Przemysław Piotr Kłosowicz „Zdobywcy oddechu”
„Zdobywcy oddechu” to debiutancka książka Przemysława Kłosowicza. Muszę przyznać, że od pierwszego wejrzenia zakochałam się w okładce tej publikacji, ale sam tytuł również bardzo mnie zaintrygował. Książka zbiera różne opinie, niektórzy wychwalają ją pod niebiosa, inni nie widzą w niej nic specjalnego. Postanowiłam sprawdzić, do której grupy będę należeć ja.
Wiktor, Piotr i Zbigniew. Trzech mężczyzn, każdy na życiowym zakręcie. Wiktor ma depresję, wszystko widzi w czarnych barwach. Ma żonę i dwójkę synów, jednego z zespołem Downa. Od zawsze marzył, by zostać pisarzem, co niestety się mu nie udało. Pracuje na uczelni. Piotr szuka miłości, kogoś, z kim mógłby dzielić życie i łóżko, kogoś do kogo mógłby się przytulić. Jest gejem. Zbigniew ma kompleksy, całe mnóstwo kompleksów. Uważa, że największym jego osiągnięciem jest to, że się urodził. Twierdzi też, że jego dalsze życie nie ma sensu, jednak na szczęście ciekawość przyszłości zwycięża…
„Dzień należy zacząć od oddechu, bez tego nawet kawa może okazać się zbędna”.
Kilka dni zbierałam się, żeby napisać opinię na temat tej książki, bo po jej przeczytaniu miałam ogromny mętlik w głowie, próbowałam wyłowić z niego plusy i minusy tej lektury, co jednak nie było łatwe.
Od praktycznie pierwszego zdania zakochałam się w stylu autora, w jego bardzo specyficznych metaforach, inteligentnych i ostrych jak brzytwa stwierdzeniach, zaskakujących przejściach z tematu na temat, tym, że w jednym zdaniu potrafi połączyć rzeczy, które wydają się zupełnie niepołączalne. Naprawdę świetna gra słów. Sporo fragmentów wywołało mój uśmiech. Niestety musi być jakieś ale, a mianowicie miałam problem z wyodrębnieniem każdej z trzech podzielonych na części i opowiadanych naprzemiennie historii. Na początku bohaterowie tej książki mieszali mi się okropnie i przez to czasami odpływałam myślami daleko od fabuły. Na szczęście z czasem zaczęłam odróżniać poszczególnych panów, ich charakterystyczne cechy i problemy. Autorowi udało się stworzyć ciekawe postacie i oddać ich wewnętrzne rozterki, ale niestety nie przykuł mojej uwagi od pierwszej do ostatniej strony. Dla mnie ta lektura była trochę jak sinusoida, zachwycałam się jednym fragmentem, by kolejny przespać. Fakt, że mam obecnie dosyć trudny okres w domu i w pracy, i często chodzę niewyspana, więc może to brak snu jest przyczyną moich problemów? Można tak podejrzewać, gdyż ta lektura wymaga pełnego skupienia.
O czym jest ta książka? O miłości, poszukiwaniu bliskości, szczęścia, swojego miejsca, cieszeniu się tym, co się posiada, o samotności, przyjaźni, inności, depresji, zwykłej szarości. O tym, że każda chwila jest ważna. Dużo emocji i to w większości dosyć przygnębiających, chociaż są też iskierki nadziei. Co ważne, jest to bardzo oryginalna lektura, dzięki czemu powinna na długo zapaść w moją pamięć.
Mimo tego, że książka nie zachwyciła mnie w stu procentach, to gorąco Wam ją polecam. Oczywiście nie każdemu. To lektura dla uważnych czytelników, wymaga pełnego skupienia i spokoju. Otwartości i poczucia humoru. Ja planuję w przyszłości wrócić do tej książki, jeszcze raz na nią spojrzeć, ale tym razem w ciszy, bez zbędnego pośpiechu. Może wtedy odkryję ją na nowo. To bardzo udany debiut, który daje nadzieję na więcej. Jestem ciekawa kolejnych pozycji autora, czy uda mu się zachować oryginalność charakterystyczną dla tej książki. A Wy dacie się skusić? Jesteście ciekawi stylu Przemysłowa Kłosowocza? Tej okładce trudno jest się oprzeć – prawda?
Moja ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję autorowi.
Przemysław Piotr Kłosowicz, Zdobywcy oddechu, Novae Res, 2016,
ISBN: 978-83-8083-306-7,
Str. 200.
Cytat pochodzi z recenzowanej książki.
Zaintrygowałaś mnie opisując wrażenia po lekturze, więc chętnie sama bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńGorąco polecam. Lektura jedyna w swoim rodzaju. Czekam Na Twoje wrażenia. :)
UsuńWydawnictwo Novae Res - nigdy nie wiem czego się spodziewać. Może tym razem. Piszesz, że warto przeczytać i choć okładka mnie odstrasza, to może sięgnę.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na konkurs :)
Mnie to wydawnictwo też często zaskakuje. Książkę polecam i dziękuję za zaproszenie. :)
UsuńDla mnie to bardzo specyficzna proza. Niestety nie dałam rady przez nią przebrnąć.
OdpowiedzUsuńRozumiem. W tej książce można się zakochać albo ją znienawidzić. :)
UsuńOryginalne lektury bardzo lubię i czuję się zachęcona do jej przeczytania.
OdpowiedzUsuńSuper!
UsuńOstatnio coś ciężko mi się skupić na książkach... myślami jestem przy wyjeździe. Może po powrocie ta książka byłaby dobrą lekturą :) SPórbuję jej poszukać.
OdpowiedzUsuńTak, lepiej poczekaj z tą lekturą.
UsuńA tak niepozornie. A twoje wrażenia skłaniają mnie do lektury
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
<a href="http://toreador-nottoread.blogspot.com> To Read Or Not To Read </a>
Życzę przyjemnego czytania!
UsuńStyl autora i okładka faktycznie zapadają w pamięć. Mnie również te elementy bardzo przypadły do gustu.
OdpowiedzUsuńMają to "coś". Jestem ciekawa kolejnych dzieł autora.
UsuńKsiążkę czytałam, wiele mi się w niej podobało, ale też były chwile, kiedy mniej byłam z tej czytelniczej podróży zadowolona, a okładka fantastyczna, bardzo mi się podoba. :)
OdpowiedzUsuńCzyli mamy podobne odczucia. :)
Usuńlubię takie książki :)
OdpowiedzUsuńTo koniecznie przeczytaj!
UsuńJestem niesamowicie ciekawa specyfiki, z jaką pisze autor. Czytałam już o tej lekturze kilkukrotnie i myślę, że dobrze bym się w niej czuła. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńCzas w końcu przeczytać tę książkę. Polecam!
UsuńOkładka niesamowita. I, czytając opis, może nawet spodobałaby mi się. Kiedyś muszę się przekonać :)
OdpowiedzUsuńWarto dać jej szansę. :)
UsuńJeszcze się zastanowię, ale do końca przekonana nie jestem :)
OdpowiedzUsuń