W. Bruce Cameron „Był sobie pies”
Dzisiaj, 15 lutego 2017 roku ma miejsce premiera książki W. Bruce'a Camerona „Był sobie pies”, natomiast od 17 lutego możemy obejrzeć w kinach film, który powstał na podstawie tej powieści. Ja książkę mam już za sobą i mogę Wam zdradzić, czy jest ciekawa. Podobno to „najbardziej pomerdana premiera tego roku”...
Toby jest szczeniakiem, walczy o mleko z trójką swojego rodzeństwa, bawi się z nimi i poznaje świat. Żyją na uboczu, nie znają ludzi ani innych psów, ale do czasu. Pewnego dnia, gdy jednen z braci Toby'ego – Głodek – bardzo źle się czuje i nie wychyla nosa z ich kryjówki, pojawia się furgonetka z trójką ludzi. Dwaj mężczyźni próbują połapać rozbieganą ferajnę, szybko chwytają Matkę i Prędkiego, Toby jest tak zafascynowany przybyszami, że praktycznie sam wpada im w łapy. Niestety okazuje się, że Głodek nie żyje. Jedynie Siostrze udaje się uciec. Psy trafiają do schroniska i trzeba przyznać, że Toby'emu się tu podoba. Jest dużo innych psów, ale też ludzie, którzy się nimi opiekują. Nie trzeba się już martwić o jedzenie, bo psiaki dostają regularnie posiłki, a czasami nawet trafia im się smakowita kość. Jest się z kim bawić. Niestety Mama nie podziela zdania Toby'ego i gdy tylko nadarza się okazja, ucieka. W stadzie jest hierarchia, na jej szczycie stoi Alfa, który dba o utrzymanie porządku, ma władzę nad resztą, ale jej nie wykorzystuje. Jednak i to pewnego dnia się zmienia. Gdy pojawia się Spike, to on staje na czele stada, zaczynają się rządy silnej ręki i niestety nasz bohater bardzo na tym ucierpi...
Narratorem tej opowieści jest nasz czworonożny przyjaciel, to on opowiada o swoich przeżyciach, o tym, co czuje i jak rozumie otaczający go świat. Jednak jego historia nie kończy się wraz ze śmiercią. Toby ma ważna zadanie do wykonania i śmierć nie może mu w tym przeszkodzić. Całość napisana jest w bardzo realistyczny sposób. Nie mam pojęcia, co sobie myślą pieski w tych swoich główkach, jak nas postrzegają, ale jestem w stanie uwierzyć, że W. Bruce Cameron trafił w dziesiątkę. Stworzony przez niego bohater jest bardzo wiarygodny, to pies z krwi i kości, a jednocześnie prawdziwy przyjaciel człowieka.
„Był sobie pies” to bardzo ciekawa historia, wciągająca od pierwszej do ostatniej strony. Ja dałam się jej w pełni pochłonąć i zauroczyć. Najchętniej czytałabym ją bez przerwy, poznała całą historię na raz, ale niestety nie było to możliwe. Jednak wraz z odłożeniem tej powieści, nie zapominałam o niej, moje myśli co chwilę do niej powracały, rozmyślałam o bohaterskim czworonogu i tęskniłam za chwilą, kiedy będę mogła powrócić do lektury. Uwielbiam ten stan, gdy trudno zapomnieć o fikcyjnym świecie i twardo stąpać po ziemi. Autor niejednokrotnie zaskakuje, komplikuje losy naszego bohatera, stawia przed nim co rusz to nowe wyzwania.
Ta opowieść bardzo mnie wzruszyła, zupełnie rozłożyła na łopatki, ale też wielokrotnie rozbawiła. To, jak pies postrzega ludzi, jak zupełnie opacznie rozumie nasze oczekiwania, bardzo mnie rozśmieszało. Mamy tu mnóstwo smaczków. Często podczas czytania tej lektury kiwałam głową z zachwytem, że autorowi udało się zejść do psiego poziomu, spojrzeć na ludzi z tej właśnie perspektywy.
Zastanawiacie się też pewnie, o czym jest ta książka. Jest o życiu, miłości i wierności, o tęsknocie, szczęściu, ale też o cierpieniu i umieraniu. Jest o blaskach i cieniach życia psa. O bezpańskich czworonogach, tych niechcianych, ale też o tych kochanych. Jest też o ciężko pracującym psie policyjnym. Zwierzęta też mają swoje zadania do wykonania, czasami są one błahe, innym razem bardzo trudne i ważne. Jednak nie jest to książka tylko o psach. Wokół czworonogów są ludzie i jest to opowieść również o nich, o ich radościach i smutkach, o tym, jak różnie postrzegają zwierzęta, jakimi darzą je uczuciami.
„Był sobie pies” to cudowna i pełna magii opowieść o czarującym psiaku, o jego życiu, śmierci i życiu... To historia, która zapada bardzo głęboko w serce, bawi, wzrusza i daje do myślenia. Długo o niej nie zapomnę. To opowieść dla każdego, dla małych i dużych, kobiet i mężczyzn. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie i chyba każdy się w niej zakocha. Tego Wam właśnie życzę. Musicie to przeczytać, a ja koniecznie muszę obejrzeć film. Jestem niezmiernie ciekawa, czy jest równie dobry jak powieść.
Moja ocena: 10/10
Za możliwość poznania tej książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
W. Bruce Cameron, Był sobie pies, Wydawnictwo Kobiece, 2017,
ISBN: 978-83-65506-98-6,
Str. 392.Recenzja bierze udział w wyzwaniach: "Czytamy nowości" oraz "Czytam zekranizowane książki".
Mam w planach tę książkę. Czuję, że wzbudzi we mnie wiele emocji.
OdpowiedzUsuńZ pewnością. :)
UsuńRównież bardzo wysoko oceniłam książkę, wspaniała przygoda czytelnicza, niesamowicie chwyta za serce, uświadamia najważniejsze wartości w życiu człowieka, cudownie opowiada o przyjaźni. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Tak, to jedna z tych powieści, o których się łatwo nie zapomina.
UsuńTa książka jest cudowna! Płakałam przy niej jak bóbr. W sobotę wybieram się na film.
OdpowiedzUsuńJa też. Mam nadzieję, że film jest równie dobry?
Usuńcudowna historia :)
OdpowiedzUsuńTak, tak i jeszcze raz tak. :)
UsuńPoluję na tę książkę, cudowna jest :) i uwielbiam motyw zwierzaków :)
OdpowiedzUsuńJa też. Jestem bardzo ciekawa filmu.
UsuńMnie także oczarowała :)
OdpowiedzUsuńNie mogło być inaczej. :)
UsuńO, to coś dla mnie. Od zawsze lubię książki o zwierzętach. Ciekawa jestem narracji z punktu widzenia psa. :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie przeczytaj! Przyjemnego czytania. :)
UsuńKocham psy, więc powinnam tę książkę przeczytać.
OdpowiedzUsuńTak, koniecznie wpisz ją na listę. :)
UsuńBardzo chcę obejrzeć film, ale najpierw Książka.
OdpowiedzUsuńJedyna słuszna kolejność. Zachęcam też do udziału w moim autorskim wyzwaniu "Czytam zekranizowane książki".
UsuńPrzyznam, że usłyszałam najpierw o filmie, a to ze względu na rzekome złe traktowanie psów na planie. Twoja recenzja przekonuje mnie do lektury bardzo! I najpewniej będę przy niej ronić łzy, zresztą moje dziecięce miłości to m.in. "O psie, który jeździł koleją", "Wszystkie psy idą do nieba" i "Zakochany kundel". Urzekły mnie słowa o misji zwierząt w świecie ludzi :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w książce się zakochasz! Co do złego traktowania zwierzaków na planie, to bardzo smutne i mam nadzieję, że nie do końca prawdziwe.
UsuńJestem bardzo ciekawa tej książki :)
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Gorąco polecam tę "pomerdaną" lekturę. :) Koniecznie zaopatrz się w zapas chusteczek.
UsuńJestem właśnie po lekturze bardzo mi się podobała. Wzrusza i daje do myślenia. Dla psiarzy pozycja obowiązkowa. Pozdrawiam i zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://czytanienaprawdeuzaleznia.blogspot.com
Tak, zdecydowanie pozycja obowiązkowa dla wszystkich psiarzy i nie tylko. :)
UsuńMam w planach zarówno książkę jak i film :)
OdpowiedzUsuńJa jestem nadal przed seansem. :)
UsuńOd przeczytania pierwszej zapowiedzi miałam ochotę przeczytać tę książkę, która nie mogła okazać się porażką. Nie zawiodłam się! Uważam, że oprócz świetnej fabuły, która zatacza piękne koło, ciekawym doświadczeniem było przeżywanie tej historii z perspektywy najodważniejszego psiego bohatera. Urzekła mnie naiwność i szczerość, z jaką autor opisał pewne kwestie, dzięki temu można spojrzeć na świat z innej strony i zastanowić się nad wieloma rzeczami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.favouread.blogspot.com
Też miałam wrażenie, jakby tę historię faktycznie opisywał pies. Autor świetnie oddał psią naturę. :) Uwielbiam tę książkę!
UsuńGorąco pozdrawiam.
Podobała mi się zarówno książka, jak i film :)
OdpowiedzUsuńAni trochę mnie to nie dziwi. :)
UsuńŚwietna recenzja „Był sobie pies”! Zgadzam się, że książka jest naprawdę poruszająca i pełna emocji. Uwielbiam, jak Bruce Cameron przedstawia życie psa z taką wrażliwością i głębią. Każda z perspektyw, którą przyjmujemy wraz z bohaterem, pokazuje coś nowego o relacjach między ludźmi a zwierzętami.
OdpowiedzUsuńDla mnie najciekawszym aspektem była podróż, którą pies odbywa przez różne życia, ucząc się i doświadczając różnych ról. To naprawdę unikalne i zmusza do refleksji nad tym, jak ważne są więzi, które tworzymy z naszymi czworonożnymi przyjaciółmi. Sceny, w których pies odnajduje swoje miejsce w różnych rodzinach, były dla mnie bardzo wzruszające.
Zgadzam się również, że książka ma potencjał, aby dotrzeć do każdego, kto kiedykolwiek miał psa lub marzył o czworonogu. To piękne przypomnienie o lojalności, miłości i bezwarunkowym wsparciu, jakie zwierzęta mogą nam dać.
Jakie są Wasze ulubione momenty z książki? Czy macie jakieś inne książki o podobnej tematyce, które moglibyście polecić?
Pozdrawiam!