Wojciech Szczawiński „Myśli przy końcu drogi”


Wojciech Szczawiński „Myśli przy końcu drogi”

Dzisiaj mam dla Was lekturę niecodzienną, książkę, którą trudno oceniać, cokolwiek o niej napisać. Najlepszym podsumowaniem „Myśli przy końcu drogi” byłoby milczenie, ale w ten sposób nic byście się nie dowiedzieli o tej książce.

Myśli przy końcu drogi” zabierają nas do jednego ze śląskich hospicjów. Autor prowadzi rozmowy z podopiecznymi tego ośrodka, ale też z personelem i wolontariuszami. Są to różne rozmowy, jak też bardzo różnorodni są bohaterowie tych opowieści. Jedni martwią się o bliskich, których niebawem będą musieli zostawić, mówią o miłości, przywiązaniu. Są też tacy, którzy uważają, że miłości nie ma, a ludzie są interesowni. Niektórzy są gotowi na śmierć, która jest dla niech normalną konsekwencją życia, ale wielu chciałoby czerpać jeszcze z życia garściami, w obliczu choroby postanowili dużo zmienić we własnym życiu, ale niestety na realizację tych planów najprawdopodobniej nie starczy im czasu... Są tu ludzie głęboko wierzący, szukający pociechy w Bogu, niektórzy w obliczu choroby się do niego zbliżają, inni właśnie odsuwają.

Czasami zachodzę w głowę, jak to możliwe, że niektórzy jedynie narzekają na wszystko, co dzieje się wokół nich. Robią to nawet wtedy, gdy są zdrowi i stać ich na chleb. Przecież od narzekania nikomu się jeszcze nie poprawiło. Według mnie odczuwanie radość z naszego istnienia to najważniejszy rezultat postrzegania rzeczywistości”. - to słowa Adama, 67 lat, rozpoznanie – nowotwór jądra.

Mówi on jeszcze: „Kiedyś usłyszałem, że życie to wielka uczta, z której tylko głupcy wychodzą głodni. Tyle rzeczy przeżyłem... Raz smutnych, raz wesołych. Jestem wdzięczny życiu za wszystkie chwile, które mi ofiarowało... Teraz tylko żałuję szaleństw i głupstw, jakie mogłem popełnić, a brakło mi wyobraźni”.

Praktycznie wszyscy pacjenci chwalą opiekę w ośrodku, poświęcenie personelu, ich serdeczność, poczucie humoru, ale też świetne warunki socjalne. Przebywają tu ludzie bogaci, ale też bezdomni. Dla każdego jest miłe słowo, personel stara się spełniać zachcianki swoich podopiecznych, by tylko umilić im ostatnie dni życia.

Z myślą o własnej śmierci najłatwiej godzą się ci, którzy akceptują życie w każdym jego wymiarze – osoby twórcze, kreatywne, rozumiejące, że umieranie jest naturalną konsekwencją narodzin. Słowem – ludzie, którzy przyjmują świat taki, jakim on jest w rzeczywistości, a nie, jakim, różne osoby cichłyby go widzieć” - to słowa Anny, 26 lat, psychologa hospicyjnego.

Dużo można pisać o przemyśleniach podopiecznych hospicjów, mają różne spostrzeżenia dotyczące życia, ludzi i choroby. Co ciekawe, większość nie oczekuje słów pocieszenia, ale milczącej obecności innych ludzi. Mamy tu mnóstwo myśli, refleksji, spostrzeżeń, bardzo dużo emocji.

Hospicjum często nazywane jest umieralnią, jest miejscem, w którym nikt nie chciałby się znaleźć jako pacjent, niewielu też jest w stanie być tam gościem. Jednak są sytuacje, gdy nie ma innego wyjścia, gdy oddanie bliskiego do hospicjum to najlepsze, co możemy zrobić. Fachowa opieka pomoże ulżyć w cierpieniu chorej osobie, da też wytchnienie rodzinie. Autor oswaja nas z tą instytucją i regułami w niej panującymi.

Myśli przy końcu drogi” to trudna lektura, zdecydowanie nie dla każdego, ale jeśli tylko czujecie się na siłach, by po nią sięgnąć, to gorąco Wam ją polecam. To przejmująca opowieść o życiu i umieraniu, o miłości, szczęściu i cierpieniu. Pokazuje, jak różnie ludzie zachowują się w obliczu śmierci, jak trudna jest ta ostatnia lekcja życia. To wzruszająca historia, ale też bardzo pouczająca. Piękna i bardzo prawdziwa.

Mimo ciężaru gatunkowego tej opowieści czytało mi się ją bardzo dobrze, może dzięki autentyczności opisanych tu historii. Trudno było mi się oderwać od tych ludzkich przemyśleń, dlatego przeczytałam tę historię bardzo szybko. Jednak pewnie nie każdy będzie w stanie przeczytać tę książkę w całości, wielu będzie potrzebowało wytchnienia pomiędzy poszczególnymi historiami.

Jak już wspomniałam na początku mojej recenzji, trudno oceniać tę książkę i zgromadzone w niej ludzkie dramaty. Nie mam jednak wątpliwości, że jest to opowieść, którą warto poznać, skonfrontować się z trudnymi prawdami w niej opisanymi i spojrzeć na hospicjum z nowej perspektywy. To mądra opowieść, która pozostawia ślad w sercu czytelnika.

Moja ocena: 8/10

Wojciech Szczawiński, Myśli przy końcu drogi, Wydawnictwo Literackie, 2004,
ISBN: 83-08-03598-1,
Str. 220.

Cytaty pochodzą z recenzowanej książki. 

Komentarze

  1. Jak zapewne zauważyłaś, lubię podejmować się lektury książek o trudnej tematyce więc tę również dopisują do swojej listy. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To świetna książka, więc gorąco ją polecam i to nie tylko Tobie, ale każdemu, kto czuje się na siłach z nią zmierzyć.

      Usuń
  2. Ta książka to coś dla mnie. A jeśli sygnuje to Wydawnictwo Literackie, to tym bardziej, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka na pewno bardzo wartościowa, ale nie jestem w stanie z nią się zmierzyć. Trzy osoby w rodzinie miały nowotwór, kolejne się z nim zmagają, więc ogrom cierpienia i różne jego fazy są w pewnym stopniu mi znane. Podziwiam i mam wielki szacunek dla osób pracujących w hospicjach, które mają silną psychikę. Potwierdzam wcześniejszy komentarz - Wydawnictwo Literackie = znakomita lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest lektura dla każdego, dlatego nie namawiam. W połączeniu ze wspomnieniami i cierpieniem bliskich osób może się okazać nie do zniesienie.
      A pracownicy hospicjum muszą być silni psychicznie, muszą umieć się zdystansować i uśmiechać mimo wszystko. Bardzo trudna praca.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. Ta książka na pewno niesie ze sobą duży bagaż emocjonalny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, dużo emocji, które nie jest łatwo ogarnąć. Polecam!

      Usuń
  5. Sporo ostatnio tego typu publikacji, pewnie z powodu rocznicy odzyskania niepodległości. Na pewno mocna, trudna lektura, ale ważna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To akurat nie jest nowość wydawnicza. Dosyć długo stała na półce, ale w końcu przyszedł na nią czas.
      Książkę oczywiście polecam, chociaż faktycznie nie jest to łatwa lektura.

      Usuń
  6. To jedna z tych bardziej wymagających lektur, trzeba sprbować się z nią zmierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Na pewno to historia, która na długo pozostaje w pamięci...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty