Georgia Hunter „My mieliśmy szczęście”
Niedawno mieliście okazję czytać recenzję „Szkarłatnej głębi” Krzysztofa Bochusa. Jak zapewne pamiętacie, akcja tamtej powieści rozgrywa się w okresie poprzedzającym drugą wojnę światową, gdy naziści rosną w siłę i w Europie powoli zaczyna rozprzestrzeniać się antysemityzm. Dzisiaj mam dla Was książkę, która czasowo zazębia się z tamtą opowieścią. W powieści „My mieliśmy szczęście” wojna zbliża się dużymi krokami...
Adi mieszka w Paryżu, z dala od rodziny. Wczoraj dostał list od mamy i od tego czasu nie może przestać o nim myśleć. Matka odradza mu przyjazd do Polski na Pesach, bo wiązałoby się to z przejazdem przez Niemcy, co z pewnością nie byłoby zbyt bezpieczne. Pisze też, że w Radomiu dzieją się dziwne rzeczy. Kolejni Żydzi są zmuszeni do zamknięcia sklepów i przeniesienia się za granicę. Adi jest zaniepokojony wieściami z rodzinnego miasta, zdaje sobie z sprawę z tego, że mama się boi. Dlatego wbrew jej prośbom postanawia jak najszybciej wyruszyć w podróż do domu.
Jego rodzina w Radomiu stara się żyć normalnie, mimo iż groźba wojny staje się coraz bardziej wyraźna. Niemal w komplecie świętują Pesach, brakuje tylko Adiego. Nachema niepokoi się o syna. W ostatnim otrzymanym od niego liście informował, że gdy tylko zgromadzi potrzebne dokumenty, wyruszy w podróż. Teraz kobieta zastanawia się, czy wcale nie wyjechał, czy może coś mu się stało w trakcie podróży.
Jakub, Genek, Selim i Adam wyruszają do Lwowa. Tam mają dołączyć do oddziału piechoty. Tydzień temu Niemcy napadli na Polskę i od tego czasu w bardzo szybkim tempie zdobywają kolejne miasta. Trzy tygodnie później Bella, ukochana Jakuba, wyrusza śladem mężczyzn. Radom od dawna jest zajęty przez nazistów, wymknięcie się z miasta i podróż do odległego Lwowa może być bardzo niebezpieczna, ale zakochana dziewczyna jest zdeterminowana, by tam dotrzeć.
Tematyka wojenna nie jest łatwa, często trudno pogodzić się z opisanym okrucieństwem i cierpieniem, tak też jest w tym przypadku. Przedstawione w tej książce wydarzenia faktycznie miały miejsce, bohaterowie „My mieliśmy szczęście” żyli naprawdę i musieli stawić czoło ludzkiemu okrucieństwu. Przez to historia jest jeszcze trudniejsza do przetrawienia. W pewnym momencie pomyślałam sobie, że jednak życie pisze najbardziej nieprawdopodobne scenariusze. Ta książka jest świetnym tego potwierdzeniem, ale nie zdradzę Wam, dlaczego tak uważam, żeby nie psuć Wam przyjemności z czytania.
Książka cały czas trzyma w napięciu, dzieje się w niej naprawdę sporo. Akcja powieści rozgrywa się na pięciu kontynentach, chociaż centrum wydarzeń jest w Polsce. Poznajemy wielu bohaterów, ale śledzimy głównie losy rodziny Kurców. Opowieść czytałam z zapartym tchem, martwiłam się problemami jej bohaterów, kilkakrotnie się wzruszyłam.
To świetnie napisana powieść, dopracowana w każdym calu. Czyta się ją bardzo dobrze, wprost trudno się oderwać od tej lektury. Tę historię napisało życie, ale autorka musiała włożyć sporo wysiłku, by odtworzyć wszystkie wydarzenia. Georgia Hunter jest wnuczką jednego z bohaterów tej opowieści. Dopóki jej dziadek żył, nie miała pojęcia, skąd pochodził i jak trudne przeżycia miał za sobą. Po jego śmierci prawda stopniowo wyszła na jaw, Georgia odkrywała rodzinną historię i zaczął w niej kiełkować pomysł na napisanie książki. Na realizację trzeba było trochę poczekać, ale w końcu jej dzieło trafiło w nasze ręce.
„My mieliśmy szczęście” to lektura pełna emocji, dużo w niej strachu, obawy o bliskich, ale wbrew przeciwnościom losu pojawia się też miłość, rodzą się dzieci. Bohaterowie tej historii mieli ogromną wolę przetrwania, chociaż dobrze wiemy, że to niestety czasami nie wystarcza. Bardzo polubiłam rodzinę Kurców, pochłonęły mnie jej losy.
Gorąco polecam tę historię wszystkim tym, którzy lubią czytać takie rodzinne opowieści, dla których literatura wojenna jest nie tylko przerażająca, ale też fascynująca, którzy chętnie sięgają po prawdziwe historie. „My mieliśmy szczęście” to piękna i wzruszająca historia rodziny Kurców, których bez wątpienia warto poznać.
Moja ocena: 9/10
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
Georgia Hunter, My mieliśmy szczęście, Wydawnictwo Czarna Owca, 2017,
ISBN: 978-83-8015-600-5,
Str. 560.
Cenię sobie tego typu książki.:)
OdpowiedzUsuńJa również.
UsuńUwielbiam takie dobrze dopracowane powieści. Zapisuję sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńGorąco polecam!
UsuńInteresuje mnie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wybór! Gorąco polecam.
UsuńBardzo mnie zainteresowałaś tą recenzją, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo rewelacyjna książka, więc gorąco ją polecam!
UsuńCiekawie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńTakie właśnie jest. :)
UsuńZainteresowała mnie ta książka:)
OdpowiedzUsuńDzisiaj założyłam bloga i serdecznie zapraszam:)
Dziękuję za zaproszenie. :)
UsuńMam ją w planach i już na półce :)
OdpowiedzUsuńTo pozostaje mi życzyć przyjemnego czytania. :)
UsuńPrawdziwe historie zawsze robią na mnie jakieś wieksze wrażenie, wiec będę na nią polować. :)
OdpowiedzUsuńZe mną jest podobnie. Owocnych polowań!
UsuńBardzo rozległy obszar - 5 kontynentów, już to zasługuje na uwagę. Lubię takie prawdziwe, wciągające historie
OdpowiedzUsuńGorąco polecam! Historię napisało życie, ale autorce udało się świetnie odtworzyć te wydarzenia.
Usuń