Wioletta Szczepańska, Ireneusz Słupski "Zatrzymać dzień"
"Zatrzymać dzień" to historia prawdziwa i chwytająca za serce. Napisała ją Wioletta Szczepańska, mama Kubusia, dzielnego chłopca, który musiał się zmierzyć z bardzo groźną chorobą. Wydawnictwo nie zdecydowało się na wydanie tej pozycji, bo uznało, że "słowa matki są zbyt mocne". Cóż, nie wiem, jak w mniemaniu tego wydawnictwa powinna wyglądać taka książka, jak matka śmiertelnie chorego dziecka powinna się ich zdaniem wypowiadać i zachowywać, za to mogę Wam powiedzieć, że taka Wiola, jaka wyłania się z tej książki, jest dla mnie wiarygodna i jest mi bardzo bliska. Każdy rodzic wie, jak smutno robi się w domu, gdy dzieci są chore, nawet jeśli jest to zwykłe przeziębienie. Jak tęsknimy wtedy za ich psotami i uśmiechem, jak chcielibyśmy im ulżyć w cierpieniu. Co ma zrobić matka, gdy jej dziecko ma stracić oczko, a może nawet zupełnie stracić wzrok? Godzić się z tym, że NFZ nie zamierza pomóc jej dziecku, czy może jednak walczyć?
Kubuś był upragnionym dzieckiem Wioli i Grzesia. Wyczekiwali go z utęsknieniem i pękali z dumy, gdy pojawił się na świecie. Oczywiście początki nigdy nie są łatwe, trzeba podołać wielu obowiązkom i przyzwyczaić się do zupełnie nowej roli. Trochę czasu musi minąć, zanim nowi rodzice, poczują się pewnie. W końcu Wioli i Grzegorzowi też się to udało, jednak szybko ich radość zmącił niepokój. Wiola zauważyła na lewym oku Kubisia plamkę, która nie dawała jej spokoju. Zrobiła mały rekonesans w Internecie, żeby sprawdzić, co to może być i odpowiedź zwaliła ją z nóg. Czyżby faktycznie był to siatkówczak, czyli rak oka?
Kubuś był upragnionym dzieckiem Wioli i Grzesia. Wyczekiwali go z utęsknieniem i pękali z dumy, gdy pojawił się na świecie. Oczywiście początki nigdy nie są łatwe, trzeba podołać wielu obowiązkom i przyzwyczaić się do zupełnie nowej roli. Trochę czasu musi minąć, zanim nowi rodzice, poczują się pewnie. W końcu Wioli i Grzegorzowi też się to udało, jednak szybko ich radość zmącił niepokój. Wiola zauważyła na lewym oku Kubisia plamkę, która nie dawała jej spokoju. Zrobiła mały rekonesans w Internecie, żeby sprawdzić, co to może być i odpowiedź zwaliła ją z nóg. Czyżby faktycznie był to siatkówczak, czyli rak oka?
"Zatrzymać dzień" to nie tylko historia choroby Kuby, to także opowieść o Wioli, dziewczynie, która wyrwała się z małej miejscowości, której brak było pewności siebie, a mimo to zdecydowała się zawalczyć o swoje szczęście. Jest to książka o trudnych zmaganiach z chorobą, o polskiej służbie zdrowia i o wspaniałych ludziach, bez których historia Kuby nie miałaby happy endu.
Czytając tę książkę, miałam wrażenie, że jest ona formą podziękowania dla wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób pomogli Kubie, ale ma ona też pokrzepić tych, którzy walczą z ciężką chorobą, zagrzać ich do walki, do tego, by szukali nowych rozwiązań i nigdy się nie poddawali. "Zatrzymać dzień" pokazuje, że w ludziach jest siła, że dobroć można mnożyć, dzięki czemu wiele dzieci dostaje szansę na normalne życie.
Niedawno recenzowałam książkę "Jak nie umrzeć przedwcześnie. Co jeść, aby cieszyć się zdrowiem". Doktor Michael H. Greger przekonuje w niej do diety wegańskiej, do wprowadzenia do swojego jadłospisu dużej ilości warzyw i owoców, a jednocześnie wyeliminowania mięsa, ryb i nabiału. Wspominam tę pozycję nie bez przyczyny. Również w "Zatrzymać dzień" podjęty został temat żywienia i jego wpływu na zdrowie. Cóż, nie we wszystkich punktach obie książki są zgodne, ale trzeba przyznać, że ogólny zarys jest podobny i mi daje to coraz więcej do myślenia.
"Zatrzymać dzień" składa się z dwóch części – w pierwszej wypowiada się Wiola, a w drugiej Ireneusz Słupski, który bardzo pomógł Kubie i jego rodzinie. Jednak w tej książce znajdziecie znacznie więcej. Wiola wraca do swoich wpisów na Facebooku, do odpowiedzi Internautów, którzy dawali jej nadzieję, gdy tego najbardziej potrzebowała, a gdy wszystko zaczęło się układać, cieszyli się razem z nią. Znajdziecie tu też mnóstwo zdjęć, na których uwiecznione zostały zarówno smutne jak i wesołe momenty. Na ostatnich stronach książki możecie też przeczytać nazwiska wszystkich, którzy pomogli Kubie w tej trudnej walce.
Jest to prawdziwa historia i czuć to w każdym zdaniu. Po tej lekturze mam wrażenie, że dobrze poznałam Kubę i Wiolę, zupełnie jakbym się z nimi zaprzyjaźniła. Nie jest to wymuskana, dopracowana w każdym calu książka, ale bynajmniej nie jest to jej wadą. Jestem pod wrażeniem, że bez pomocy profesjonalistów i niewielkim nakładem udało się stworzyć tak wspaniałą pozycję, zdecydowanie oryginalną, wartościową, piękną i wzruszającą. Ta książka daje do myślenia, zaraża optymizmem i chęcią pomagania innym. To lektura jedyna w swoim rodzaju i wszystkich Was zachęcam do jej zakupienia, chociażby z tego powodu, że dochód z jej sprzedaży pozwala ratować wzrok dzieci.
Kupicie ją tu: Allegro.
Koniecznie zajrzyjcie też na stronę fundacji Podaj Dalej, stronę Oko Kuby oraz na Fan Page, który pomógł uratować oczko Kuby.
Tę samą historię możecie przeczytać też pod innym tytułem - "Jak Internet ratował Kubę". Poniżej widzicie zdjęcie poprzedniej wersji okładki. Myślę, że zmiany wyszły książce na dobre.
Moja ocena: 9/10
Wiolu, bardzo dziękuję za udostępnienie książki do recenzji. Ślę gorące pozdrowienia dla Ciebie i Twoich chłopaków. Jesteście wspaniałą rodzinką!
Wiolu, bardzo dziękuję za udostępnienie książki do recenzji. Ślę gorące pozdrowienia dla Ciebie i Twoich chłopaków. Jesteście wspaniałą rodzinką!
Wioletta Szczepańska, Ireneusz Słupski, Zatrzymać dzień, Fundacja Podaj Dalej, 2016,
ISBN: 978-83-945295-1-2,
Str. 276.Recenzja bierze udział w wyzwaniu: "Czytamy nowości".
Trzeba pomagać i czytać takie książki. Choć na pewno należy być trochę odpornym. Ja mam problemy z oglądaniem w telewizji programów o chorych dzieciach, ale może po tę książkę sięgnę.
OdpowiedzUsuńZapraszam na post z bransoletkami :)
Ja mam podobny problem. Ryczę bez opamiętania. :)
UsuńKsiążkę polecam, ale do tej lektury dobrze jest mieć w domu zapas chusteczek. :)
Tego typu historię wyciskaja u mnie łzy z oczu. Nie ma nic gorszego niż cierpienie dziecka i rodziców muszacych na to cierpienie patrzeć. Jak dobrze, że w tym przypadku udało się pomóc Kubusiowi. Oby ta historia zmotywowala innych rodziców w podobnej sytuacji i dala im nadzieję.
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję, że taki będzie skutek. :)
UsuńMyślałam że to tekst o Fidelu Castro.....
OdpowiedzUsuńW sumie to na czasie. :)
UsuńJak rozumiem, autorka wydała tę książkę własnym nakładem? Wydawnictwa nie chcą wydawać takich książek, bo nie mogą liczyć na zysk, mało kto kupuje książki o chorych dzieciach. Wiem z własnego doświadczenia, czym jest lęk o życie i zdrowie dziecka, i obojętność/chamstwo lekarzy. Chętnie bym poznała historię Kuby.
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę, że ciężko jest się przebić takim tytułom. Może więc fakt, że tę książkę wydała fundacja, wyjdzie jej na dobre. :)
UsuńPolecam!
niestety...to przykre historie, na świecie jest tyle chorób, smutku, że wielu ludzi nie chce o tym czytać, nie dlatego, że są niewrażliwi, ale dlatego, że są wrażliwi aż za bardzo
OdpowiedzUsuńW pełni się z tym zgadzam. Trudno się czyta takie książki.
UsuńKsiążka warta poznania.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej.:)
UsuńMyślę, że ten brak perfekcji tylko podkreśla autentyczność publikacji. Chętnie do niej zajrzę. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńW pełni się z Tobą zgadzam. Gorąco polecam!
Usuńksiazka mega wzruszajaca ,goraco polecam kazdemu!!!
OdpowiedzUsuńW pełni się z Tobą zgadzam. :)
Usuń