Andrzej Sapkowski "Narrenturm"
Muszę się przyznać, że nie jestem fanką twórczości Andrzeja Sapkowskiego. Niestety historia nigdy nie była moim konikiem, a i fantastyka nie jest zbyt bliska mojemu sercu, może więc dlatego nie pałam entuzjazmem do pisarstwa tego autora. Z całego serca staram się doceniać zalety jego opowieści, ale niestety moje nieposłuszne myśli nie chcą się do tego stosować i potrafią w trakcie lektury błądzić zupełnie gdzie indziej. Tak przynajmniej było w przypadku książek o Wiedźminie, które czytałam mniej więcej dziesięć lat temu. Nie mogę wykluczyć, że może dzisiaj byłoby inaczej, może obecnie byłabym bardziej pochłonięta tymi historiami, wtedy jednak było mi do tego daleko. Na szczęście niełatwo mnie zrazić, więc mimo tamtych doświadczeń, postanowiłam zacząć czytać trylogię husycką tego właśnie autora. Bliska mi osoba obiecywała, że tym razem z pewnością się nie zawiodę, mówiła, że książka jest świetna. Nie pozostało mi więc nic innego, jak tylko ulec tym namowom.
Książka zaczyna się słowami: "Koniec świata w Roku Pańskim 1420 nie nastąpił. Choć wiele wskazywało na to, że nastąpi". Potem autor raczy nas dosyć obszernym, a moim zdaniem zbyt obszernym, wstępem, który ma nam uzmysłowić, w jakich czasach i gdzie będą się rozgrywać późniejsze wydarzenia. W końcu poznajemy głównego bohatera - Reinmara z Bielawy, zwanego Reynevanem, młodego medyka i zielarza, który zakochany jest po uszy w pewnej mężatce - Adeli von Stercza. Podczas gdy jej mąż - Gelfrad von Stercza – bierze udział w krucjacie antyhusyckiej, w trakcie której nieszczęściem łamie nogę, przez co przychodzi mu się potem kurować w Pleissenlandzie, ona oddaje się cielesnym przyjemnościom z młodym Reynevanem. Niestety kochankowie zostają nakryci przez krewniaków zdradzonego męża. "Jestem niewinna! - zawyła Adela von Stercza. - On mnie zauroczył! Oczarował! To czarownik! Le sorcier! Le diab..." Po tych słowach nie pozostaje Reinmarowi nic innego, jak uciekać, niestety natychmiast wyrusza za nim też pościg. Pech chce, że w trakcie pogoni najmłodszy Stercza – Niklas – upada bardzo nieszczęśliwie z konia wprost na kosę i umiera. To wydarzenie jeszcze bardziej rozwściecza braci Sterczów, podwajają oni wysiłki, by złapać naszego bohatera, który od teraz będzie musiał się jeszcze bardziej wysilać, aby nie wpaść w ręce pogoni. Wieść o uczynkach młodzieńca szybko się roznosi, oskarżany jest on o co rusz to nowe przewinienia i ścigany już nie tylko przez rodzinę Gelfrada von Stercza, ale też przez Inkwizycję...
Jak na moje oko, to nasz bohater ma chyba zbyt wielkiego pecha, wpada z jednych problemów w drugie, cięgle z deszczu pod rynnę, gdy wydaje się, że nie może być już gorzej, okazuje się, że jednak może. Ile złych wydarzeń może spotkać jednego człowieka? W ile tarapatów może się on wpakować? Reynevan nieustannie ucieka, ciągle wpada na swoją pogoń, jakby świat był niezmiernie mały. Niestety dzieje się to trochę na jego własne życzenie, bo nasz bohater jest okropnie naiwny, za mało myśli, a zbyt szybko działa, więc często sam się pakuje w problemy. Zaślepia go miłość i to bardzo głupia miłość. Jego naiwność kojarzy mi się bardziej z młodą dziewicą niż z wykształconym mężczyzną, ale biorąc pod uwagę, że wspomnienia niedawnych namiętności są w nim nadal żywe, to najprawdopodobniej poczynaniami naszego bohatera kieruje zawartość jego spodni, a to może ogłupić nawet najmądrzejszego.
Sama historia jest dosyć ciekawa, czyta się ją z przyjemnością, dopóki autor nie zaczyna przesadzać z opisami, szczegółowymi wywodami, które niestety mnie trochę nudziły. Na szczęście takich fragmentów jest niewiele i pomijając ten drobny mankament muszę stwierdzić, że akcja jest bardzo wartka, dzieje się w tej książce dużo, a czasami może nawet za dużo. Trudno jest mi sobie wyobrazić, żeby tak duża ilość dziwnych wydarzeń faktycznie mogła mieć miejsce. Bynajmniej nie chodzi mi tutaj o zdarzenia wykraczające poza granice ludzkiego zrozumienia, nie czepiam się magii, czarów, ale nadmiaru pogoni, pecha i przedziwnych spotkań.
Jesteście pewnie ciekami co to jest tytułowy Narrenturm? Jest to miejsce we Frankensteinie, gdzie się zamyka osoby umysłowo chore. Z braku miejsca w lokalnych więzieniach, trafiają tam też osoby aresztowane z nakazu Inkwizycji. Książka ta bardzo żywo opisuje czasy krzewienia chrześcijaństwa za pomocą miecza, tej okropnej i bezwzględnej walki z innowiercami. Cel uświęcał środki, nie liczyło się życie ludzkie, władza była w rękach Inkwizycji. Konrad z Oleśnicy, biskup Wrocławia, tak rozmyślał w trakcie pogromu Husytów: "(...)w tym tłumie są pewnie jacyś niewinni, może i dobrzy katolicy. Ale Bóg rozpozna swoje owieczki. Jak rozpoznawał w Langwedocji. W Beziers, w Carcassonne, w Tuluzie. W Montsegur. Przejdę do historii, pomyślał, jako obrońca prawdziwej wiary, pogromca herezji, śląski Szymon de Montfort. Potomność będzie wspominać moje imię z czcią. Jak Szymona właśnie, jak Schwenckefelda, jak Bernarda Gui. To potomność. Względem zaś dnia dzisiejszego, to może wreszcie docenią mnie w Rzymie? Może wreszcie podniesion będzie Wrocław do rangi archidiecezji, a ja zostanę arcybiskupem Śląska i elektorem Rzeszy?". Nikt nie przejmował się jednym istnieniem, losem niewinnych, kościół mordował i grabił, a wszystko w imię wiary. Autor bardzo precyzyjnie nakreśla nam tamtą rzeczywistość, sposób rozumowania ówczesnego kleru. Zawsze jak czytam o tych wydarzeniach, to włos mi się na głowie jeży i rośnie moje wzburzenie. Trudno jest się pogodzić z faktem, że takie rzeczy miały miejsce, chciałoby się, żeby były one tylko wytworami wyobraźni autora. Natomiast Sapkowski tylko ubrał w fikcję literacką te okropne wydarzenia, niechlubne stronice historii chrześcijaństwa.
Autor bardzo precyzyjnie oddaje klimat tamtych czasów, również słownictwo jest odpowiednio dobrane i odnosi się do tego okresu. W tekście przewijają się łacińskie zwroty i pieśni, bez których trudno sobie wyobrazić tamte czasy. Jednak nie tylko mowa odpowiada piętnastemu wiekowi, poznajemy historyczne postacie, niektóre na potrzeby tej powieści przyjęły nieco inne nazwiska. Również tło wydarzeń, miejsca, przedmioty budują nam właściwy nastrój. Podziwiam autorów, którzy decydują się osadzić akcje swoich powieści w odległych czasach, bo wymaga to ogromnej wiedzy i umiejętności jej wykorzystania. Niewątpliwie Sapkowskiemu się to udało.
Podsumowując, myślę, że mogę Wam tę książkę polecić, bo jest to kawałek dobrej literatury, którą poza kilkoma fragmentami czyta się bardzo dobrze, a nie wykluczam, że i te fragmenty, które mnie nieco nużyły, Wy przeczytacie z przyjemnością. Polecam tę książkę przede wszystkim fanom Sapkowskiego, z pewnością się nie zawiedziecie. Jeżeli lubicie historię i fantastykę, to też będzie lektura dla Was. Całą resztę również zachęcam do przeczytania "Narrenturmu", bo warto mieć własne zdanie na temat tej książki. Ja mam w planach przeczytanie kolejnych części trylogii.
Moja ocena: 7/10
Andrzej Sapkowski, Narrenturm, superNOWA, 2002
ISBN 83-7054-153-4
Str. 594
Zdjęcie okładki: http://supernowa.pl/
Wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki.
Nic nie poradzę na to, że Sapkowski to nie moja bajka...
OdpowiedzUsuńMoja też nie, ale próbuję się przekonać:)
UsuńProzę Sapkowskiego lubię bardzo, a trylogię husycką mam w planach czytelniczych :) Nie przeszkadzają mi zbyt opasłe opisy, tym bardziej jeśli książka osadzona jest w tej epoce :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że książka przypadnie Ci do gustu. Polecam i życzę przyjemnej lektury!
Usuńzabieram się za Sapkowskiego, ale jakoś mi to nie wychodzi, może Twoja recenzja mnie zmotywuje :)
OdpowiedzUsuńhttp://qltura.blogspot.com/
Mam taką nadzieję:)
UsuńNie moje klimaty...
OdpowiedzUsuńMoje niby też nie za bardzo, ale czasami sięgam po coś innego.
UsuńMnie właśnie koleżanka mówiła, że ta książka jest gorsza od "Wiedźmina", ale pewnie jeszcze wiele wody upłynie zanim przekonam się na własnej skórze.
OdpowiedzUsuńAle jak tam występuje biskup Wrocławia (chyba postać autentyczna?), w dodatku taki barwny, to choćby ze względu na lokalny patriotyzm koniecznie muszę sięgnąć :P
Wszystko pewnie zależy od tego, co kto lubi. "Wiedźmina" czytałam dawno temu, więc nie mogę za dużo o nim powiedzieć.
UsuńA Wrocław faktycznie w "Narrenturmie" się pojawia, więc mam nadzieję, że to Cię zmotywuje:)
Konrad z Oleśnicy jest raczej postacią autentyczną, ale historia nie jest moją mocną stroną, więc mogę się mylić:)
Oooo, jak tam jest więcej z Wrocławia niż tylko sam biskup, to rzeczywiście bardzo mnie to zmotywowało! :D (dużo bardziej niż koleżanka, żeby było śmieszniej, sama wrocławianka a o tym mi nie wspomniała! :[ ) Wszak nie samym Krajewskim człowiek żyje :D
UsuńDokładnie, więc życzę przyjemnego czytania! ;)
UsuńOj nie Kornelio, tym razem spasuję. Ciebie ogromnie podziwiam, że zabrałaś się za czytanie takiej pozycji, w dodatku po nieudanym pierwszym spotkaniu z twórczością tego autora:)
OdpowiedzUsuńUległam namowom i nie żałuję :) Sama raczej nie sięgnęłabym po tę książkę i nie dziwię się, że Ty nie masz na nią ochoty. Sapkowski nie jest dla każdego, dla mnie jego książki są trudne, ale mają pewną wartość.
UsuńJa lubię od czasu do czasu sięgnąć po jakąś książkę historyczną. Sapkowskiego czytałam jedynie "Wiedźmina" dawno temu, ale pamiętam, że podobał mi się. Nie wykluczone, że sięgnę po całą trylogię:)
OdpowiedzUsuńW takim razie zdecydowanie polecam!
UsuńSama nie wiem, chyba przeczytam jak ją gdzieś znajdę.. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora.
OdpowiedzUsuńSapkowski ma wielu fanów, więc myślę, że warto spróbować i się przekonać, czy Ci jego literatura odpowiada.
UsuńTrylogia jest świetna, szczególnie dla miłośników historii.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie osoby lubiące historię powinny być zachwycone:)
UsuńJa lubię fantastykę, ale Sapkowskiego jeszcze nie czytałam. Na pewno kiedyś zajrzę.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa, czy Tobie Sapkowski przypadnie do gustu:)
UsuńNie sięgnę .. ;x
OdpowiedzUsuńRozumiem:)
UsuńRównież nie czytała żadnej książki tego autora, ale z chęcią bym przeczytała. Może sięgnę po tę, za jakiś czas
OdpowiedzUsuńWarto spróbować:)
UsuńJa akurat bardzo lubię Sapkowskiego, a raczej wielbię Wiedźmina :) akurat tej trylogii jeszcze nie czytałam, ale cały czas mam w planach :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ci się spodoba:)
Usuńznajomy zawsze mi go zachwalał, a z jego opinią się bardzo liczyłam i zawsze planowałam tak na pewno go przeczytam, i jakoś do tej pory nie przeczytałam:(
OdpowiedzUsuńW końcu ulegniesz tym namowom i przeczytasz:) Warto spróbować i się przekonać, czy jest to literatura dla Ciebie.
UsuńJa mam w biblioteczce pełno Sapkowskiego, bo mój tato go uwielbiał. Ale jeszcze nic nie czytałam :) w sumie tak to jest to co masz pod ręką najciężej przeczytać, bo ciągle się wydaje, że jest czas. Musze pewnego dnia się skusić :D
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, ja też niektóre lektury odkładam od dawna... Spróbuj, jako córka swojego ojca powinnaś mieć miłość do jego twórczości w genach:)
UsuńChociaż "wiedźmina" uwielbiam, to "Narrentum" czytałam z trudem. Główny bohater bardziej irytował niż bawił, a sama historia wydawała się naciągana. Dlatego nie sięgnęłam po dalsze części. Cytat mi tylko został jeden w głowie:
OdpowiedzUsuń"-Więc zostaliśmy bez żadnej pociechy duchowej?
- Jest wódka."
Dobry cytat:) Zobaczymy, czy ja sięgnę po kolejne części...
UsuńNie przepadam za tym autorem. Próbowałam czytać jego książki, ale to nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńW takim układzie nie namawiam:)
UsuńZostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Szczegóły u mnie na blogu. :)
OdpowiedzUsuń"Sagę o wiedźminie" tego autora wspominam bardzo dobrze, Sapkowski to zdecydowanie moje klimaty i z tą serią też bardzo chętnie się zapoznam :-)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnego czytania!
UsuńJa bardzo lubię książki historyczne, więc mogłoby mi się spodobać. Widzę, iż mimo nie jesteś fanką tego typu książek to i tak dość wysoko ją oceniłaś. Długie opisy niestety i mnie czasami nużą, ale u Sapkowskiego nie jest to chyba aż taki problem ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz zachwycona lekturą. Jeżeli lubisz książki historyczne i twórczość Sapkowskiego, to nie powinno być problemu:)
UsuńUwielbiam tę książkę, nawet bardziej niż słynego "Wiedźmina". Słowa "Świat nie zginął i nie spłonął. Przynajmniej nie cały. Ale i tak było wesoło." dłuższy czas miałam na opisie na gg, a do lektury ulubionych fragmentów wracałam regularnie. Niestety nieco zawiódł mnie audiobook, który miał byc stylizowany na średniowiecze, ale mi wydaje się sztuczny. Nie słychać za mocno tła, tylko ciszę studia i głosy bohaterów - chyba że trafiłam na zły fragment...
OdpowiedzUsuńMi też przypadła bardziej do gustu niż "Wiedźmin":)
UsuńTworzenie audiobooków zaczyna być coraz bardziej skomplikowanym przedsięwzięciem. Jednak i tak wolę tradycyjną książkę od nawet najlepszego audiobook. Korzystam z nich, bo pozwalają mi cieszyć się lekturą w trakcie bardzo prozaicznych czynności, które bez nich byłyby strasznie nudne:)
Ta książka jest na półce u mnie w domu i czeka, ale się chyba nie doczeka. Sapkowski to niewątpliwy talent i chciałabym poznać choć jedno jego dzieło, ale po przeczytaniu kilku stron odłożyłam tą książkę. Ciężko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ps. Zachęcam do mojego konkursu
Może kiedyś uda Ci się przemóc. Rozumiem Cię, bo też mam problem z jego twórczością, ale z oślim uporem staram się do niej przekonać:)
UsuńDziękuję za zaproszenie!
Stoi wypożyczona na mojej półce i już nie mogę się doczekać, aż ją chwycę. Jako fanka "Wiedźmina" nie mam najmniejszych wątpliwości, że spotkanie będzie udane :D
OdpowiedzUsuńmagdalenawkrainieczarow.blogspot.com
Stoi wypożyczona na mojej półce i już nie mogę się doczekać, aż ją chwycę. Jako fanka "Wiedźmina" nie mam najmniejszych wątpliwości, że spotkanie będzie udane :D
OdpowiedzUsuńmagdalenawkrainieczarow.blogspot.com
Z pewnością będziesz usatysfakcjonowana. :)
UsuńPrzeczytałam Wiedźmina, bardzo mi się podoba, ale Trylogia husycka to było naprawdę to. Pochłonęła mnie całkowicie przez kilka dni. Na stare lata stałam się fanką Sapkowskiego. No i jest Ci on mistrzem opowiadań. Też polecam.
OdpowiedzUsuńU mnie niestety brakuje chemii do książek Sapkowskiego, obiektywnie wiem, że są świetne, ale subiektywnie jednak mnie nie powalają... Szkoda, ale może jeszcze nie trafiłam właściwą powieść. :)
Usuń