Annia Ciezadlo "Dzień miodu"
Książkę,
o której chcę Wam dzisiaj opowiedzieć, wygrałam w konkursie na
blogu Ann RK - Myśli i słowa wiatrem niesione... W moje ręce trafił audiobook i domyślam się, co za
chwilę będę mogła przeczytać w komentarzach. Stwierdzicie
pewnie, że wolicie tradycyjne książki, że audiobooki nie są dla
Was, że to nie to samo. Zgadzam się z Wami, ale od jakiegoś czasu
nauczyłam się cenić tę formę czytania. Dzięki niej w chwilach,
gdy nie mam czasu, by usiąść z książką i uciec w ten literacki
świat, mogę posłuchać jakiejś opowieści. Po audiobooki sięgam
podczas prac domowych, ale też w trakcie kąpieli, samotnego
spaceru. Skupienie się na takiej lekturze czasami nie jest łatwe. Dużo
trudnej jest też wyłuskać odpowiednie cytaty, dlatego też z góry
przepraszam, jeśli któryś z nich przekręciłam lub źle
zapisałam. Dzięki audiobookom prozaiczne czynności nabierają
barw, znienawidzone sprzątanie staje się bardziej znośne. Jednak w
moim przypadku nigdy nie zastąpi ono kontaktu z papierową książką,
która oprócz słów ma cudowny zapach, piękną okładkę, jej
widok na półce cieszy moje oko, lubię szelest jej kartek...
Do
wyboru tego właśnie audiobooka skłoniła mnie przeczytana już
dosyć dawno temu recenzja. Nie mogę sobie nawet przypomnieć, kto
mnie zachęcił do tej lektury. Wyczytałam również, że książkę
czyta Magdalena Kumorek, którą bardzo polubiłam dzięki roli w
"Przepisie na życie". Uwielbiam filmy i seriale z
gotowaniem w roli głównej albo chociaż w tle. Serial niestety jak
to serial z każdym kolejnym sezonem jest coraz bardziej irytujący,
i z każdym kolejnym obiecuję sobie, że nie będę go już więcej
oglądała, ale jak przychodzi co do czego, to i tak się łamię.
Muszę przyznać, że głos pani Magdy bardzo mi pasuje do tej
powieści. Jednak pewnie
chcielibyście wiedzieć, o czym jest ta książka?
"Ta książka nie jest więc o wciąż nowych sposobach na to, jak zabić i zginać na wojnie, ale o tym, jak ludzie żyją przed wojną, podczas niej i po jej zakończeniu. Jest o milionach drobnych sposobów na to, jak sobie radzić, jak zorganizować życie w niewyobrażalnie stresujących i trudnych warunkach i jak przetrwać".
Annia
mieszka w Nowym Jorku, ma bardzo ciekawe pochodzenie, jest po części
Greczynką, Polką, Szkotką i Irlandką . Z zawodu Annia jest
dziennikarką. Zupełnie niespodziewanie zakochuje się w koledze z
pracy, zakochuje się dzięki potrawie z faszerowanych liści
winorośli, to ona zbliża dwoje zupełnie obcych sobie ludzi.
Muhamad jest z pochodzenia Libańczykiem. Jako mały chłopiec został
wysłany do Stanów Zjednoczonych, rodzice chcieli go uchronić przed
panującą w kraju wojną. Muhamad jest dziennikarzem śledczym.
Oboje bardzo się różnią, ale może dzięki temu tak dobrze się
uzupełniają. On jest niejadkiem, bardzo cichym i spokojnym
mężczyzną, bardzo racjonalnym, za to ona uwielbia jeść, potrafi
nieźle przeklinać, jest dumna i nieprzewidywalna. Annia mówi o
sobie "gadać potrafię tak samo dobrze, jak jeść i to
jednocześnie".
Muhamad
i Annia wyjeżdżają do Bejrutu. Przed pierwszą wizytą u swoich
teściów Annia postawia, że przez cały czas będzie się
uśmiechać, żeby zrobić na nich dobre wrażenie. Nie zna języka,
potrafi tylko powiedzieć dzień dobry, więc szczerzy się do
rodziców Muhamada, podczas gdy oni planują ich ślub. Annia nie
chce ślubu, woli żyć w wolnym związku, ale nie ma pojęcia o czym
rozmawiają pozostali. Z czasem jednak ulega i decyduje się na
zalegalizowanie ich związku. Annia ma okazję poznać Bejrut, miasto
jej męża, jego rodzinę, panującą tam kulturę.
Miesiąc
miodowy spędzają wspólnie w Iraku, Bagdadzie ogarniętym wojną,
pełnym niepokojów, w którym jednak żyją ludzie, którzy nawet w
tak trudnych warunkach muszą egzystować i jeść... Na Bliskim
Wschodzie panują ciągle jakieś napięcia, jedna wojna przeradza
się w drugą, a pokój jest bardzo rzadki i trwa zwykle krótko.
Annia opowiada o zagrożeniu, strachu, cierpieniu, ale opowiada
głównie o życiu zwykłych ludzi. Poszukuje nowych smaków, zgłębia
kuchnie iracką i libańską, uczy się od teściowej gotowania
tradycyjnych potraw. Jest spragniona ciągle nowych smaków. Jedzenie
w tych trudnych czasach daje jej namiastkę normalności, prawdziwego
domu. Annia spędza tam sześć lat, które w bardzo plastyczny
sposób nam opisuje.
Słuchając
tej książki niemal czułam zapach tych wszystkich egzotycznych
przypraw, dziwnych potraw, opisy były na tyle sugestywne, że aż
ślinka mi ciekła. Czuć w tej opowieści miłość Annii
do jedzenia, widać, że jest ono bardzo
ważnym elementem jej życia. Opowiada nam ona o
specjalnych sposobach na przygotowanie potraw, o sekretach, które
sprawiają, że dana potrawa jest tak dobra. Smaczne potrawy często
nie wymagają wcale drogich i wykwintnych
składników. Dzięki prawidłowemu przygotowaniu, z kilku bardzo
prostych produktów można wyczarować pyszne danie.
Annia
uwielbia gadać, potrafi gadać i dobrze jej to wychodzi.
Pierwszoosobowa narracja sprawia, że jeszcze łatwiej jest nam
poznać naszą bohaterkę. Trudno nie pokochać tej bardzo
bezpośredniej osoby. Annia jest bardzo żywą postacią, która lubi
zjeść i wypić, lubi mówić,
lubi przebywać wśród ludzi, łatwo zjednuje sobie przyjaciół. Z
dużą swobodą opowiada o sobie, swoich potknięciach, radościach,
problemach i oczywiście pochłoniętych potrawach.
Zachęcam
Was do przeczytania tej niecodziennej książki, która odkrywa przed
nami świat arabski, świat wojny i życia
w cieniu konfliktów. Pokazuje nam ludzki strach, ale też i
radość życia. Annia bardzo się zżyła z Bliskim Wschodem,
poznała tam wielu cudownych ludzi i postanowiła z nami podzielić
się swoimi spostrzeżeniami. Autorka nie stroni też od trudnych tematów społecznych, politycznych i religijnych, które świetnie wplata w tę opowieść.
Jeżeli
będziecie mieli okazję, to koniecznie przeczytajcie tę książkę.
Myślę jednak, że lepiej będzie sięgnąć po jej wersję
papierową. Dlaczego? Bo czasami chciałoby się spróbować
niektórych przepisów Annii, a wyłuskanie receptury z audiobooka
niestety nie jest takie łatwe. Już samo zapisanie nazwy potrawy
czasami jest bardzo trudne. Niektóre opisy wydarzeń, osób
rządzących na Bliskim Wschodzie, ich powiązań, trudno mi było
zrozumieć po jednokrotnym przesłuchaniu danego fragmentu. Łatwiej
byłoby mi je sobie przyswoić w wersji papierowej.
Nie
zmienia to jednak faktu, że lekturę tej książki uważam za
niezwykle udaną i bardzo gorąco Wam ją polecam. Koniecznie musicie
poznać Annię i Muhamada, ich miłość i ich świat.
Moja
ocena: 8/10
Annia
Ciezadlo, Dzień miodu, Świat Książki, 2012
Czas:
12 godzin 44 minuty
Zdjęcie
okładki: audioteka.pl
Wszystkie
cytaty pochodzą z recenzowanej książki.
No właśnie, audiobook to całkowicie nie moja bajka, bo ja nie słucham tego co się do mnie mówi, jednym uchem mi to wpada, a drugim wybada, więc niestety „Dnia miodu” nie wysłucham, ale może jeśli kidyś trafi do mnie wersja papierowa to być może przeczytam.. :)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam!
UsuńW formie papierowej z chęcią bym przeczytała tę książkę, ale audiobook odpada. Jestem totalnym wzrokowcem i nie dociera do mnie treść, jeżeli ją tylko słucham. Muszę wszystko zobaczyć, żeby zapamiętać i utrwalić sobie w pamięci. Podziwiam Anię za odwagę, że nie bała związać się z mężczyzną o takim pochodzeniu. Nie wspominałaś nic w recenzji, że w związku z tym miała jakieś problemy, a wręcz odwrotnie. Skoro gotowała wspólnie z teściową i pokochała Bliski Wschód, to znaczy, że życie u boku tego mężczyzny było tym, czego oczekiwała:)
OdpowiedzUsuńTeż jestem raczej wzrokowcem, więc łatwiej jest mi przyswajać sobie treść tradycyjnych książek, ale na szczęście coś mi tam z tych usłyszanych informacji w głowie zostaje:)Może z czasem będzie jeszcze lepiej, w końcu trening czyni mistrza:)
UsuńMuhamad jest Libańczykiem, ale od dziecka przebywa w Stanach, więc chyba przepaść między nimi nie była aż tak ogromna. Jednak czytając tę książkę też miałam obawy, jak się ten ich związek rozwinie. Nie wyobrażam sobie, żebym nawet dla miłości miała wyjechać na Bliski Wschód, mieszkać w kraju, w którym panuje wojna. Ale nie jestem dziennikarką i ciężko jest mi zrozumieć takich ludzi, cenię sobie spokój i bezpieczeństwo. Poza wojną przerażałaby mnie również ta inna kultura, to jak zostanę przyjęta i nie wiem, czy umiałabym się podporządkować panującym tam regułom.
Rodzice Muhamada przyjęli ją dobrze, cieszyli się, że ich syn w końcu znalazł sobie kobietę. Natomiast relacje z teściową były bardzo ciekawe, bo też była to bardzo interesująca kobieta. Muhamad zakochał się w Anni, bo ta trochę przypominała mu mamę, obie mają dosyć trudne charaktery, obie są uparte i obie mówią, co akurat w danej chwili myślą. Wyobraź więc sobie, jak wglądało to ich wspólne gotowanie:)Ja na miejscu Anni nie dałabym rady, chlasnęłabym patelnią i trzasnęła drzwiami, ale że trafiła kosa na kamień, to coś z tego wspólnego gotowania wyszło. Annia świetnie się zaaklimatyzowała na Bliskim Wschodzie, wręcz nie chciała go opuszczać...
Koniec mojego opowiadania, bo za dużo Ci zdradzę:)A nie chcę Ci odbierać przyjemności z czytania.
Teraz to dopiero mnie zaciekawiłaś tą książką!!!:)
UsuńJa również nie wyobrażam sobie zakochać się w mężczyźnie pochodzącym z Bliskiego Wschodu, a już wyjechać z Europy na dłuższy czas, to byłby dla mnie istny koszmar! Nie jestem aż tak odważna, nie lubię ryzyka i utrzymującego się ciągle, wysokiego poziomu adrenaliny we krwi:)
Widzę, że dodałaś nowy gadżet:) Ile ja się naszukałam i oczywiście nie znalazłam linku do tak wyglądającego (okienko ze zdjęciem + nazwa komentującego) gadżetu "najczęściej komentują":)))
Bardzo się cieszę, że udało mi się obudzić Twoją ciekawość:)
UsuńTeż nie jestem uzależniona od adrenaliny, nie potrzebuję do szczęścia wrażeń ekstremalnych, ale wiem, że niektórzy nie mogą bez tego żyć.
A gadżet znalazłam na innym blogu, kliknęłam na link pod nim i pobrałam.
Muszę też dodać, że prawie cały czas królujesz na tej liście:) Dziękuję Ci za wszystkie komentarze!!!
Z wielką przyjemnością czytam Twoje recenzje i zostawiam pod nimi komentarze:)Mamy podobny gust czytelniczy:)
UsuńMartwię się tylko tym, że mam na to mało czasu, a zanosi się , że od września nie będę miała go już w ogóle. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez mojego blogu, bez odwiedzania zaprzyjaźnionych blogów:(
Szykują się jakieś zmiany?
UsuńJa niestety też mam coraz mniej czasu i z trudem próbuję pogodzić obowiązki i przyjemnościami. Zwykle okazuje się, że doba jest za krótka:)
Jednak mam nadzieję, że nie znikniesz tak zupełnie? I może rzadziej, ale będziesz nadal blogowała?
Dojdzie mi troszkę obowiązków związanych z pracą i niestety skończą się wakacje, i moi chłopcy pójdą do szkoły. Młodszemu synowi niestety pomagam ciągle w lekcjach. W czwartej klasie miałam już dość, a teraz piąta będzie jeszcze trudniejsza!! W dodatku zapisałam go do innej szkoły, gdzie o zgrozo jest wyższy poziom nauczania niż w tej, do której przedtem uczęszczał. Dopóki dam radę, to będę blogowała. Z małymi przerwami, rzadziej, ale spróbuję. Nie mogę zniknąć zupełnie. Bardzo bym za Tobą i innymi tęskniła:))
UsuńDasz radę! Wierzę w Ciebie:) Z resztą my kobiety mamy taką cudowną zdolność, że potrafimy pogodzić ze sobą niewyobrażalną ilość obowiązków i nawet zwykle zostaje trochę czasu na przyjemności:) Nie chcę musieć za Tobą tęsknić, ale rozumiem, że doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny;)
UsuńDziękuję Kornelio za bardzo miłe słowa. Budujące, dodające mi dużo pozytywnej energii:)
UsuńNie mogę się przekonać do audiobooków. Kilka razy próbowałam, ale bardzo trudno mi się skupić. A szkoda bo ze wzrokiem u mnie coraz gorzej.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Ja trenuję, więc mam nadzieję, że z czasem będzie coraz lepiej:) Wydaje mi się, że na początek warto sięgać po bardzo lekkie lektury, które nie wymagają takiego skupienia, a pozwalają trenować uwagę.
UsuńJednak nie zamierzam Cię na siłę przekonywać.
Próbuję - szczególnie w drodze do pracy ;)
UsuńZajrzyj na skrzynkę mailową!
kolodynska.pl
Słuchając audiobooków trzeba byc skupinym i trzeba to robć w ciszy, a u mnie w domu zawsze z jakiegos kąta leci moja ukochna muzyka.. :) Więc audiobooki kompletnie nie dla mnie. Z resztą tak samo jak ta książka - nie zaciekawiła mnie.
OdpowiedzUsuńRozumiem.
UsuńBrzmi napraw ciekawie, chętnie bym przeczytała. Co do audiobooków, tak zamierzam powiedzieć - nie umiem ich używać! Po prostu nie wyobrażam sobie słuchania książki. Muszę mieć włączoną muzykę i być kompletnie skupiona na tekście. Lektorzy zazwyczaj za wolno czytają ech... Ale rozumiem, jak trudno jest notować ze słuchu - ostatnio spisywałam cytaty z filmu, więc doceniam trud :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDo lektury zachęcam, do audiobooków niekoniecznie, bo w końcu nie wszyscy muszą po nie sięgać. To czytelnik musi się dostosować do tempa czytania lektora, jego głosu, a nie zawsze jest to łatwe. Dziękuję i pozdrawiam!
UsuńNa razie mam zapas czytelniczy na całe wakacje, albo i jeszcze dłużej, ale potrafisz zachęcić do przeczytania lub posłychania lektury.
OdpowiedzUsuńhttp://qltura.blogspot.com/
Cieszę się, że udało mi się Ciebie zachęcić. Skoro zasiałam w Tobie ziarenko ciekawości, to wierzę, że kiedyś znajdziesz czas na tę książkę:)
UsuńKsiążka jest świetna, też nie byłam przekonana do audiobooków ale pani Kumorek doskonale sprostała zadaniu i dzięki niej może sie wreszcie przekonam do audiobooków. Książka godna polecienia zarówno w formie audio jak i tradycyjnej.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że jest to świetna lektura, a pani Kumorek spisała się wzorowo:)
Usuń"Dużo trudnej jest też wyłuskać odpowiednie cytaty, dlatego też z góry przepraszam, jeśli któryś z nich przekręciłam lub źle zapisałam." - To może następnym razem po odsłuchaniu ściągnij sobie ebooka i tam poszukaj cytatów albo przepisów? :)
OdpowiedzUsuńA książka wydaje się ciekawa, zwłaszcza to gadulstwo przyciąga, lubię takie narratorki-gaduły.
Dla potwierdzenia zwykle szukam potem cytatów w internecie, ale nie zawsze je znajduje. Dziękuję za dobrą radę:)
UsuńNarracja jest świetna, Annia jest bardzo barwną postacią, z którą warto spędzić trochę czasu!
Ja nie słucham książek, ponieważ moja córka cały dzień nadaje i zagłusza. A nocą sprzątam, czytam i netuję :D Zostaje jeszcze opcja samochodu, ale musiałabym kupić nowe radio, szkoda mi kasy i te kasetowe ma taki urok :D poza tym wydaje mi się, że wolę czytać. Czasem puszczam córce jakąś bajkę i ciągle myślę "o jezu ten głos nie pasuje, ale durnie to intonują, nie no, zero emocji, jeb, przesadzają z tą akcentacją" :D
OdpowiedzUsuńJa korzystam zwykle ze słuchawek, które z powodzeniem sprawdzają się też w samochodzie, więc nie musisz zaraz zmieniać radia:) Ale rozumiem Twoją miłość do tradycyjnego czytania, dla mnie audiobooki to tylko dodatek i nigdy nie zastąpią mi one szelestu kartek...
UsuńPoza tym interpretacje niektórych lektorów faktycznie mogą zniechęcać do słuchania książek:) Podejrzewam, że amatorzy audiobooków mają swoich ulubionych lektorów i dobierają lektury między innymi pod ich kątem.
Chciałabym tę historię poznać, ale nie przepadam za książkami z rozbudowanym wątkiem kulinarnym. Irytuje mnie jak bohaterowie ciągle gadają o jedzeniu, albo pisarz nieustannie wplata do opisów wtrącenia co i gdzie zjedli. Nie wiem więc czy przebrnę przez "Dzień miodu".
OdpowiedzUsuńW takim układzie myślę, że ta książka raczej nie przypadnie Ci do gustu, bo życie Annii kręci się wokół jedzenia:)
UsuńO, to lepiej dam sobie spokój :)
UsuńNie trzeba mnie namawiać, przeczytam chętnie:)
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie i życzę przyjemnej lektury!
UsuńCzemu audiobooki nie przyjmują się w naszych czasach? Sama nie wiem, bo do mnie również nie trafiają. Jakoś nie potrafię się na nich skupić raz próbowałam i niestety nie wynikło z tego nic dobrego..Ale dla wersji papierowej mówię TAK jak najbardziej :)
OdpowiedzUsuńMoże książka była niewłaściwa? Szybko się zniechęciłaś:) Ale wiem, że audiobooki nie są dla każdego, więc Cię nie namawiam.
UsuńCieszę się, że zachęciłam Cię do tej książki!
Jeszcze nigdy nie miałam możliwości słuchać audiobooka i przyznaję, że chcialabym spróbować. Taka lektura byłaby idealna.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, wolę sięgnąć po książkę w wersji papierowej, a nie słuchać audiobooka. Treść może tak bardzo mnie nie zaciekawiła, ale ogólnie ta powieść wydaje się interesująca. :-)
OdpowiedzUsuńTeż wolę papierowe książki, ale po audiobooki też czasami sięgam. Natomiast książkę gorąco polecam!
UsuńJa sobie bardzo cenię audiobooki, szczególnie że ich dostępność w internecie jest o wiele większa niż książek... A poza tym, to szczególnie wygodne kiedy robię coś, co zajmuje ręce a nie umysł ;) A co do samej pozycji, wydaje się być dość interesująca ;)
OdpowiedzUsuńMnie do audiobooków głównie przekonuje fakt, że mogę jednocześnie sprzątać i słuchać książki, jechać autem i słuchać książki...
UsuńDo do tej lektury oczywiście zachęcam!
Wow, już sama okładka kusi. :) Reszta i Twoja recenzja tym bardziej. :)
OdpowiedzUsuńTeż mnie urzekła ta okładka - jest piękna, zresztą jak cała książka:)
UsuńKsiążka może być ciekawa, więc myślę, że watro sięgnąć. A audiobooki to przydatny wynalazek. Pamiętam scenkę rodzajową - myje szafki w kuchni po remoncie, a tata schodzi na dół przywabiony odgłosami "Potopu". Jego mina gdy zobaczył co robię - bezcenna.
OdpowiedzUsuńWierzę Ci:) Mi zdarza się słuchać audiobooków w wannie i też zastanawiam się, co sobie sąsiedzi o mnie myślą:)
UsuńPani Kumorek ma bardzo przyjemny głos :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie zapoznam się z tą książką. ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam:)
Usuń;D Miałam napisać właśnie w komentarzu o audiobookach to, co już sama napisałaś, więc zmilczę... ;D
OdpowiedzUsuńPewnie to będzie wredne, co teraz napiszę, ale pierwsze co mi przyszło do głowy po doczytaniu do miejsca, w którym autorka poznaje Libańczyka i zakochuje się w nim, to było: oho, zaraz będzie to co prawie zawsze się dzieje gdy przedstawicielka kultury zachodniej wiąże się z przedstawicielem kultury arabskiej. Czyli: na początku był cudowny, zakochałam się, wzięliśmy ślub i nagle on okazał się zupełnie innym człowiekiem, zrobił się agresywny, musiałam uciekać z dzieckiem itd... Doczytałam do końca recenzji i bardzo się zdziwiłam, że tego tam nie było i że ta dwójka najwyraźniej dalej jest razem i dalej się kocha ;) Życzę im, żeby chociaż ich historia skończyła się happy endem i mam nadzieję, że nie wyjdzie 2 tom o tym, co napisałam powyżej ;P
Wcale mnie Twoje skojarzenie nie dziwi, bo nie wyobrażam sobie sama być w takim związku, przepaść kulturowa byłaby dla mnie zbyt duża i najzwyczajniej w świecie bałabym się, czy jakieś licho nie wyjdzie z mojego ukochanego... Na szczęście ta opowieść jest inna. Autorka opowiada o ich związku, wzajemnych relacjach i raczej aniołem w tym związku okazuje się być właśnie Muhamad:) Nic mi o drugiej części nie wiadomo, ale życzę Anii i Muhamadowi dużo dobrego!
UsuńWonderful post.
OdpowiedzUsuń