Yrsa Sigurdardóttir „Spójrz na mnie”

Yrsa Sigurdardóttir „Spójrz na mnie”
Dzisiaj zapraszam Was na małą wycieczkę na Islandię. Nie wiem jak Wy, ale ja nie miałam wcześniej przyjemności poznać tamtejszej literatury. Za to dla moich stałych czytelników z pewnością nie jest tajemnicą, że uwielbiam skandynawskie kryminały. Islandia kojarzy mi się z równie surowym klimatem, który moim zdaniem jest bardzo dobrym tłem dla tego typu powieści. Nietrudno więc odgadnąć, że podeszłam do tej książki ze sporą ciekawością.

Niestety po raz kolejny nie mogę sobie odmówić małego komentarza na temat napisu z okładki, który brzmi "Yrsa Sigurdardóttir Islandzka odpowiedź na Stiega Larssona". Wiem, wiem, oczywiście powtarzam się, być może przesadzam, być może jestem uczulona, ale czemu na co drugim kryminale widzę porównania do Larssona? Nie ma już innych świetnych autorów kryminałów? Czy umieszczenie tego nazwiska na okładce daje gwarancję dobrej sprzedaży? Mnie już krew od tego zalewa... Jak tak dalej pójdzie, to zacznę omijać szerokim łukiem książki z takimi bzdurnymi hasłami. Tylko czy zostanie mi wtedy cokolwiek do czytania? 

Uff, ulżyło mi, więc mogę wrócić do recenzji. Prawniczka Thora Gudmundsdottir zostaje zaproszona do zamkniętego oddziału psychiatrycznego w Sogn. Ma rozważyć udzielenie pomocy prawnej Joseeinnowi, okrutnemu pedofilowi. Thora z góry zakłada, że nie zgodzi się na przyjęcie sprawy, jednak zmienia zdanie, gdy dowiaduje się, że Josseeinn chce ją zatrudnić do zrewidowania wyroku innego pensjonariusza ośrodka – Jacoba, chłopca z zespołem Downa. Został on skazany za podpalenie ośrodka rehabilitacyjnego, w którego wyniku zginęło pięć osób. Czy chłopak może być niewinny? Co skłoniło Josseeinna do pomocy Jacobowi? Czyżby obudziły się w nim jakieś wyższe uczucia? 

Autorka trafiła idealnie w mój gust, połączyła na kartach tej książki wiele interesujących mnie wątków. Mamy tu bardzo ciekawą zagadkę kryminalną, teoretycznie już rozwiązaną, ale można mieć spore wątpliwości, czy wcześniej przyłożono się do tej sprawy należycie. Pojawiają się pewne niejasności, które ciężko jest rozwiać, bo większość świadków wydarzenia nie żyje, a jedyny, który może coś powiedzieć na ten temat, nie jest traktowany poważnie. Powstaje pytanie, czy słowa chłopaka chorego na Downa, do tego skazanego w tej sprawie, można uznać za wiarygodne? Bohaterowie tej książki są bardzo specyficzni, ale bezsprzecznie interesujący i różnorodni. Bardzo mnie fascynują wątki psychologiczne, więc muszę przyznać, że ze sporym zaciekawieniem czytałam o zaburzeniach psychicznych, których w tej książce nie brakuje. Zagłębiając się w historię spalonego ośrodka, stykamy się również z rożnymi fizycznymi chorobami, często tak ciężkimi, że aż trudno się pogodzić z ich istnieniem. Przedstawiona w książce rzeczywistość może być szokująca. Jednak na tym nie koniec, mamy tu sporo innych niespodzianek, ale chyba największą z nich jest duch. Wzrok Was nie myli, faktycznie wspomniałam o duchu, ale nic więcej nie mogę Wam zdradzić.

Książka napisana jest ciekawie, łatwo dać się wciągnąć w lekturę. Cieszy mnie fakt, że oprócz elementów związanych ze sprawą, autorka wplata ciekawe wątki rodzinne, przybliża nam problemy naszej bohaterki, jej nadzieje i małe radości. Mamy też okazję zetknąć się z kryzysem bankowym, który jak z pewnością wiecie, faktycznie miał miejsce na Islandii. Tempo akcji jest zawrotne, Yrsa przeskakuje z tematu na temat i trzeba się trochę wysilić, żeby się nie pogubić. Jest jednak coś, co mnie irytowało. Lubię deptać śledczym po piętach, a w tym wypadku to chyba Thora deptała mi po piętach. Zabrakło mi odpowiedniej wiedzy, by rozwiązać zagadkę samodzielnie, jednak kilkakrotnie w trakcie śledztwa irytowała mnie słaba domyślność prawniczki. Nie znoszę, gdy oczywiste dla mnie rozwiązania, komuś sprawiają taką trudność.

Lektura ta skłoniła mnie też do małych poszukiwań, przy okazji których dowiedziałam się, że w języku islandzkim nie ma słowa pan ani pani. Wszyscy zwracają się do siebie po imieniu. Tak też było w tej książce i muszę przyznać, że na początku bardzo mnie ta bezpośredniość dziwiła, szczególnie w relacjach służbowych, i stąd to moje małe śledztwo. Inną ciekawostką jest fakt, że Islandczycy jako nieliczni (a może i jedyni) zachowali tradycję tworzenia nazwisk poprzez dodawanie do imienia ojca (sporadycznie matki) przyrostka -son (syn) lub -dóttir (córka). Wystarczy spojrzeć na nazwisko autorki oraz głównej bohaterki, by znaleźć potwierdzenie dla tej reguły. Zachęcam Was do kontynuowania moich poszukiwań, bo nie jest to koniec ciekawych informacji na temat tego kraju.

Cóż mogę więcej powiedzieć? Mimo małego mankamentu, którego się dopatrzyłam, bardzo Wam tę książkę polecam. Jest to z pewnością ciekawy kryminał z elementami grozy i duża dawką fascynujących informacji.

Moja ocena: 7/10

Yrsa Sigurdardóttir, Spójrz na mnie, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, 2011
ISBN 978-83-7495-513-3
Str. 464

Spójrz na mnie - CYFROTEKA.PL

Komentarze

  1. Powiem Ci że jak biorę książkę do ręki i widzę porównanie do S.Larssona to długo się zastanawiam niczym po nią sięgnę, ponieważ mi osobiście jego trylogia nie przypadła do gustu. Też drażni mnie to porównywanie.

    A co do samej książki to brzmi zachęcająco, jak będę miała możliwość i ja spotkam chętnie po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię trylogię Larssona, ale bez przesady, nie jest to żadne arcydzieło... Cieszę się, że nie tylko mnie denerwuje ten wysyp "nowych Larssonów":)

      Natomiast "Spójrz na mnie" oczywiście polecam:)

      Usuń
    2. Jo Nesbo też niby miał być "nowym Larssonem" a jest 100 razy lepszy. Ta seria podobno również jest dobra, być może również lepsza od Larssona. Faktycznie, wtrynianie się z jego nazwiskiem na okładki innych autorów kryminalnych jest wybitnie wnerwiające. Dobrze, że chociaż nasi rodzimi tego uniknęli :)

      Po serię Islandki-o-bardzo-trudnym-nazwisku sięgam jak tylko wyrobię się z Mankellem ale to chyba będzie nieprędko :(

      Usuń
    3. Niestety i na jednaj z naszych książek dojrzałam nazwisko Larssona, a mianowicie było to na "Wyroku" Mariusza Zielke. Biorąc pod uwagę, że nie czytałam ostatnio zbyt wielu polskich nowości kryminalnych, a i tak trafiłam na takie porównanie, to można mieć obawy, że jest tego więcej.
      Z drugiej jednak strony może tylko tak pechowo trafiłam (pechowo jeżeli chodzi o napis na okładce, bo książka bardzo mi się podobała) :)

      Dużo Ci jeszcze tego Mankella zostało? Też muszę uzupełnić biblioteczkę o kilka jego tytułów, bo skończyłam czytanie na "Piątej kobiecie", a planuję za jakiś czas wrócić do tematu :)

      Usuń
  2. Ja mam za sobą już dwie książki Yrsy, które baaardzo mi się podobały ("Pamiętam cię" oraz "Statek śmierci") a "Spójrz na mnie" dalej przede mną. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mankella została mi jakaś połowa, bo skończyłam na razie na "Fałszywym tropie". To mówisz, że nawet Polaków porównują już do Larssona? :( Ała... (z Polaków czytam głównie Mroczną Serię, a tam tego nie dopisują) Mogliby jeszcze Asie Larsson dopisać na okładce "nowy Larsson", przynajmniej w tym wypadku wreszcie byłaby to prawda ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę przyjemnego czytania Mankella.
      Natomiast wracając do S.Larssona, nie mam pojęcia czemu wydawcy tak sobie upodobali porównania właśnie do niego, każde inne chyba mniej by mnie irytowało. Na razie udało mi się przeczytać jedną książkę Asy Larsson ("W ofierze Molochowi"), ale mam apetyt na dużo więcej:)
      Cóż, chyba nawet za bardzo się nie zdziwię, jak i na jej książce wyląduje taki napis:) To mogą być prorocze słowa:)

      Usuń
  4. W temacie literatury islandzkiej jestem kompletną amatorką. Jestem ciekawa tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nienawidzę tych wszystkich haseł reklamowych, że dana pisarz jest nowym tym albo tamtym. Poza tym w przypadku Yrsy to naprawdę nie trzeba jej reklamować Larssonem. Jej twórczość broni się sama. Czytałam 4 powieści z prawniczką Thorą w roli głównej i bardzo lubię tę bohaterkę, więc trochę szkoda, że w tej historii jest nieco niedomyślna. Ale nic to, i tak przeczytam "Spójrz na mnie" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zachwalasz inne książki Yrsy, bo chcę się za nimi rozejrzeć:) "Spójrz na mnie" oczywiście polecam.
      Nie mam pojęcia, czy i Ciebie ta słaba domyślność też będzie razić, ale nawet jeśli tak będzie, to mam nadzieję, że książka przypadnie Ci do gustu. W końcu to tylko jeden z elementów tej lektury, cała reszta świetnie ten drobny mankament rekompensuje:)

      Usuń
    2. Ulubionym pisarzom jestem w stanie więcej wybaczyć niż innym, więc pewnie na ten mankament przymknę oko :)

      Usuń
  6. Nie czytałam jeszcze nic tej autorki, a również lubie skandynawskie kryminały:). Muszę po nią sięgnąć w najbliższym czasie:)

    ksiazkowamaniaczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam, ale po zapoznaniu się z recenzją myślę, że to zrobię, tylko jeszcze nie wiem kiedy. Jak na razie mam przed sobą mnóstwo tytułów do przeczytania :)
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ten problem - u mnie również stosiki się piętrzą, a apetyt na kolejne tytuły nie słabnie:)
      Gorąco pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Książki z Islandii nie czytałam nigdy i nawet ostatnio rozmyślałam, co by tu z tego pięknego kraju przeczytać.
    Porównania do Larssona również mnie denerwują (jak w sumie wszystkie porównania tego typu), ale już się do tego przyzwyczaiłam i nie zwracam na to uwagi, po prostu wydawcy szukają wszelkich sposobów, aby przyciągnąć czytelnika.

    Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale po Twoim opisie spodobała mi się. Kryminałów nigdy dość, ale pierwszy w mojej kolejce jest zdecydowanie Jo Nesbo, którego twórczości również nie miałam okazji poznać (piszę to ze wstydem... :D).
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę przyjemnej lektury książek Nesbo i czekam z niecierpliwością na ich recenzje. Przepadam za jego twórczością, więc jestem bardzo ciekawa Twojej opinii.

      Usuń
  9. Nie wiem dlaczego, ale nie czuje potrzeby przeczytania tej książki. Pomimo że recenzja jest dobra i czytałam ją z wielkim zaciekawieniem jest w powiesci coś co mnie odpycha.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic na siłę:) Może to nie jest tematyka dla Ciebie?
      Każdy ma swoje upodobania, ale ja czasami lubię sięgnąć po coś innego, na przekór sobie i moim gustom. Bywa, że spotyka mnie wtedy bardzo miłe zaskoczenie. Pozdrawiam:)

      Usuń
  10. Kryminałów nie lubię, ale chętnie zwiedziłabym Islandię. :) Umieszczanie nazwisk znanych twórców na okładce jest częstym zjawiskiem i chyba w jakiś sposób pomaga w sprzedaży. Znajomi, którzy mało czytają, kierują się tymi rekomendacjami przy wyborze książek. Albo prezentów. Sama niejednokrotnie dostawałam od krewnych/przyjaciół powieść "nawiązującą do Ziemiomorza", "następcę Lema", jak głosiły napisy na okładce (inna sprawa, że te słowa zwykle okazywały się nieprawdziwe).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie znam innych islandzkich autorów, ale jak trafię na coś ciekawego, to z pewnością napiszę:)
      Natomiast napisy na książkach faktycznie często wprowadzają w błąd i może dlatego tak jestem na nie uczulona.

      Usuń
  11. Mam na półce "Pamiętam cię" i według opisu tej książki "mam się mocno bać" ;) I taką mam nadzieję, że będę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam w takim razie na Twoje wrażenia, bo planuję sięgnąć też po inne książki tej autorki:)

      Usuń
  12. Ja też nie czytałam nic z tamtych obszarów, więc może ta pozycja będzie fajnym pomysłem ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. też lubię wątki psychologiczne, z chęcią przeczytam tę książkę, jak tylko uporam się z tymi co mam na czerwiec. ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ten problem z nieograniczonym apetytem czytelniczym i bardzo ograniczonym czasem:)
      Serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  14. Mimo niefortunnego napisu na okładce, książka wydaje się interesująca:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie była, mam nadzieję, że dla Ciebie też będzie:)

      Usuń
  15. Hmm...Islandia w literaturze brzmi dla mnie obco. Nigdy jeszcze nie czytałam książki, której fabuła toczy się w tym kraju.
    Jestem ogromnie zainteresowana i zaintrygowana tą pozycją:)
    Rzeczywiście ciekawy sposób tworzenia nazwisk, nie spodziewałabym się, że przetrwał do tej pory!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje się, że Islandia to bardzo ciekawy kraj. Przy okazji moich poszukiwań dowiedziałam się, że Islandczycy uwielbiają nasze wafelki Prince Polo:)
      Książkę bardzo Ci polecam! Słyszałam opinie, że lepiej zacząć od pierwszej książki tej autorki, ale ja już tyle serii czytałam w odwrotnej kolejności, że przestałam się tym przejmować:)

      Usuń
    2. Ooo Prince Polo aż tam dotarło!! Smaczne wafelki:)
      Myślę że zacznę od tej, bo mam ją w wersji kieszonkowej(kupiłam za niewielkie pieniądze):)

      Usuń
    3. Życzę więc przyjemnej lektury!
      Uwielbiam kupować książki za niewielkie pieniądze:)

      Usuń
  16. Nazwisko autorki od kilku miesięcy jest mi znane, aczkolwiek żadnej jej książki jeszcze nie czytałam. Wszystkie recenzje powieści autorki, z jakimi się zetknęłam były pozytywne, więc może warto się z nimi zapoznać?
    Zacznę jednak od ,,Pamiętam Cię".

    OdpowiedzUsuń
  17. Widzę, że książki tej pani zbierają dobre opinie, jako fanka kryminałów muszę więc się osobiście zapoznać. Ciekawi mnie do tego, ta szokująca rzeczywistość i duch :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty