Wojciech Letki "Pocztówki z innej planety"

Wojciech Letki "Pocztówki z innej planety"
Obecnie, gdy króluje konsumpcjonizm, gdy mnożą się hipermarkety wypełnione po brzegi przeróżnymi towarami, trudno sobie nawet wyobrazić, że kiedyś w sklepie mógł być tylko ocet. Dzisiaj to sprzedawcy walczą o klienta, kiedyś to kierownik sklepu był naprawdę kimś. Oglądając film "Miś" pewnie wielu młodych ludzi rozdziawia ze zdziwienia buzię i nie bierze przedstawionej w nim rzeczywistości poważnie. Oczywiście została ona tam przerysowana, ale nie aż tak bardzo, bo ówczesne realia były wystarczająco absurdalne, nie trzeba ich było wcale koloryzować. Wojciech Letki w swojej książce "Pocztówki z innej planety" dzieli się własnymi wspomnieniami z okresu PRL-u.

Obecnie długie kolejki przed sklepami zdarzają się bardzo rzadko, czasami w okresie przedświątecznym Polacy ulegają magii świąt i wtedy owszem trzeba czasami postać w kolejce do kasy, ale oczywiście z pełnym koszykiem przeróżnych towarów. W latach siedemdziesiątych ludzie nawet o czymś takim nie śnili. Godzinami stali w kolejce po mięso, którego i tak nie starczyło dla wszystkich. Autor przywołuje właśnie takie wspomnienie. Jednego dnia stał w dwóch kolejkach po mięso. Ściskał w ręce kartki, bo musicie wiedzieć, że kiedyś coś takiego było i to dzięki temu papierkowi obywatel mógł nabyć mięso, oczywiście pod warunkiem, że udało mu się je gdzieś znaleźć. I tak nasz narrator w jednym sklepie musiał się obejść smakiem, bo mięso skończyło się zanim dotarł do lady. Godziny stania poszły na marne. Dowiedział się jednak, że w innym sklepie też jest dzisiaj dostawa, więc szybko się tam udał. Stał w kolejce wraz z całym tłumem, a tam okazało się, że do sklepu wpuszczają tylko osoby, które wcześniej zapisały się na społeczną listę. Tym razem nie tylko nie dostał mięsa, ale też ostro oberwał, bo chciał zawalczyć o swoje...

Autor miał okazję wyjechać do Berlina Zachodniego i tak oto wspomina swoje pierwsze wrażenia:

"Kolorowe miasto podpłynęło do mnie jak ciepła fala. Cisnąwszy na ziemie swój ubogi bagaż stanąłem, szeroko otwartymi oczami chłonąc widok ulicy. Dookoła mnie przelewała się prawdziwa rzeka samochodów, w dodatku każdy samochód – nie do uwierzenia – był innej marki i miał inny kolor! Między samochodami śmigały lśniące od chromu motocykle, wielkie jak statki kosmiczne. Wszystko było tu olbrzymie! Ogromne witryny sklepowe zamiast paprotek lub papierowych dekoracji prezentowały stosy wyszukanych towarów, na trawniku zaś przed olbrzymią gazetą świetlną leżała sobie z butelkami piwa grupka najprawdziwszych hippisów. Nikt ich nie przepędzał. Leniwie rozmawiali, jedząc z pudełka jakaś dziwną potrawę – później dowiedziałem się, że tak właśnie wygląda pizza. Chodniki i trawniki sprawiały wrażenie nieskazitelnie czystych. Na wysokich, również czystych kamienicach rozkwitały kwiaty różnobarwnych reklam. Te wszystkie kolory i kształty pulsowały dookoła, wirowały mi w oczach, przepełniały mnie, niemal pozbawiając tchu. Lekki wietrzyk przynosił słodki zapach kwitnących lip.
To było zupełnie nierzeczywiste doznanie, coś na granicy halucynacji i zawrotu głowy. Dziś mogę stwierdzić, że już nic później – ani widok z wieży Eiffela, ani Florencja, ani Alhambra w Sewilli, ani Wieża Belem w Lizbonie, ani nawet złocisty aksamit dominikańskiej plaży roztapiającej się delikatnie w szmaragdowym oceanie – nie zrobiło na mnie równie szokującego wrażenia jak Berlin podczas tych pierwszych chwil".

Nic dziwnego, że Berlińczycy nie byli nawet w stanie sobie wyobrazić sytuacji panującej w Polsce.

Oczywiście w książce znajdziecie więcej migawek z socjalistycznej rzeczywistości, tego jak ludzie sobie wtedy radzili. Dzisiaj dla wielu z nas jest ona równie nierzeczywista jak dla pana Wojciecha pierwsze spotkanie z Berlinem Zachodnim. Mnie ten świat absurdu bardzo ciekawi, dlatego też jestem zachwycona tą lekturą. Czyta się ją jak dobrą książkę fantastyczną, z tą różnicą, że ta jest oparta na faktach.

"Pocztówki z innej planety" napisane są w bardzo ciekawy i przystępny sposób. Ani się nie obejrzałam, a byłam na ostatniej stronie i żałowałam, że to już koniec tej opowieści. W książce umieszczono też kilka zdjęć. Możemy na nich zobaczyć chociażby wspomniane przeze mnie kartki, czy ówczesny dowód osobisty, bon towarowy... A na koniec, prawdziwa wisienka na torcie, czyli bajka o Jasiu, Małgosi i Królewnie Śnieżce w realiach PRL-u.

Gorąco zachęcam do lektury, zarówno młodych czytelników jak i tych starszych. Może osoby, które z rozrzewnieniem wspominają tamte czasy, przypomną sobie, jak faktycznie wtedy było. Wiadomo, że z czasem pewne wspomnienia się zacierają, zapominamy o tym co złe. Może niektórzy chwalą tamte czasy, bo wtedy byli młodzi, pełni zapału, a może należeli do grupy uprzywilejowanej... Natomiast dla młodzieży to świetna lekcja najnowszej historii.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Nowy Świat i portalowi Sztukater.


Wojciech Letki, Pocztówki z innej planety, Wydawnictwo Nowy Świat, 2014,
ISBN: 978-83-7386-536-5,
Str. 140.

Książka bierze udział w wyzwaniach: "Polacy nie gęsi", "Klucznik" oraz "Europa da się lubić!".

Komentarze

  1. Młodzi ludzie powinni czytać takie książki. To kawał historii, którą trzeba znać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może kiedyś przeczytam, bo zapowiada się całkiem interesująco ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie przeczytam tę książkę. Wokół PRL-u narosło już tyle legend i mitów, że ciężko jest się zorientować, ,,jak to właściwie było".

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze sięgam po książki przybliżające historię ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z chęcią przeczytam po okresie wakacyjnym.

    OdpowiedzUsuń
  6. To zdecydowanie książka dla mnie. Jestem zafascynowana PRLem, dlatego z pewnością poszukam tej pozycji :)
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również ten świat absurdu bardzo ciekawi, więc zawsze z ciekawością sięgam po lektury, które przybliżają nam tamte czasy.

      Usuń
  7. Rzeczywistość PRL-owską kojarzę tylko ze wspomnień najbliższych. A sama doświadczyłam w minimalnej dawce na własnej skórze jedynie...podczas gry planszowej o nazwie "kolejka":) Książkę bardzo chciałabym przeczytać, tym bardziej, że nawet nie potrafię sobie wyobrazić ówczesnych realiów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście, że nie doświadczyłyśmy tego na własnej skórze. Zdecydowanie wolę sobie o tamtych czasach poczytać...

      Usuń
  8. PRL jakoś mnie nie fascynuje, wiem, że wiele osób lubi związane z nim żarty, że sprzedaje się gadżety i pisze wspomnienia, może za młoda jestem, by zrozumieć to zainteresowanie. ;) Ale wspomnianą bajkę o Królewnie Śnieżce w tamtych realiach chętnie bym poznała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam bardzo mgliste wspomnienia z tamtego okresu i może właśnie dlatego mnie do tego tematu ciągnie.

      Usuń
  9. Będę o niej pamiętać, może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z chęcią przeczytam. Czasy PRL-u, miały swoją atmosferę: kartki po najprzeróżniejsze produkty, bony do słynnego Pewexu, kolejki itd. a przede wszystkim ludzie, którzy byli chyba mniej zestresowani i zapracowani :) Były pozytywy i negatywy tamtych lat. Teraz najczęściej podśmiewamy się z absurdów socrealizmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się cieszę, że możemy się z tego dzisiaj śmiać. Osobiście wolałabym nigdy tego nie doświadczyć, chociaż, tak jak mówisz, ten czas miał i swoje dobre strony.

      Usuń
  11. Wszystko od treści po okładkę szalenie zachęca. Muszę mieć!

    OdpowiedzUsuń
  12. Oho, widzę, że propozycja bardzo ciekawa! Chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ciekawa i do tego bardzo wartościowa. Gorąco polecam!

      Usuń
  13. O, tak plastycznie :). Chętnie bym przeczytała. Na pewno interesujący okres naszej historii. I tytuł idealnie dobrany :). Rzeczywiście, dla młodszej części Polaków to jak inna planeta zupełnie. Dla mnie też w sensie ;). Co się tu będę postarzać ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto poszukać tej książki. Podobno można ją dostać tylko w internecie, więc możliwość dotarcia do czytelników jest ograniczona. a szkoda.
      Jako dzieciak chętnie dodawałam sobie lat, ale szybko mi to przeszło:)

      Usuń
    2. czytałem ten stek bzdur, szkoda nie tylko kasy ale przede wszystkim czasu. autor ma fobie , negatywnie przejaskrawia wszystko co zwiazane z tamtym czasem. Ale skoro są frajerzy którzy to kupują, a jeszcze gorzej tracą czas czytając to rewelacyjnie bo to o to chodzi by złapać frajerów i na nich zarabiać - na tym właśnie polega obecna wolność rynkowa :))))))

      Usuń
    3. Dziękuję za komentarz. Mnie akurat książka przypadła do gustu, ale rozumiem, że można mieć inne zdanie. Pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty