Antoni Kopff "Wyskrobki"
Przepraszam
za moją dosyć długą nieobecność, która wynikała z małych
kłopotów zdrowotnych. Mam nadzieję, że już wszystko wróciło do
normy i w najbliższym czasie będę mogła być z Wami.
Dzisiaj
słów kilka o książce Antoniego Kopffa "Wyskrobki",
która jest zbiorem felietonów pisanych w latach 2000 - 2011 dla
lokalnej prasy warszawskiej. Autor jest pianistą, kompozytorem,
aranżerem i producentem telewizyjnym. Stworzył on muzykę do wielu
znanych przebojów, w tym do "Do
zakochania jeden krok", "Kiedy wiosna buchnie majem",
"Nie wierz mi, nie ufaj mi", "Bądź moim
natchnieniem". Współpracował z wieloma artystami, wykładał
w PWSTFiTV w Łodzi i Studium Muzycznym w Chorzowie. Był producentem
muzycznym znanych polskich festiwali w Sopocie, Mrągowie i Opolu.
Jednak
felietony, które miałam okazję czytać nie są o tematyce
muzycznej, nie traktują o naszych rodzimych artystach, nie pozwalają
zajrzeć za scenę festiwali. O czym więc one są? O życiu,
polityce, nas Polakach, naszej mentalności.
Zastanawialiście
się kiedyś, jak ważna jest rola sekretarki? Próbowaliście
skontaktować się ze znajomym prezesem, do którego nie macie numeru
komórkowego? To właśnie ta dziewczyna decyduje, kto jest godzien
rozmowy z prezesem, to przed nią trzeba się spowiadać, jaki jest
cel tej rozmowy... Po przeczytaniu pierwszego z felietonów, jestem
przekonana, że zdecydowanie łatwiej będzie Wam stanąć na głowie
i zdobyć innymi kanałami prywatny numer prezesa, niż przekonać
sekretarkę o tym by Was z nim połączyła.
Autor
namawia do niepracowania, niepłacenia podatków, nieodprowadzania
pieniędzy na ZUS. Wyśmiewa też abonament radiowo-telewizyjny.
Chociaż wielu uważa jego likwidację za zamach na niezależne
media, to Antoni Kopff twierdzi, że "naprawdę chodzi o
lukratywne posady w zarządach i radach nadzorczych, artystycznych,
programowych i diabli jeszcze wiedzą jakich, o możliwość
rozdawania krewnym i znajomym tłustych kontraktów na produkcję
nudnych seriali, kiepskich teleturniejów czy widowisk – dziwowisk
w rodzaju tańców na lodzie, czy popisów panny Urbańskiej".
Nasze media muszą się zmienić, a do tego czasu: " Patrzeć –
nie warto, słuchać – nie warto. Płacić? - też nie!".
Lecha
Wałęsę uważa za nasze wspólne dobro narodowe i wcale się mu nie
dziwi, że wolał wyjechać na operację serca do Ameryki. Natomiast
przy okazji obchodów 28 rocznicy porozumień gdańskich i
powstania związku "Solidarność" prezydent Kaczyński
zapewniał, że Wałęsa nie istnieje, "bo na czele strajku z
1980 roku stali inni, którzy przebierali się dla niepoznaki za
Wałęsę – Gwiazda z Gwiaździną, Wyszkowski z wąsami, Anna
Walentynowicz z długopisem, no i oczywiście obaj bracia, którzy
pobili wtedy rekord Guinnessa w skoku przez płot w swej kategorii
wzrostu. A ten zdemaskowany przez autorytety z IPN-u agent
podstawiony przez SB – to nie skromny elektryk ze stoczni, tylko
jego sobowtór, który pod nazwiskiem "Wałęsa" dzięki
działaniom służb specjalnych dostał nagrodę Nobla i został nawet prezydentem!". Bardzo ciekawy pomysł. O braciach Kaczyńskich
autor nie wypowiada się zbyt dobrze.
Antoni
Kopff z dużą dawką autoironii opowiada też o sobie, swoich
relacjach z żoną, która to jak wiele współczesnych kobiet na co
dzień nosi garsonkę, dzierży władzę w pracy i tego samego
oczekuje w domu...
Zachęcam
Was do przeczytania tych bardzo błyskotliwych felietonów, które
traktują o różnych sprawach, często są bardzo uszczypliwe,
zawsze inteligentne i ciekawe. Autor jest świetnym obserwatorem i
otaczającą nas rzeczywistość maluje w bardzo interesujących
barwach. Zazwyczaj trudno się z nim nie zgodzić. Wszystko napisane
zostało poprawną polszczyzną. Jedyne do czego można się
przyczepić, to trochę słaba korekta, przez co spacje występują
nie zawsze tam gdzie powinny, a myślników namnożyło się zbyt
wiele. Jednak czy to jest takie ważne?
Mimo
iż polityka nie jest mi bliska, to felietony Antoniego Kopffa
przeczytałam z zainteresowaniem i podziwem. Kilka razy udało się
mu mnie rozbawić i wielokrotnie zadziwić.
Książka
wzbogacona została równie ciekawymi rysunkami Remka Dąbrowskiego i
do poznania jego twórczości również Was zachęcam.
Zainteresowanych zapraszam na jego blog oraz oczywiście na blog Antoniego Kopffa.
"Wyskrobki" polecam
szczególnie tym, którzy interesują się polityką, ale reszta też
znajdzie w tej książce dużo ciekawych tematów!
Moja ocena: 7/10
Za
możliwość przeczytania tej książki dziękuję serwisowy
Sztukater.pl.
Antoni
Kopff, Wyskrobki, Wydawnictwo Grupa M-D-M, 2012,
ISBN:
978-83-935327-2-8,
Str.
168.
Wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki.
Książka bierze udział w wyzwaniu: "Polacy nie gęsi".
Książka bierze udział w wyzwaniu: "Polacy nie gęsi".
Choć brzmi ciekawie, zdecydowanie nie jest dla mnie
OdpowiedzUsuńRozumiem, felietony nie każdy lubi:)
UsuńA ja lubię czytać felietony, ale chyba niekoniecznie na takie tematy jak powyższe.
OdpowiedzUsuńNie jest to też moja ulubiona tematyka, dlatego wcale Ci się nie dziwię. Specjalnie umieściłam link do strony autora, żeby można było sprawdzić na własnej skórze, czy styl i treść felietonów tego autora Wam odpowiada. Chociaż nie jest to tematyka mi bliska, to i tak czytałam te felietony z przyjemnością, ale wiadomo, że każdy z nas ma swoje upodobania:)
UsuńFelietony bym strawiła, ale tej tematyki to nie koniecznie :)
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę, że nie każdemu przypadną one do gusty, więc nie namawiam:)
UsuńPolityką się nie interesuje. Ogółem tematyka nie dla mnie, ale okładka mi się podoba. :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest bardzo klimatyczna;)
UsuńMoże kiedyś, z racji moich studiów chociażby ;)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować:)
Usuń"Wyskrobki" - intrygujący tytuł. :) Zawartość także. :)
OdpowiedzUsuńPolecam i życzę przyjemnej lektury:)
UsuńNie za bardzo interesuje mnie polityka, więc nie sądzę abym sięgnęła po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńNiestety raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie namawiam:)
Usuńpolityka jakos mnie nie interesuje, także źle by mi się czytało tę ksiązkę ;/
OdpowiedzUsuńPolityka nie jest też moim ulubionym tematem, więc dobrze Cię rozumiem:)
UsuńFelietony tak, ale polityka już nie. Za dużo jej w radiu, telewizji, gazetach i jeszcze książki. Raczej nie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że polityka atakuje nas ze wszystkich stron:)
UsuńWidzę, że autor poruszył wiele ciekawych tematów. Jeśli będę miała okazję to przeczytam.
OdpowiedzUsuńZgadza się, więc gorąco polecam!
Usuń
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie
Chciałabym przedstawić konkursik, może akurat nagrody przypadną komuś do gustu i zechce wziąć w nim udział...
Jest mega konkurs książkowy gdzie zwycięzców będzie aż 19, a nagrodami są przeróżne książki, zarówno literatura kobieca, fantasy, poradniki... Do koloru do wyboru :)
Nie chciałabym nadużywać gościnności i linku nie zostawię, ale jeżeli ktoś byłby zainteresowany to zapraszam na mój profil, a tam znajdziecie Książeczki synka i córeczki, a tam po boku jest banerek i tak traficie na konkursik :)
Z góry chciałabym ogromnie przeprosić za spam, wiem że pewnie wiele z Was ma już dość takich autopromocji, ale mimo wszystko spróbuję szczęścia i mam nadzieję, że znajdą się chętni na takie fajne nagrody tym bardziej, że nie żadnych zadań, pytań... Wystarczy jedynie konto na FB :)
Pozdrawiam cieplutko
Marta
Lubię czytać felietony, dlatego zaintrygowałaś mnie swoją recenzją! Dobrze, że wróciłaś na łono blogosfery! Zastanawiałam się, czy przysypały Cię liście jesienne, czy może zasnęłaś snem zimowym pod kocem z książką ;)
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Przyznam, że możliwość zaśnięcia snem zimowym pod kocem i z książka wydaje mi się ostatnio bardzo kusząca:) Jednak obowiązki wzywają...
UsuńA książkę oczywiście polecam, szczególnie jeśli taka tematyka Cię interesuje.
Polityka to nie dla mnie, mimo wszystko szkoda, że nie ma tam tekstów o świecie artystów. ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, też bym je z chęcią przeczytała:)
UsuńPolityka mnie nie interesuje, ale lubię czytać felietony, a te wydają się ciekawe, więc zapamiętam nazwisko autora (przyznam szczerze, nie znałam pana).
OdpowiedzUsuńWarto poznać:)
UsuńFelietony to jedyna krótka forma jaką lubię, a na politologię chciałam się wybrać, więc mogę w sumie przeczytać :)
OdpowiedzUsuńW takim układzie polecam i mam nadzieję, że przypadną Ci one do gustu:)
UsuńRaczej nie przepadam za takimi książkami, chociaż mój tata chętnie by po nią sięgnął, bo lubi politykę, z różnicą, że pewnie nie zniósłby za dobrze krytyki braci Kaczyńskich. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To lepiej nie podsuwaj mu tej lektury, po co ma się denerwować? :)
Usuń"zdecydowanie łatwiej będzie Wam stanąć na głowie i zdobyć innymi kanałami prywatny numer prezesa, niż przekonać sekretarkę o tym by Was z nim połączyła" - Nie jest chyba aż tak źle, mój tata, na przykład, zawsze odbiera. ;) Przypomniało mi się, jak kiedyś, będąc dziesięcioletnim urwisem, przychodziłam do jego biura i namawiałam sekretarkę, by pozwalała mi odbierać telefony. Mówiłam takim niskim głosem i czułam się strasznie ważna i dorosła. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Może autor tej książki akurat miał pecha:) Z resztą z własnego doświadczenia wiem, że każdy chciałby najlepiej rozmawiać z prezesem... I niektórzy w tym celu wykazują się ogromną kreatywnością, więc rola sekretarki nie jest aż taka łatwa. Wszystko zależy od tego po której stronie barykady się jest:)
UsuńRównież pozdrawiam gorąco!
Chyba dla mnie by się nie nadawały, więc raczej sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńAwesome your post! love your post.
OdpowiedzUsuń