Richard Phillips, Stephan Talty "Kapitan. Na służbie"
Jeszcze kilka lat temu moje wyobrażenie na temat piratów pochodziło rodem z "Piratów z Karaibów" i byłam przekonana, że w dzisiejszych czasach najzwyczajniej w świecie ich nie ma. Pamiętam, że, gdy po raz pierwszy usłyszałam w telewizji o porwaniu statku byłam bardzo zdziwiona. Nie wiem dokładnie kiedy to było, ani o jaki statek chodziło, ale całkiem możliwe, że był to Maersk Alabama, o którego porwaniu jest właśnie "Kapitan. Na służbie".
Jenak ta książka nie jest wyłącznie o piratach i ich działalności, jest też o życiu na morzu, o byciu kapitanem i odpowiedzialności, która się z tym wiąże.
"Na morzu każdy dzień jest jak poniedziałek – pierwszy dzień pracy, po którym czeka nas jeszcze wiele innych".
Richard Phillips ma żonę Andreę, dwójkę dzieci: Dana i Mariah. Mieszkają w niewielkim miasteczku – Underhill w stanie Vermont. Richard spędza trzy miesiące z rodziną, by kolejne trzy pływać po morzach i oceanach. Pracuje w marynarce handlowej już trzydzieści lat. Autor zdradza nam szczegóły ze swojego prywatnego życia, opowiada o swojej rodzinie, o tym, że jego żona musi być bardzo twardą osobą, skoro przez tyle lat wytrzymała z marynarzem. Opowiada o sobie, jakim jest mężem, ojcem, ale też kapitanem i czego oczekuje od swoich podwładnych.
Dzień 8 kwietnia 2009 roku niczym nie różnił się od wielu poprzednich, do chwili, kiedy somalijscy piraci wkroczyli na pokład kontenerowca Maersk Alabama. Statek posiada pewne zabezpieczenia, które mają utrudnić opanowanie statku piratom, jednak w tym wypadku na niewiele się one zdały. Załoga też została odpowiednio przygotowana na tę ewentualność, wielokrotnie przećwiczyli procedury, które miały uratować im życie w takiej sytuacji. Czy pomoże im to ocalić statek? Jak zareagują władze Stanów Zjednoczonych na wieść o porwaniu?
Fabułę tej powieści napisało życie, autorowi pozostało ubrać ją w odpowiednie słowa i muszę przyznać, że wyszło mu to całkiem dobrze. Ta opowieść wciąga od pierwszej strony. Fakt, że Richard Phillips nie ograniczył się do opisania samego porwania, bardzo wzbogaca książkę. Dzięki temu lepiej go poznajemy, jesteśmy w stanie wczuć się w jego położenie, zrozumieć, jak czuła się w tej sytuacji jego rodzina. Autor wplata w opowieść też informacje o innych porwaniach i o tym, jak się one zakończyły.
Historia ta budzi emocje i daje do myślenia. Postawa Richarda Phillipsa jest godna pochwały. Zachował się tak, ja przystało na prawdziwego kapitana, czyli zaryzykował własne życie, by uratować swoją załogę i statek. Raczej nie każdy kapitan ma tyle odwagi.
Warto też się zastanowić nad samymi piratami. Co ich skłania do tego procederu? Zasłaniają się tym, że obcokrajowcy zabierają im pracę, bo łowią ryby na ich terytorium. Jednak nie jest to prawda. Im najzwyczajniej w świecie nie chce się uczciwie pracować, wolą ponieść ryzyko i bardzo szybko się obłowić. Piractwo to dobrze zorganizowany biznes.
Jedno, co mnie troszkę drażniło, to typowo amerykański patos i podkreślanie wielkości tego kraju, ale to moje osobiste odczucie. Chyba jestem na takie rzeczy wyczulona.
Myślę, że warto po tę pozycję sięgnąć i poznać kapitana Richarda Phillipsa, więc oczywiście książkę gorąco Wam polecam. Natomiast ja chętnie obejrzę teraz film "Kapitan Phillips", który powstał na podstawie tej powieści. Oglądaliście go? Polecacie?
Moja ocena: 7/10
Richard Phillips, Stephan Talty, Kapitan. Na służbie, Wydawnictwo Otwarte, 2013,
ISBN: 978-83-7515-277-7,
Str. 310.Książka bierze udział w wyzwaniach: "Historia z trupem" oraz "Czytam literaturę amerykańską".
Czytałam, podobała mi się ta książka ;)) Film oglądałam, był dobry, ale kilka faktów w nim zmieniono.. Bardziej do gustu przypadła mi jednak książka :)
OdpowiedzUsuńZwykle tak bywa. Jestem ciekawa, czy przypadnie mi do gustu.
UsuńKorci mnie ta książka :). Ale film już nie, nawet jeśli mówią, że obsada aktorska dobra... // Bez typowo amerykańskiego patosu pewnie by się ta książka takiej ekranizacji nie dorobiła ;). Ale też uważam, że czasami to sztucznie wychodzi i mogłoby być tego patosu mniej.
OdpowiedzUsuńKorcę i polecam:)
UsuńChyba trzeba mieszkać w Stanach, żeby zrozumieć ten patos... Ja go w małych dawkach znoszę, w większych albo mnie irytuje, albo śmieszy.
Nie widziałam filmu, bo najpierw planuję przeczytać książkę :) Różne opinie o niej słyszałam, więc tak naprawdę nie wiem, czego się spodziewać, ale uważam, że to historia warta poznania. Przyznam się, że też o współczesnych piratach niewiele wiem.
OdpowiedzUsuńDla mnie to też jedyna słuszna kolejność:)
UsuńFilm oglądałem. Nie wiem jaki byłby jego odbiór po przeczytaniu książki, ale produkcja jest świetnie zrealizowana i rewelacyjnie buduje napięcie. Polecam! :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie. Muszę się w końcu zmobilizować i obejrzeć.
UsuńPamiętam i mile wspominam tę lekturę. :)
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi:)
UsuńZapowiada się ciekawa lektura :) Chętnie przeczytam, tak samo jak Tobie temat piratów kojarzył mi się z filmem no i z daaleką przeszłością. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA okazuje się, że to bardzo aktualny problem.
UsuńNie znam tej książki, ale przyznam, że bardziej wolałbym obejrzeć jej ekranizację.
OdpowiedzUsuńDla mnie ekranizacja będzie jedynie uzupełnieniem.
Usuńoglądałam film, książki nie czytałam, akurat był boom na nią w bibliotece, ale kiedyś na pewno do niej zajrzę ;)
OdpowiedzUsuńJa cieszę się, że miałam okazję najpierw poznać książkę.
UsuńMuszę przeczytać i obejrzeć ekranizację ;)
OdpowiedzUsuńPolecam zaczęcie od książki:)
UsuńNo tak, z Jackiem Sparowem ta historia nie ma zbyt wiele wspólnego. Dobra książka, dobry film.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa filmu.:)
UsuńZdecydowanie poznam ta historię jednak najpierw muszę zdecydować czy film będzie pierwszy czy też ksiażka.
OdpowiedzUsuńDla mnie jest tylko jedna słuszna kolejność, czyli najpierw książka, a potem film. :)
UsuńHistorii o pirackich rabunkach na morzu nie miałam jeszcze okazji czytać, więc przez fakt, że kompletnie nie wiem, czego się po tego typu literaturze spodziewać, chciałabym poznać ten tytuł. :)
OdpowiedzUsuńPolecam. To bardzo ciekawy temat.
UsuńPoruszyłaś jak dla mnie straszną tematykę, ale bardzo interesującą, i z pewnością sięgnę po tę książkę, świetnie ją opisujesz, i już oczami wyobraźni widzę kapitana, jego rodzinę i piratów. Tak mało się mówi o piratach, myślę, że są tacy, którzy nie wierzą w ich istnienie. Pozdrawiam Kornelio:) Nie wiem, czy Ci pisałam, ale mam córeczkę Kornelię:) Wciąż uważam, że to piękne imię:)
OdpowiedzUsuńDla mnie to też okropny temat. Dziękuję za komplement.:)
UsuńNie pisałaś nigdy, że Twoja córcia jest moją imienniczką. Zgadzam się, że to piękne imię i nie zamieniłabym go na żadne inne. :)
Zainteresowałaś mnie książką- też myślałam, że nie ma już piratów.
OdpowiedzUsuńNie ty jedna tak myślałaś:)
UsuńMam w planach :) ale jak nie uda mi się zdobyć książki to przynajmniej film zobaczę ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że książka też trafi w Twoje ręce.
UsuńFilm gorąco polecam, bardzo dobry i mocno mnie poruszył. Dzisiaj trzymałam tę książkę w ręku, podczas wizyty w bibliotece, ale jednak wzięłam coś innego i teraz żałuję :(
OdpowiedzUsuńA amerykański patos całkiem lubię, mam do tego jakiś sentyment ;)
Życzę przyjemnej lektury! Film już za mną i chociaż był całkiem fajny, to tradycyjnie książka bardziej mi się podobała.
Usuń