Consilia Maria Lakotta "Nocna rozmowa"
Jest
rok 1965. W Nowym Jorku gasną wszystkie światła, noc rozświetla
tylko pochodnia Statuy Wolności. W niewielkim barze spotykają się
kapitan Gregory Bower, kelnerka Betsy oraz ksiądz – ojciec
Goldman. Gregory chce zmienić swoje życie, szuka dla siebie nowego
miejsca na ziemi, jednak aby tego dokonać musi komuś opowiedzieć o
swoich przeżyciach, o tym ile udało mu się osiągnąć i dlaczego
to stracił. Opowiada o swojej wielkiej miłości – Judy. On był
chrześcijaninem, ona pochodziła z ortodoksyjnej żydowskiej
rodziny. Chociaż nie brakowało między nimi nieporozumień na tle
religijnym, to problemów było dużo więcej, z czasem narastały
kolejne i dojście do kompromisu stało się prawie niemożliwe.
Gregory
otwarcie opowiada o swoim życiu, o popełnionych błędach, nie
wybiela siebie. Zdradza co czuł w danym momencie, jak był
zaślepiony, chociaż dzisiaj patrzy na sprawy zupełnie inaczej.
Jest to podróż wgłąb siebie, analiza własnych dokonań, spowiedź
grzesznika.
Muszę
przyznać, że chociaż fabuła zapowiadała się bardzo niepozornie,
to jednak książka okazała się być bardzo ciekawa. Autorka nie
poprzestała na powierzchownym opisaniu problemów, ale dogłębnie
nam je przedstawiła. Można by uznać, że jest to kolejna historia
nieszczęśliwej miłości, ale została ona przedstawiona tak, żeby
dać czytelnikowi do myślenia, zmusić do refleksji nad własnymi
uczuciami.
Bohaterowie
"Nocnej rozmowy" są wyraziści i skomplikowani. Nawet
osoby dobre, które czytelnik ma polubić, popełniają błędy i
potykają się.
Między
Gregorem a Judy jest wiara. Ona szuka porozumienia z mężem w tym
temacie, bo jest to ważny element jej życia. Natomiast dla niego
religia nie ma większego znaczenia, nie chce analizować tej sprawy,
nie chce na jej temat rozmawiać. Ona ciągle szuka jakiegoś
rozwiązania, ale niestety mąż nie chce jej pomóc. Judy pragnie
wrócić do ojczyzny swoich przodków – do Izraela, jednak Gregory
nie ma takiego zamiaru. Nie tylko nie zgadza się na przeprowadzkę,
ale najchętniej na złość jej przeprowadziłby się do Niemiec.
Trudno o jakiekolwiek porozumienie, gdy przynajmniej jedna ze stron
jest bardzo zaślepiona, nie widzi niczego poza czubkiem swojego
nosa.
Gregory
opowiada też o swoim bracie – Ablu, który jest człowiekiem
bardzo życzliwym, empatycznym. Od razu nawiązuje świetne
porozumienie z rodzicami Judy, wspiera też swoją bratową, stara
się jej pomóc. Jednak Gregory patrzy na to bardzo podejrzliwie,
domyśla się, że miedzy jego żoną a bratem musi być coś więcej,
doszukuje się zdrady...
Jest
to bardzo smutna i refleksyjna powieść. Dotyka ona bardzo różnych
tematów, mamy tu uczucia miłości, zazdrości, nienawiści, sporą
dawkę cierpienia, wchodzimy w tematykę religijną i tożsamości
narodowej. Lektura ta skłania do refleksji, daje materiał do
przemyśleń na wiele tematów, być może kogoś nawet zmobilizować
do krytycznego spojrzenia na własne życie i zmiany tego co złe.
Nie
wszystkie podjęte w tej książce tematy są łatwe, jednak powieść
czyta się dobrze i szybko.
Polecam,
szczególnie lubiącym nieprzesłodzone życiowe historie, które nie
zawsze muszą się kończyć happy endem.
Consilia
Maria Lakotta, Nocna rozmowa, Wydawnictwo M, 2011,
ISBN:
978-83-7595-333-6,
Str.
220.Książka bierze udział w wyzwaniu: "Czytamy powieści obyczajowe".
W sumie, na zimę nawet takie bardziej refleksyjne powieści jakoś tak bardziej pasują...
OdpowiedzUsuńDokładnie:)
UsuńBardzo mnie zachęciłaś, okładka wskazywała może bardziej na jakiś... erotyk ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że okładka wprowadza czytelnika w błąd:) Mi skojarzyła się z tanim romansidłem, ale do erotycznej książki też pasowałaby idealnie.
UsuńRaczej nie jest to książka dla mnie. Po przeczytaniu kilku recenzji doszłam do wniosku, że chyba wolę nieco inne powieści. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRozumiem:)
UsuńDla mnie była to mocno refleksyjna lektura. Polecam.
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi:)
UsuńZastanawiałam się, czy nie skusić się na tę lekturę, ale ostatecznie spasowałam.
OdpowiedzUsuńZachwytu nie mogę Ci zagwarantować, ale książka jest warta uwagi.
UsuńLubię lektury, które zmuszają do refleksji. Być może po nią sięgnę ;) Okładka rzeczywiście może zmylić, gdyż na początku myślałam, że jest to właśnie jakieś tanie romansidło.
OdpowiedzUsuńSama też raczej bym po nią nie sięgnęła, gdyby nie pozytywna opinia innej blogerki:)
UsuńBrzmi nieźle, chociaż okładka wprowadza w błąd ;) Może i przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńZgadza się. Jeżeli będziesz miałam okazję, to przeczytaj:) Polecam.
UsuńMam tę książkę w planach.
OdpowiedzUsuńŻyczę miłej lektury.
UsuńZ wydawnictwa M obecnie mam "Deadline" a to ponad 500 stron czytania :) jak skończę to pomyślę nad tym tytułem :)
OdpowiedzUsuńCzekam w takim układzie na recenzje "Deadline":)
UsuńKsiążka również i mnie zaskoczyła, nie spodziewałam się, że będzie aż tak wartościowa. Również polecam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie pozytywne zaskoczenia:)
UsuńLubię czasem sięgnąć po refleksyjną lekturę. Książki wobec których nie można przejść obojętnie na długo zostają w mojej głowie.
OdpowiedzUsuńJa również lubię takie lektury:)
UsuńNa plus jest dla mnie fakt, że akcja książki toczy się w Nowym Jorku. Ale trochę mnie odstrasza okładka, która wygląda jak plakat promujący tanią telenowelę brazylijską!
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Niestety okładka faktycznie jest myląca, ale na szczęście środek prezentuje się lepiej:)
UsuńNo proszę, do tej pory, gdy widziałam tę książkę wydawała mi się mało interesująca, a tymczasem po przeczytaniu Twojej recenzji zaczynam zmieniać zdanie :) hmmm...
OdpowiedzUsuńPewnie zmyliła Cię okładka? :) Książce warto dać szansę.
UsuńTrochę też :) tak jakoś całość mnie nie przekonywała. Ale ten wątek problemów wynikających z różnic religijnych bardzo mnie zainteresował.
Usuń