Monika Orłowska "Cisza pod sercem"
Dzieci – trudno
wyobrazić sobie bez nich świat. To promyczki, które rozświetlają
nasze dni, chociaż niekiedy owszem potrafią też doprowadzić do
szewskiej pasji. Jedni od młodych lat marzą o tym, by zostać
rodzicami, u innych to pragnienie przychodzi dopiero znacznie
później, ale są i tacy, którzy w ogóle nie wyobrażają sobie
siebie w roli rodzica. Jak to zwykle w życiu bywa, rzeczywistość
nie zawsze pokrywa się z pragnieniami. W końcu mamy wiele
niechcianych ciąż i aborcji, ale też równie dużo, o ile nie
więcej par, które latami starają się o dziecko, poświęcając
osiągnięciu tego celu mnóstwo czasu i pieniędzy. Rozwój medycyny
sprawia, że coraz więcej osób z problemami z płodnością zostaje
rodzicami. Coraz młodsze wcześniaki mają też szansę na
przeżycie, ale nie da się ukryć, że nadal wiele ciąż kończy
się poronieniem. Zazwyczaj to natura dokonuje selekcji, z czym
przyszłym rodzicom jest bardzo ciężko się pogodzić. Wielu
obwinia też siebie za to, co się stało... W książce Moniki
Orłowskiej "Cisza pod sercem" możemy przeczytać o tym,
jak radzą sobie z tym bardzo traumatycznym wydarzeniem cztery
główne bohaterki.
Pis-anka, czyli Anka
zakłada nowy wątek na portalu Matecznik. Anna ma trzydzieści lat i
niedawno poroniła. Fizycznie doszła już do siebie, niestety
psychicznie nie potrafi sobie poradzić z niedawną traumą. Na
portalu chce znaleźć osoby, które przeszły przez to samo co ona.
Nie musi długo czekać, bo już następnego dnia zgłasza się
kotusiek, czyli Mariola, która straciła swoją Kruszynkę dwa
tygodnie temu. Po kilku dniach na forum pojawiają się kolejne
dziewczyny. Jedne potrzebują się wygadać, inne szukają dobrego
słowa lub informacji. Mają bardzo różny światopogląd, zupełnie
inne charaktery, różnią się wiekiem, wykształceniem i pozycją.
Mieszkają w różnych miejscach Europy. Wiele je dzieli, a łączy w
zasadzie tylko jedno – poczucie ogromnej straty.
"Cisza pod sercem"
to głównie opowieść o czterech kobietach, które się kryją za
nickami: Pis-anka, kotusiek, Kapibara75 i ghij. Chociaż przez forum
przewija się znacznie więcej dziewczyn, to właśnie te cztery z
nich stanowią jego trzon. Obserwujemy je i widzimy, jak się
zmieniają i jak zmienia się ich życie.
Nie wszystkie z nich
marzyły o dziecku. W niektórych przypadkach ciąża była wielkim
zaskoczeniem i problemem, którego najłatwiej byłoby się pozbyć...
Z czasem jednak trudno nie pokochać fasolki, która mieszka pod
sercem, nie przywiązać się do niej i nie pragnąć jej całym
sercem. Wtedy ciężko jest się pogodzić ze stratą, która
przychodzi niespodziewanie w najmniej odpowiednim momencie...
Znam osoby, które
doświadczyły tego na własnej skórze. Leżałam w szpitalu z
dziewczynami, które czekały na poronienie, bo ich płody obumarły.
To coś, na co trudno patrzeć, a co dopiero to przeżyć. Nic
dziwnego, że te kobiety nie potrafią sobie poradzić z brutalną
rzeczywistością, że szukają wsparcia gdzie się tylko da.
Najlepiej zrozumie je osoba, która przeżyła to samo. Nie zawsze
mogą liczyć na wsparcie bliskich, którzy często nie rozumieją,
jak można się przywiązać do istotki, której się nie widziało
na oczy. Pocieszają, że przecież niebawem będzie można znowu
próbować. Czasami nie rozumieją strachu przed poronieniem, który
czai się chyba w każdej ciężarnej, ale u osoby, która już
kiedyś straciła dziecko, jest znacznie większy.
W książce narracja
trzecioosobowa przeplata się z bardziej osobistymi wpisami z
Matecznika. Takie połączenie jest bardzo ciekawe i dodaje akcji dynamiki. Całość czyta się z dużym zainteresowaniem, historia
wciąga, bardzo emocjonuje i wzrusza. Ciężko jest się od niej
oderwać, a chyba jeszcze trudniej będzie o niej zapomnieć. Mamy tu
wiele wątków i wielu bohaterów. Na początku trochę trudno to
wszystko ogarnąć, ale na szczęście szybko wszystko się
rozjaśnia.
A nasze bohaterki? Są
bardzo realistyczne. Każda z nich jest inna, zupełnie jak cztery
pory roku czy cztery strony świata. Każda z nich ma cechy, które
da się lubić i te, które irytują. Nie ze wszystkimi ich poglądami
się zgadzam, czasami wręcz chciałabym się wtrącić do ich
dyskusji i dorzucić swoje trzy grosze... Jednak mimo różnic między
naszymi poglądami polubiłam je i bardzo się do nich przywiązałam.
Bardzo im współczułam i trzymałam kciuki, żeby w
ich życiu wszystko się ułożyło.
Na pierwszy rzut oka
widać, że "Cisza pod sercem" jest o poronieniach, na co
zresztą wskazuje już sam tytuł. Jednak to niejedyny z podjętych w
tej książce tematów. Razem z naszymi bohaterkami stykamy się z
różnymi problemami egzystencjalnymi, zastanawiamy się nad tym, co
jest ważne w życiu, obserwujemy jak przeszłość niezmiennie
wpływa na teraźniejszość. Książka jest też o rodzicielstwie,
o rodzinie, związkach, wzajemnym zrozumieniu i oczywiście o
miłości. Tematy można by mnożyć, bo "Cisza pod sercem"
ukrywa w sobie bardzo dużo treści i to w większości bardzo
wartościowej, pouczającej i uwrażliwiającej.
Gorąco Wam polecam tę
piękną książkę i mam nadzieję, że trafi ona do Waszych serc.
Uważam, że takie powieści są bardzo potrzebne, bo otwierają oczy
na ważne, ale często spychane pod dywan problemy. Mam nadzieję, że
przynajmniej kilka osób dzięki tej lekturze zrozumie powagę
tematu, a dla kilku kolejnych czytelniczek ta lektura będzie balsamem
na ich zbolałe dusze.
Moja ocena: 8/10
Za możliwość
przeczytania tej książki i za dedykację dziękuję Pani Monice
Orłowskiej.
Fot. Michał Młynarczyk Zdjęcie z okładki książki |
Monika Orłowska, Cisza
pod sercem, Wydawnictwo Replika, 2015,
ISBN: 978-83-7674-137-6,
Str. 444.
Nie słyszałam o niej,ale zachęciłaś mnie.Brzmi fajnie :)
OdpowiedzUsuńTo naprawdę świetna książka. Gorąco polecam!
UsuńBardzo mi się podoba to, w jaki sposób o niej napisałaś i cóż mogę rzec, przekonałaś mnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńPrzeczytam :)
OdpowiedzUsuńTo super!
UsuńMam nadzieje, że ta książka wpadnie w moje ręce bo wydaje sie być bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ~Nataliaaa
happy1forever.blogspot.com
Tego Ci życzę. :)
UsuńDziękuję za zaproszenie i również pozdrawiam!
Książka porusza bardzo trudny temat, i dobrze, że mam ją w domu. Będę niebawem ją czytać.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnego czytania! Polecam. :)
UsuńNominowałam Cie do LBA! :D
OdpowiedzUsuńhttp://papierowa-kraina.blogspot.com/2015/08/liebster-blog-award-3.html
Dziękuję. :)
UsuńSłyszałam o książce i chcę ją przeczytać, ale za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńGorąco polecam!
UsuńCzytałam i również polecam 😊
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już nikt nie ma wątpliwości, że warto sięgnąć po tę książkę. :)
UsuńTrudny temat, ale bardzo życiowy. Moja koleżanka poroniła jakiś czas temu, ale na szczęście wszystko się ułożyło i za jakieś 15 dni na świecie pojawi się jej córeczka:) Książkę z chęcią kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńChyba nikomu nie jest to obcy temat. Niemal każdy zna kogoś, kto musiał przez to przejść... Oczywiście polecam!
UsuńKsiążkę czytałam i wspominam ją z niezwykłym poruszeniem. Gorąco polecam.
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi. :)
UsuńPoronienie to bardzo trudny i smuty temat, ale takie książki powinny powstawać, a ludzie powinni je czytać. Cieszę się że ostatnio kupiłam tą książkę za grosze. Liczę na poruszającą i emocjonującą lekturę, a po Twojej recenzji wiem że taka będzie.
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę. Tak, powinno się pisać o takich trudnych tematach i czytać oczywiście też.
UsuńTakie książki są potrzebne. Bardzo. Chyba każda z nas ma przynajmniej jedną koleżankę, za którą własnie poronienie. Znam także takie. Ból bliski obłędowi, depresja i tysiące pytań. Dziękuję Ci bardzo, że proponujesz taką właśnie tematykę. Ściskam Korciu:)
OdpowiedzUsuńTak, to dosyć powszechny problem, a mimo to dla wielu nadal zupełnie niezrozumiały. Cieszę się, że powstają takie książki.
UsuńŚciskam:)
Cóż coś wiem na ten temat. Moja mama przede mną 3krotnie poroniła, ze mną też było nie mało problemów przy wyjściu na świat, bo owinęłam się pępowiną i prawie udusiłam.. Dlatego też nie wiem czy chcę mieć dzieci, boję się, że w moim przypadku byłoby podobnie jak u mamy... Nad książką się jeszcze zastanowię.
OdpowiedzUsuńNiby w kolejnym pokoleniu niektóre problemy się powtarzają, ale niekoniecznie. Mój poród wyglądał zupełnie inaczej niż mamy.
UsuńPoza tym medycyna poszła znacznie do przodu, więc nie martw się na zapas.