadam się, mam takie same wspomnienia :)
To piękne wspomnienia:)
UsuńPiękne wydanie. Chciałabym zobaczyć je kiedyś na swojej półce.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda Ci się je zdobyć :)
UsuńJuż dość dawno zwróciłam uwagę na to wydanie, ale niestety małych dzieci brak, więc pewnie będę musiała poczekać na wnuki :), a to troszkę jeszcze potrwa (mam nadzieję :) )
OdpowiedzUsuńNie chcę Cię straszyć, ale podejrzewam, że to szybko zleci. :)
Usuńmam pytanie, czy zamierza Pani czytać Dzienniki Andersena? bo czytałam niezbyt zachęcającą do nich recenzję tu (http://xiegarnia.pl/recenzje/andersen/). Dzienniki lubię czytać ze względu na możliwość śledzenia rozwoju pisarza, często też tego, jak światopogląd przekuwał się na twórczość. niekoniecznie to, jak jadł ostatnią owsiankę i ogólnie o chorobach i dolegliwościach żołądkowych...
OdpowiedzUsuńNie wiem, nie zastanawiam się nad tym za bardzo. Być może kiedyś spróbuję się zmierzyć z tym dziełem, bo w końcu takie dzienniki dają nie tylko informacje o autorze, ale też o czasach w jakich żył. W tym przypadku to chyba dosyć ambitne dzieło i bez wątpienia ma spore rozmiary. Poczekam na ukazanie się kolejnych tomów, na to jak zostaną odebrane i wtedy się zastanowię nad lekturą. Z tego co przeczytałam, wnioskuję, że o tej owsiance i chorobach to napisała pani Melchior w ramach uzupełnienia dzienników, by pokazać też schyłek życia Andersena. Reszta jest chyba znacznie bardziej ciekawa, przynajmniej taką mam nadzieję.
UsuńCieszę się, że mogłem podzielić się z moją córcią magicznym światem "Królowej Śniegu" Hansa Christiana Andersena. To niewątpliwie jedna z tych bajek, które przetrwały próbę czasu i wciąż mają moc poruszenia serc czytelników. Warto było pochylić się nad pełną wersją tej baśni, ponieważ odkryłem w niej wiele nowych szczegółów i doświadczyłem bogactwa stylu autora.
OdpowiedzUsuńMimo że baśń powstała dawno temu, jej uniwersalna wartość nie blaknie. Przekazuje ważne wartości, jednocześnie poruszając nasze emocje. Moje dziecko może być jeszcze małe, ale z pewnością doceni kiedyś tę klasykę literatury dziecięcej.
Chciałbym również zwrócić uwagę na wyjątkową formę, w jakiej otrzymałem możliwość przeczytania "Królowej Śniegu". Książka nie tylko zachwyca treścią, ale także estetyką – kredowy papier, twarda oprawa i przede wszystkim fascynujące ilustracje autorstwa Vladyslava Yerko. Dziecięce książki zasługują na tę staranność graficzną, która sprawia, że czytanie staje się nie tylko edukacyjne, ale także wizualnie przyjemne.
Niech "Królowa Śniegu" nadal fascynuje i bawi kolejne pokolenia, tak jak to czyni od ponad stu lat. To prawdziwe arcydzieło, które zasługuje na uwielbienie i pamięć.